Na terenie Zakładów „Ema Brzezie” jakiś czas temu rozpoczęło działalność kilka nowych przedsiębiorstw. Produkcja jednego z nich powodowała ogromny hałas. Między innymi nocne zsypywanie i załadunek kruszywa budził mieszkańców części Brzezia. Jak często w takich przypadkach bywa wielu o tym mówiło jednak nikt nie podjął tematu. W końcu zdecydowałem się działać. Temat jest trudny, bo z jednej strony nowe miejsca pracy to w Raciborzu rzadkość, z drugiej argumenty mieszkańców są nie do podważenia.
Pierwszym działaniem było urzędowe pismo do Starosty Powiatowego. Przedstawiłem w niej kłopoty mieszkańców, prosiłem o interwencję, sugerowałem wykonanie przez Powiat ekranów dźwiękoszczelnych.
Szybko uzyskałem odpowiedź z Powiatowego Referatu Ochrony Środowiska, że sprawa została skierowana do Inspektoratu w Katowicach, przy okazji powiadomiono mnie o planach poszerzenia produkcji tej firmy. Przeanalizowałem wnikliwie wniosek i dokumentację złożoną w UM, opisującą wpływ tej działalności na środowisko. Kierując się własną wiedzą i doświadczeniem wniosłem kilka istotnych uwag do projektu i sposobu wykonania obliczeń. Szczególną uwagę zwróciłem na sprawę zapylenia i emisję hałasu. Efektem podjętych działań była kontrola WIOŚ. Na początku czerwca otrzymałem wyniki zakończonej 23 maja kontroli przeprowadzonej na terenia „Ema Brzezie” przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach. Z raportu wynika między innymi że:
1. Przeładunek kruszywa został już zlikwidowany i przeniesiony do producenta.
2. Przedstawione przez przedstawiciela firmy obliczenia ujęte w raporcie oddziaływania na środowisko nie wykazują przekroczenie dopuszczalnych norm.
3. Zwrócono uwagę, że najistotniejszym źródłem hałasu mogą być Zakłady „Ema Brzezie” w upadłości i polecono rozpoznać Staroście uciążliwość w ramach posiadanych kompetencji.
4. Wymieniono szereg uwag i zleceń przekazanych przedstawicielowi kontrolowanej firmy.
Jednocześnie poinformowano mnie o mającej się odbyć kolejnej kontroli poziomu dźwięku w porze nocnej. Powodem jest hałas z pracującego w trybie ciągłym młyna.
Postanowiłem osobiście porozmawiać z właścicielem „kłopotliwej” firmy i tak 13 czerwca spotkałem się z osobą reprezentującą firmę uzyskując wiele ważnych informacji. Przedstawiono mi plany nie tylko rozwoju produkcji, ale i planowane inwestycje mające na celu zniesienie uciążliwości ich obecności w tej dzielnicy domów jednorodzinnych. Już w lipcu planowane jest zatrzymanie pracy zakładu i wykonanie nakładem niemałych środków wygłuszenie ścian styropianem, wymiana drzwi zewnętrznych, założenie specjalnego resorowania młyna. Miło jest słyszeć zapewnienia o chęci dobrego sąsiedztwa i inwestycjach mających chronić środowisko. Wierzę, że wspólne poszukiwania rozwiązań pozwolą nam znaleźć kompromis. Wierzę, że uda mi się doprowadzić tę sprawę do szczęśliwego końca dla obu stron.
Miałem też nadzieję na wciągnięcie władz miasta w plany inwestycyjne pozwalające ograniczyć skutki działania tej strefy produkcyjnej. Włączenie się Starostwa i Urzędu Miasta w zagospodarowanie tej strefy ekonomicznej wciąż pozostaje sprawą otwartą. Na chwilę obecną nic mi nie wiadomo o pracach prowadzących do pozyskanie funduszy europejskich przeznaczonych na rewitalizację terenów pofabrycznych lub rozwój małych średnich przedsiębiorstw. A szkoda.
Biznes również oczekuje realnego zaangażowania się władz w realizację projektów służących rzeszy mieszkańców.
/Tekst zaczerpnięto z "Oblicz" nr 6-7 z 2007 r.
Dariusz Wiśniewsk//i/
Jest za głośno
- reklama -