Obozy dla Polaków w powiecie raciborskim

Może dziwić, że do tej pory tak mało mówiono i pisano o obozach powstających w Raciborzu i jego powiecie podczas II wojny światowej, pamiętają o nich jedynie historycy zagłębiający się w tematykę martyrologii.O Raciborzu przedwojennym, czy też z lat wojny wiemy bardzo mało. Nie prowadzono do tej pory systematycznych badań historii miasta tego okresu. W czasach komunizmu starano się nie podkreślać, a wręcz wymazać niemiecką historię miasta. Racibórz położony na wschodnim krańcu państwa niemieckiego nie należał do ważnych ośrodków i nie odgrywał znaczącej roli. Jednak miejsce to jest zapewne zajmujące w aspekcie historii lokalnej.

Może dziwić, że do tej pory tak mało mówiono i pisano o obozach powstających w Raciborzu i jego powiecie podczas II wojny światowej, pamiętają o nich jedynie historycy zagłębiający się w tematykę martyrologii. A chyba powinniśmy o tych smutnych kartach historii naszego miasta pamiętać wszyscy, a zwłaszcza twórcy coraz „popularniejszych” edukacyjnych programów regionalnych obowiązkowych we wszystkich szkołach. Przez lata historiografia Raciborza skupiała się przede wszystkim na udowodnieniu polskiego charakteru tych ziem. W związku z tym istnieje bardzo wiele obszarów pomijanych lub nie odkrytych, do których bez wątpienia zalicza się temat obozów na ziemi raciborskiej.

Po zdobyciu polskiego Śląska we wrześniu 1939 roku władzę przejęło wojsko niemieckie. Racibórz znalazł się w tzw. Odcinku Górnośląskim jako powiat miejski oraz powiat wiejski. Przy czym po zmianach administracyjnych powiat raciborski obejmował część obecnych terenów Czech z Benešovem oraz część dzisiejszego powiatu wodzisławskiego z Gorzycami i Gorzyczkami.

Niemcy do Niemiec

Bezpośredni wpływ na powstanie obozów dla ludności polskiej miała polityka przesiedleńcza Niemiec. Akcją przesiedleń Niemców z różnych krajów Europy zajmowało się kilka instytucji m. in. Volksdeutsche Mittelstelle (VoMi) (VoMi – Centrala Przesiedleń Niemców, Niemieckonarodowy Urząd Pośrednictwa lub Etnicznoniemiecka Placówka Pośrednictwa). W Katowicach mieściło się Dowództwo Operacyjne VoMi dla Górnego Śląska, a w powiatach dowództwa powiatowe, w tym w Raciborzu, które prowadziło aż 12 obozów dla przesiedleńców niemieckich. Były to obozy m. in. umiejscowione w raciborskich parafiach: św. Mikołaja – „Nikolaus – Heim” nr 73, Najświętszego Serca Pana Jezusa – „Herz- Jesu- Stift” nr 74, św. Paschalisa, klasztor Franciszkanów – Franziskaner – Kloster nr 77 i Wniebowzięcia Najświętszej Panny Marii, Dom św. Notburgi „Notburgaheim” nr 78. Umieszczano tam Niemców z ZSRR i Lotaryngii.

Na podstawie upoważnienia Himmlera VoMi konfiskowała budynki instytucji publicznych, kościelnych, czy też prywatne. Tworzono w nich obozy przejściowe dla Niemców przesiedlanych do Rzeszy. Później niektóre zamieniano na Polenlagry. Dlatego obozy często mieściły się w klasztorach, seminariach duchownych, szkołach itp.

Polenlager

Sieć obozów nazwanych Polenlager była jedną z form represji wobec Polaków. Były to miejsca, w których Polaków germanizowano, wykorzystywano do pracy. W obozach panował przede wszystkim głód i straszne warunki sanitarne sprzyjające powstawaniu chorób. Polenlagry zostały umiejscowione jedynie na terenie Śląska w rejencji opolskiej i katowickiej, a osadzano w nich z zasady ludność polską, było ich 24, w tym 4 na obecnym terytorium Republiki Czeskiej. Obozy tworzono na obszarach zamieszkałych przez ludność niemiecką lub czeską, a przynajmniej tak postrzeganą przez niemieckie władze. Okolicznych mieszkańców informowano, że za drutami przebywają przestępcy i bandyci. Do obozów trafiali Polacy wysiedlani ze Śląska, a zwłaszcza z Żywiecczyzny, żeby zrobić miejsce przesiedleńcom niemieckim, ale też np. aresztowani w Zagłębiu Dąbrowskim w ramach akcji „Oderberg”, luty i sierpień 1943 roku.

Stan osobowy ulegał ciągłej fluktuacji i zmianom. Z obozów hitlerowcy wywozili więźniów na roboty w głąb Niemiec, zwalniali w przypadku podpisania Volksllisty. Zdarzały się rozstrzeliwania więźniów, ale i nakazy osiedlenia się w Generalnej Guberni. Polenlagry odwiedzali także „znawcy rasy” i zabierali dzieci spełniające kryteria aryjskości, umieszczając je w rodzinach niemieckich w głębi Rzeszy.

Czasem nad bramami umieszczano napisy „Arbeit macht frei” – w Lyskach, „Zbuntowani Polacy przeciwko Niemcom” – w Kietrzu. W powiecie raciborskim znajdowały się obozy: Racibórz – Strzelnica nr 75, Pogrzebień nr 82, Dolny Beneszów nr 83, Gorzyce nr 168, Gorzyczki 169.





Obóz Racibórz – Strzelnica nr 75.

Wymienia się w jego nazwie strzelnicę, ponieważ mieścił się on na peryferiach miasta w zabudowaniach Strzelnicy wybudowanej przez bractwo kurkowe przy ul. Wiesenstrasse 23 (dzisiejsza ul. Łąkowa). Być może wykorzystano na ten cel dobudowaną do strzelnicy w 1911 roku olbrzymią salę, która mogła pomieścić wiele osób. W tym miejscu od roku 1940 funkcjonował już obóz dla przesiedlanych Niemców. Przekształcono go w Polenlager między 15 a 20 czerwca 1942 roku, jego komendantem był 23 letni SS-man Willi Lerch. Dzięki zachowanej części dokumentów Państwowego Urzędu Zdrowia (PUZ) z Raciborza możemy poznać fragment historii obozu nr 75. PUZ w Raciborzu dowiedział się przypadkowo o powstałym lagrze tylko dlatego, że Arbeitsamt (urząd pracy) zwrócił się do lekarza powiatowego z prośbą o obecność przy segregacji więźniów. PUZ poskarżył się prezydentowi prowincji, że wiele setek Polaków osadzono w różnych obozach na terenie powiatu raciborskiego, o czym żadna z placówek nie powiadomiła urzędu zdrowia. Urzędnicy z Raciborza bali się przede wszystkim niebezpieczeństwa wybuchu epidemii, nie tyle wśród więźniów, co sytuacji, że ognisko choroby mogłoby przenieść się na ludność poza obozem, a więc na Niemców. A co za tym idzie konsekwencji ze strony przełożonych w razie takiej sytuacji.




Polacy osadzeni w obozie pochodzili przede wszystkim z powiatu żywieckiego. Ze sprawozdań Państwowego Urzędu Zdrowia w Raciborzu możemy zrekonstruować tylko wyrywkowe i niepełne dane dotyczące więźniów. I tak: 25 września 1942 roku PUZ podaje liczbę 118 uwięzionych, 14 stycznia 1943 r. liczbę 142 więźniów w stosunku do poprzedniego stanu 270 osób oraz dane procentowe – mężczyźni stanowili 26,8%, kobiety – 22,1%, a małoletni do lat 14 – 40,1% ogółu więźniów, w sprawozdaniu z 11 października 1943 r. PUZ wymienia liczbę 241 Polaków.
W dniu 15.10. 1943 r. zanotowano epidemię tyfusu. Raciborski Urząd Zdrowia zarządził natychmiastową izolację obozu, która została zniesiona w listopadzie. VoMi zaplanowało 16.10.1943r.likwidację obozu dla Polaków, ale ze względu na epidemię wstrzymano ją i przeprowadzono w listopadzie. Więźniów przeniesiono do obozu nr 92 w Kietrzu. Likwidacja ta podyktowana była potrzebą umieszczenia w tym miejscu przesiedleńców znad Kubania.

W raciborskiem istniało najwięcej obozów, ich koordynacją zajmowało się Dowództwo Powiatowe Obozów (Kreisleitung) w Raciborzu. Jego kierownikiem był Möbius – Sturmführer, Hauptlagerführer. Po nim funkcję tę objął Schömitz – członek SS.

Być może, istniał obóz w Brzeziu, dzisiejszej dzielnicy Raciborza, jednak nie udało się ustalić żadnych szczegółów na jego temat. Wspomina się go jedynie w kontekście przewiezienia do niego części więźniów z Gorzyczek. Możliwe, że było to miejsce nie podlegające VoMi, a może nastąpiła jakaś pomyłka i więźniów tylko przetransportowano do Brzezia. Do tej stacji kierowano pociągi z więźniami, którzy trafiali do Pogrzebienia. Tak się stało np. z Polakami z Żywiecczyzny, którzy musieli pieszo dotrzeć do obozu nr 82. Na marginesie dodam, że prawie nic nie wiemy o obozie dla Żydów z zachodu (Westjudenlager), który mieścił się na terenie cegielni Lüttge na Płoni. Wspomina o tym miejscu PUZ z Raciborza w sprawozdaniu z 14.01.1943 roku.



Obóz w Pogrzebieniu – Polenlager nr 82.

Obóz mieścił się w budynku seminarium duchownego przy klasztorze salezjanów. Wcześniej utworzono w nim na krótko obóz przejściowy dla reemigrantów niemieckich z Besarabii i niemieckiej Bukowiny. Otoczony był podwójnym rzędem drutu kolczastego wysokości około 4 metrów. Znajdował się on pod jurysdykcją SS, strażnicy mogli w razie próby ucieczki użyć broni.
Obóz w Pogrzebieniu był traktowany jako obóz karny. Kierowano do niego więźniów z innych lagrów. Na początku, wg mieszkańców Pogrzebienia, informowano, że w obozie znajdują się przestępcy i element niebezpieczny. W pogrzebieńskim lagrze panowały trudne warunki, a więźniowie musieli pracować na roli, przy budowie kanału Ulgi i w raciborskich fabrykach. Niemcy bali się wybuchu epidemii, która mogła przedostać się poza obóz. Zaszczepiono jednak tylko personel obozowy.

Oto dane o obsadzie obozu, które udało się ustalić: Kratky, członek SS – pierwszy komendant, Reinhold Banik, członek SS – zastępca komendanta, Nagel, członek SS – drugi komendant, Feistenauer (Fürstenauer?), członek SS – trzeci komendant, Grel (Groel?), członek SS – czwarty komendant obozu, Paul Ast ur. 21.10.1895r. – żandarm, Erich Bayer ur. 11.10.1894r. – żandarm, Richard Elster ur. 02.01.1894r. – żandarm, Fritz Grieger ur.15.07(08?).1896r. – żandarm, Gustav Klose ur. 13.06.1896r. – żandarm, Hermann Klose ur. 16.07.1891r. -żandarm.



Dzieci za drutami – Kinderlager.

Do Pogrzebienia trafiło 200 dzieci, z tymczasowego więzienia policyjnego w Mysłowicach, z przeprowadzonej przez Niemców akcji „Oderberg”. Była to akcja aresztowań przeprowadzona z 11 na 12 sierpnia 1943 w Zagłębiu Dąbrowskim. Rodziców zesłano do obozów koncentracyjnych, a dzieci początkowo trafiły do Pogrzebienia. Stamtąd do Lysek, Kietrza, Gorzyczek, Beneszowa, Bogumina i część do obozu w Potulicach. Być może w związku z dużą ilością dzieci i częstymi przeniesieniami dzieci z akcji „Oderberg” postanowiono powołać dla nich specjalne miejsce. Obóz w Pogrzebieniu został przekształcony 11.08.1943 roku w obóz dla dzieci, jedyny w systemie Polenlagrów. Znajdowało się w nim 220 dzieci w wieku do lat 16 i 12 niemowląt. Wybrano to miejsce, choć były w nim poważne problemy z brakiem wody. Potwierdza to korespondencja prowadzona przez władze niemieckie. Warunki były bardzo trudne, panował głód, było brudno. Nie dziwi w związku z tym fakt, że przy tak fatalnym stanie sanitarnym wybuchały epidemie. Mieszkańcy Pogrzebienia starali się im pomagać rzucając na przykład chleb za ogrodzenie obozu. Czasem dzieci przedostawały się przez druty i szły do kościoła, gdzie parafianie zostawiali na ławkach jedzenie.

W pewnym okresie w Pogrzebieniu najmłodsze dzieci podczas nieobecności matek umieszczano w jednej z większych sal, tu pod opieką polskiej nauczycielki bawiły się i uczyły po kryjomu polskich piosenek. Pogrzebieński kinderlager zlikwidowano w październiku 1943 roku w związku z potrzebą umieszczenia w tym miejscu kolejnych niemieckich osadników ze wschodu. Od tego momentu obóz został podzielony, a Polacy przebywali w nim w odgrodzonej części w kaplicy klasztornej.

Po wojnie.

Do dzisiaj sprawa Polenlagrów nie jest dostatecznie zbadana. Akta i inne dokumenty obozowe zostały w większości zniszczone przez ich komendantów w trakcie ewakuacji lub likwidacji obozów. Trudno też określić ilość osób, które poniosły śmierć. Najczęściej chowano zmarłych na okolicznych cmentarzach, ale i w mogiłach zbiorowych pod drutami lub w przypadkowych miejscach. W Gorzyczkach tuż po wojnie w grobach i kanałach przylegających do obozu znaleziono 84 ciała mężczyzn, kobiet i dzieci, w wieku od 2 do 70 lat. Także przy pracach budowlanych w roku 1966 natrafiono na 8 czaszek i 70 ludzkich kości. W Pogrzebieniu na cmentarzu znajduje się 27 pojedynczych i zbiorowych mogił oraz 16 pochodzących z roku 1944, pojedynczych i zbiorowych mogił, w których pochowano dzieci.

W rozporządzaniu Prezesa Rady Ministrów w sprawie określenia miejsc odosobnienia, w których były osadzone osoby narodowości polskiej lub obywatele polscy innych narodowości, na podstawie art. 8 ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 24 stycznia 1991 r. w paragrafie 2. punkcie 1. czytamy, że „obozami koncentracyjnymi określonymi w art. 3 pkt 2 ustawy są także obozy Polenlager, które znajdowały się w miejscowościach: Beneszów, Bogumin, Chorzów, Czechowice-Dziedzice, Freystadt, Gliwice-Sobieszowice, Gorzyce, Gorzyczki, Katowice-Dąbrówka Mała, Katowice Ligota, Kietrz, Kochłowice, Korfantów, Lyski, Orzesze, Otmuchów, Petrowice, Pogrzebień, Pszów, Racibórz, Rybnik, Siemianowice Śląskie, Zawiść, Żory.”

Z Komunikatu Fundacji Polsko Niemieckie Pojednanie NR 12/2004 możemy się dowiedzieć, że „jako pierwsi pomoc otrzymali poszkodowani z kat. A, czyli więźniowie obozów koncentracyjnych, gett, obozów karnych, wychowawczych obozów pracy AEL, ciężkich więzień, Potulic i obozów Polenlager na Śląsku.” Fundacja Polsko Niemieckie Pojednanie w wypłatach odszkodowawczych posługiwała się klasyfikacją przyjętą przez Kierownika Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, stosowaną przy przyznawaniu uprawnień kombatanckich. Zgodnie z tym pobyt w obozach Polenlager, które uznano za miejsca szczególnych represji, uprawniał do otrzymania pomocy w tej samej wysokości, jak za pobyt w obozach koncentracyjnych.

Dziś obok pałacu w Pogrzebieniu znajdują się tablice poświęcone więźniom obozu nr 82 i obozu dla dzieci, a jedynymi zachowanymi śladami na terenie pałacu są blizny po drucie kolczastym na pniach starych dębów naprzeciw bramy wjazdowej.

Tekst ten powstał na podstawie: Hrabar R. Tokarz Z., Wilczur J. E., Czas niewoli i czas śmierci. Martyrologia dzieci polskich w okresie okupacji hitlerowskiej, Warszawa, 1979 ; Hrabar R., Niemieckie obozy dla Polaków na Śląsku w czasie II wojny światowej „Polenlager”, Katowice 1972 ; Hrabar R., Skazane na zagładę. Praca niewolnicza kobiet polskich w II Rzeszy i los ich dzieci, Katowice 1989 ; Hrabar R., Przeciwko światu przemocy, Katowice 1982 ; Szefer A., Przesiedleńcy niemieccy na Górnym Śląsku w latach 1939 – 1945, Katowice 1974. Tekst jest fragmentem broszurki o obozach na Ziemi Raciborskiej, która ukaże się w najbliższym czasie. W kolejnym numerze „Almanachu Prowincjonalnego” zostanie opublikowany fragment dotyczący obozu w Pogrzebieniu.

Beno Benczew


- reklama -
- reklama -

10 KOMENTARZE

  1. ON MIAL DLA KOGO ZYC MIAL CUDOWNA DIEWCZYNE I PLANY NA PRZYSZLOSC.NIE WYGLADALY CIEZKO OBRAZENIA JAKICH DOZNAL.ALE COZ ZAWSZE POWTARZAL „ZYCIE JEST PIEKNE ALE BRUTALNE”

  2. Zawsze jest szkoda ludzkiego życia, szczególnie ,że odchodzą ludzie młodzi , przypominam bezsensowną śmierć 19 latka w Bieńkowicach. Przyczyna jest jedna – prędkość i brawura oraz brak myślenia za kierownicą. Widziałem samochody z tych dwóch wypadków. Propozycja dla policji a może prowadzących nauke jazdy – by nowym adeptom sztuki kierowania pokazywać te pojazdy, być może to przyniesie jakiś skutek.

  3. Mineło już półtora roku od tego wydarzenia. Tej chwili nigdy się nie zapomina. Dziekuję Bogu za to, że żyję i za to, że dał mi jeszcze jedną szansę aby go poznać. Mały apel do kierowców. Bądź rozsądny w swoim życiu i za kierownicą ponieważ jutra może nie być.

  4. W roku chyba 1941 w pażdzierniku wysiedlono nas tj. moją matkę Katarzynę Jasińską , siostrę Jadwigę i mnie Elżbietę wtedy 8 letnią z Sosnowca i osadzono w obozie mieszczącym się w Klasztorze w Dziedzicach. Byłyśmy tam przetrzymywane przez 3 miesiące i w styczniu 1042 roku po staraniach rodziny ojca zamieszkałych w Paulinowe pow. Puławy( wykupiono nas)
    W czasie pobytu panował tam okropnu głód, karmiono nas tzw. tapioką lub zupą z rozgotowanej brukwi. Panowały okropne warunki sanitarne. Ubikacje były zamarznięte i nie wolno było się załatwiać, insekty wszelkiego rodzaju poprostu nas zjadały, pluskwy, pchły i wszy wszelkiego rodzaju.Ja zachorowałam na żółtaczkę zakaźną. Cudem przechorowałam bez lekarstw. Panował tyfus i żółtaczki. Codziennie umierało po kilka osób.
    Dziwi mnie , że nigdy nie spotkałam się o jakiejkolwiek informacji na temat tego obozu. Wyszukiwałam na GG osoby z Czechowic- Dziedzic i pytałam , nikt nie znał historii tego klasztoru w okresie okupacji. Pozdrawiam Elżbieta

  5. W tekście wymieniono Brzezie – dzielnicę Raciborza, dlatego informuję, że na ten temat pisaliśmy w naszym „Brzeskim Parafianinie” – sublokalne pismo religijno-historyczne odnoszące się do tej miejscowości, która już w 1922 roku znalazła się w granicach Polski.
    Nie podejmowaliśmy się tematycznego opracowania kwestii obozów w naszej miejscowości, ale w wielu artykułach jest o tym mowa. Jak wspomniano – problem obozów w strategii wojny hitlerowskiej, był dokładnie rozpracowany z niemiecką dokładnością i miałem też okazję poznać, jaką wagę dla urzędnika niemieckiego, był dokument a w szczególności archiwum. Przez wiele lat w PRL-u były dokumenty archiwalne ale nie dostępne dla badaczy historycznych, którzy przybyli na śląsk w ramach przesiedleńczej akcji ze wschodu. Jak widać z praktyki Archiwum, obecnie już nie ma takich „tajemniczych” zasobów, bo po prostu ich nie ma. Zastanawia jednak fakt pisania „Naszej” historii przez różnych autorów w niemczech!!!
    Wracając do tematu obozów w Brzeziu, należy wymienić klasztor NMP- gdzie przez cały okres wojny przebywały starsze osoby (szczególnej ochrony), które pod koniec wojny wróciły do Niemiec a w to miejsce zchronili się duchowni z Raciborza ( najpierw w Kobyli, potem w Brzeziu) Byłby to typ obozu dla niemieckich przesiedleńców dla których nie znaleziono miejsca po wysiedlonych polakach, ze względu na wyjątkowo silne koligacje rodzin polskich i niemieckich. W znaczeniu obozów dla polaków, w Brzeziu takich obozów nie było. W pierwszych dniach wybuchu wojny, rodziny polskie, które nie wyemigrowały przeżyli swój okres upodlania i represji. Miejscowi niemcy zadbali o to, by wszyscy mężczyźni z Brzezia zostali zgromadzeni w Obozie znajdującym się gdzieś w okolicy obecnego UM na ul Batorego. W tym miejscu dokonywała się selekcja: kto podpisał Volslistę- kierowany był na roboty do Niemiec, kto nie podpisał – natychmiast znalazł się raciborskim więzieniu, skąd od razu wywieziono ich do Obozu Zagłady.
    cdn.

  6. cd.
    Na brzeskim pomniku znajdziemy 13 takich nazwisk.Na terenie Śląska, wszyscy polacy byli traktowani jak więźniowie – każdy Polak miał swojego „opiekuna”, bez jakichkolwiek kartek żywnościowych. Po skończonej VCTORII Hitlera miejscowi złagodnieli, przynajmnie w stosunku do swoich rodzinnych pobratymców. Ten sam ludzki wymiar ujawnił się gdy weszli
    Rosjanie na Śląsk.
    W Brzeziu jednach istniały przez całą wojnę Obozy dla jeńców wojennych.Obóz dla Francuzów, mieścił się w budynku obecnej restauracji Finezja (u Proskego), jeńcy pracowali w (Kościarni) obecny teren po ZECh-u – mimo zakazu, byli zatrudniani przy produkcji uzbrojenia.
    Obóz dla Anglików, mieścił się na terenie tartaku na Lukasynie, pracowali na terenie tartaku – warunki tu były najcieższe, szopa z desek z prześwitem, szczególnie w okresie zimowym.
    Szczególny był też Obóz dla Ukrainców, nie było ich dużo ale zatrudniani i mieszkali u miejscowych (Bauerow) gospodarstwach jako siła robocza w polu. Tu warunki były względnie dobre, bo przynajmniej na zaznali głodu.
    Wpomniany Polenlager z Pogrzebienia, w Brzeziu był dokładnie znany, to tu przechodziły transporty więźniów, tu ludność była świadkiem i tu liczne były ludzkie odruchy dla więźniów. W Brzeziu była piekarnia (u Barona) skąd pochodził chleb dla Polenlagru w Pogrzebieniu.
    Z poważaniem
    „Brzeski Parafianin”

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj