Co po byłej piekarni Antosa? Radny nie chce Dzikiego Zachodu

Piotr Klima upomniał się o prawo mieszkańców (Opawskiej, ale nie tylko) do wiedzy, co buduje się w ich sąsiedztwie po sprzedaży przez gminę sąsiednich gruntów. – Zaufajmy inwestorom – odpowiada prezydent.

- reklama -

 

Podczas poniedziałkowego posiedzenia miejskiej komisji budżetu Piotr Klima pozwolił sobie na kilka refleksji odnośnie nieruchomości należących do gminy i sposobu gospodarowania nimi. Radny snuł rozważania w jaki sposób miasto pozbywa się gruntów na rzecz prywatnych osób, które następnie zbywają je z zyskiem lub wykorzystują pod inwestycje niekoniecznie korzystne dla miasta i jego mieszkańców.

 

Rozważania okazały się wstępem do właściwego pytania, które Klima skierował do prezydentów Lenka i Krzyżka. Otóż radnego zaciekawiło, czy dysponują oni wiedzą, co ma powstać obok kamienicy na ul. Opawskiej, tuż przy parku Roth, w miejscu opuszczonego od wielu lat budynku po piekarni Antosa. Teren został niedawno ogrodzony, a mieszkańcy kamienicy obawiają się, iż zostanie wybudowane coś uciążliwego, co przesłoni im widok na park. Jego zdaniem władze sprzedając posesję powinny wiedzieć co się tam znajdzie, jaka będzie kubatura, etc. Powinny też w pierwszym rzędzie podzielić się tą wiedzą z mieszkańcami. W opinii radnego nader często powiela się ten błąd, iż miasto zbywa teren nie dbając o jego przyszłe zagospodarowanie, jak np. z placem przy ul. Odrzańskiej i Rynek. – Niech będzie jak na Zachodzie, ale nie jak na Dzikim Zachodzie – zaapelował o prawo raciborzan do informacji.

 

 

– Prawo własności jest święte – odpowiedział Wojciech Krzyżek przytaczając jedną z najważniejszych zasad kapitalizmu. Ale choć gmina wyzbywając się nieruchomości nie musi i nie może domagać się od nowego właściciela jednoznacznej deklaracji, jak zamierza on spożytkować swoją własność, nie oznacza to jednak totalnej samowolki. Są ograniczenia w postaci planów zagospodarowania, przepisów przestrzennych, ograniczeń konserwatorskich, etc. To zdaniem prezydenta i jego zastępcy w dostateczny sposób chroni zabudowę miasta przed potworkami architektonicznymi czy uciążliwymi dla mieszkających w pobliżu inwestycjami.

 

– Wiele się mówi o rozwoju, ściąganiu inwestorów. Chcąc się rozwijać, musimy zaufać przedsiębiorcom. Jako urzędnicy nie wnikamy w ich zamiary, ale trzeba dać im szansę – uzupełnił Lenk. W magistracie nie podzielają obaw Klimy. Lata wcześniej funkcjonowała w tym miejscu piekarnia, bardzo uciążliwa jeśli chodzi o bliskość sąsiednich zabudowań i stosowanych wtedy technologii. Dziś, cokolwiek by tam nie powstało, musi spełniać nie tylko miejskie plany zagospodarowania, ale też obowiązujące standardy ekologiczne i budowlane.

 

Mało co działa tak na wyobraźnię, jak przykłady. Stąd też prezydent, podobnie jak wcześniej Klima, posłużył się egzemplifikacją, i to z najbliższego sąsiedztwa wzmiankowanego miejsca. Jeszcze kilka lat temu przy ul. Kochanowskiego (obok NOT-u) straszyły szpetne zabudowania, dziś funkcjonuje tam elegancki kompleks handlowo-usługowy. – Zaufajmy przedsiębiorcom – powtórzył Lenk.

 

Nie było to jedyne w trakcie tej komisji wystąpienie Piotra Klimy odnośnie miejskiej gospodarki nieruchomościami. O pozostałych uwagach napiszemy w najbliższym czasie.  

 

/ps/ 

 

  ——————————————————–

 

zobacz także:

 

Radni zobaczyli, jak zmienia się Kemping Obora

Członkowie miejskiej komisji oświatowej zwiedzili podległy pod OSiR kemping. Po zapoznaniu się z obiektem rozważali, w jakim kierunku powinien pójść jego rozwój.  

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj