Studentki, emerytki, nauczycielki, gospodynie domowe, wiele kobiet bez względu na wiek i to, czym się na co dzień zajmuje są członkiniami raciborskiego koła Partii Kobiet. Lena i Zbigniew Wasiakowscy są małżeństwem, mają dorosłe dzieci, prowadzą własną firmę. Na ruch Manueli Gretkowskiej natknęli się jakiś czas temu surfując w sieci. Postanowili, że w Raciborzu rozkręcą koło partii. Tłumaczą, że chcą, by kobieta w końcu miała wybór. – Przeczytaliśmy o jej inicjatywie. Temat jest nam bliski od zawsze, w końcu postanowiliśmy, że zaczniemy działać – opowiada pan Zbigniew.
Na cotygodniowe spotkania przychodzą kobiety po przejściach, ale i takie, które zwyczajnie mają już dość dyskryminacji płciowej. – Nie mam na swoim koncie jakichś traumatycznych przeżyć, ale zwyczajnie wkurza mnie to, jak traktuje się kobiety w naszym kraju. Już kilkakrotnie podczas rozmowy o pracę, szef-mężczyzna pytał mnie: czy mam męża, dzieci, a jak nie to czy zamierzam je mieć. To klasyczny przejaw dyskryminacji, który sprawia, że młode Polki na bliżej nieokreślone „później” odkładają zakładanie rodziny – komentuje 24-letnia Kasia Żywiołak, studentka raciborskiej uczelni.
Pani Lena tłumaczy, że zapotrzebowanie na działalność takiego koła w Raciborzu jest ogromne. – Wiele moich znajomych chce się do nas dołączyć. To kobiety, które chciałaby małymi kroczkami zmienić coś na naszym, raciborskim podwórku – wyjaśnia pomysłodawczyni.
Za paniami z koła murem stoi pan Zbigniew. Jak mówi, w ostatnim czasie po dziurki w nosie ma męskiej polityki. – Lepper z obleśnym uśmieszkiem mówi, że nie można zgwałcić prostytuki, Gosiewski buduje dworce we Włoszczowej… W polityce potrzeba kobiet. I nie tylko tam. W ogóle nie wykorzystuje się ich potencjału, a przecież są lepiej wykształcone niż mężczyźni! – burzy się Wasiakowski.
Urszula Rosol, która do tej pory raz uczestniczyła w spotkaniu koła, ubolewa, że w raciborskich radach zasiada tak niewiele kobiet. – Może gdyby było nas więcej, mogłybyśmy coś zmienić, a tak… Ale prawdę mówiąc, kobiety w polityce nie są poważnie traktowane. Bywam na sesjach i obserwuję, że ich głos traktowany jest przez mężczyzn z uśmieszkiem. Aż dziw, że na stanowisko wiceprezydenta wybrano kobietę! – zauważa Rosol.
Raciborzanki wpadły ostatnio na pomysł, by stworzyć w mieście tzw. bank czasu. – Pomaga wymieniać między ludźmi czas i umiejętności, bez względu na ich rodzaj. Godzina za godzinę. Jedna pani zaoferuje naukę języka obcego, w zamian inna popilnuje jej dziecka lub zrobi cokolwiek innego, co jest jej akurat potrzebne. Walutą jest czas – wyjaśnia Lena Wasiakowska.
Na spotkanie koła może przyjść każdy. Odbywają się w każdą sobotę o godz. 14.00 w pubie „Koniec świata”, przy ul. Londzina.
/SaM/
Z. Wasiakowski: Żeby kobiety w końcu miały wybór!
- reklama -