63. rocznica 63 dni

63 lata temu ludność Warszawy stanęła do otwartej walki skierowanej przeciwko niemieckiemu okupantowi.

Powstanie Warszawskie będące powszechnym zrywem narodowowyzwoleńczym było konfrontacją militarną polskiego podziemia z hitlerowskim najeźdźcą oraz wkraczającymi na wschodnie tereny kraju wojskami radzieckimi.




Wstępną decyzję rzucenia stolicy do otwartej walki z okupantem, podjęto w Warszawie w drugiej połowie lipca 1944 r. Początkowy plan działania nie przewidywał walk w miastach. Gen. Tadeusz Komorowski „Bór”, zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli do walk wciągnięte zostaną miasta, a w szczególności stolica, może dojść do wielu zniszczeń i ogromnych cierpień ludności cywilnej, a tego chciał uniknąć. Jednak postępujące działania Armii Czerwonej, w tym wyzwolenie Wilna i Lwowa skłoniły T. Komorowskiego i Jana Stanisława Jankowskiego, mimo niepowodzenia akcji „Burza”, do podjęcia decyzji o zbrojnym wyzwoleniu Warszawy. Właśnie po Wilnie i Lwowie zdali sobie oni sprawę, że to stolica byłaby idealną sceną do odegrania ostatniego aktu „Burzy”.




Przesłanką, uwzględniającą możliwość podjęcia walki oprócz szybkiego posuwania się armii sowieckiej i poruszenia wśród Niemców stanowił także zakończony niepowodzeniem zamach na Adolfa Hitlera w Kwaterze Głównej w Wolfschanze pod Rastenburgiem 20 lipca 1944 r. Dla dowództwa AK, wydarzenie to stanowiło tymczasowe uśpienie czujności okupanta.



Decyzja o podjęciu walk w Warszawie napotykała jednak na spore rozbieżności. Pierwsze różnice zdań poczęły się rysować już przy określeniu terminu powstania. 26 lipca 1944 r. „Rząd Rzeczypospolitej upoważnił Komendanta Głównego Armii Krajowej – gen. Tadeusza „Bora” Komorowskiego i Delegata Rządu na Kraj – Jana Stanisława Jankowskiego „Sobola” do rozpoczęcia akcji zbrojnej w celu wyzwolenia Warszawy, w momencie uznanym przez nich za najdogodniejszy” (Powstanie Warszawskie [w:] Gazety Wojenne, nr 61, Warszawa 1999, s. 1201).




Wobec tego, na odprawach w Komendzie Głównej AK zaczęto wysuwać propozycje rozpoczęcia walk. Na jednej z odpraw, jaka miała miejsce 29 lipca 1944 r. płk Antoni Chruściel „Monter” „zaproponował, aby uderzenie oddziałów powstańczych nastąpiło po południu, na dwie lub trzy godziny przed zapadnięciem zmierzchu, a nie jak dotychczas planowano – w godzinach nocnych. Dowódca okręgu, uzasadniając swój wniosek uznał rozpoczynanie akcji w nocy za niewskazane, gdyż Niemcy znali powstańcze przygotowania Armii Krajowej, a przechwytując informacje wydawane przez Komendę Główną w latach 1942-43, wiedzieli, że AK zamierza dokonać uderzenia w nocy […]. Wystąpienie do walki na krótko przed zmierzchem, tzn. w godzinach najbardziej ożywionego ruchu ulicznego, umożliwiało przesunięcie i gromadzenie plutonów w sposób trudny do dostrzeżenia przez nieprzyjaciela, a zatem pozwalało, mimo znacznie mniejszej siły ogniowej powstańców, wykorzystać następstwa zaskoczenia. Noc po walce można było wykorzystać na zespolenie oddziałów, a także na wykończenie akcji, które zostały podjęte w dzień i przeciągnęły się poza przewidziany czas” (A. Skarżyński, Polityczne przyczyny Powstania Warszawskiego, Warszawa 1965, s. 232-234).


Po długich dyskusjach osiągnięto w końcu porozumienie. Powstanie miało wybuchnąć 1 sierpnia 1944 r. o godz. 17., zwaną „Godziną W”.



Rozpoczęcie walk w stolicy spowodowało wielkie poruszenie i radość wśród ludności cywilnej. Świadczy o tym artykuł zamieszczony w Biuletynie Informacyjnym z 2 sierpnia 1944 r. zatytułowany Warszawa Powstała: „Warszawa walczy! Warszawa szarpie wroga. Nareszcie na rękach naszych niemiecka krew, tych wściekłych psów, tych zbójów, którzy poniewierali i plugawili przez pięć niekończących się lat, wszystko, co dla nas było święte […]. Robotnicy i inteligenci, kobiety, mężczyźni i młodzież, ludzie wszystkich grup politycznych, wszystkich warstw – to jeden dzisiaj lud, lud Warszawy […]. Oto dziś dzień krwi i chwały! Dzień sprawiedliwej zemsty, zemsty bezlitosnej” (Warszawa Powstała, [w:] Biuletyn Informacyjny, nr 35-242, s. 1, Warszawa 1944).



Pierwsze godziny walk sprawiły, że powstańcom udało się opanować spory rejon stolicy. Niepowodzeniem zakończyły się jednak próby zajęcia mostu Kierbedzia i Poniatowskiego. Powstańczy szturm trwał do 4 sierpnia. Tego samego dnia wojska niemieckie, otrzymawszy liczne posiłki przeszli do kontrataku zmuszając tym samym powstańców do zmiany strategii i rozpoczęcia obrony.



Niemiecki kontratak znaczyły miejsca masowych zbrodni popełnianych na ludności cywilnej. Działo się tak na rozkaz Heinricha Himmlera, który już w pierwszym dniu walk powiedział: „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy” (Powstanie Warszawskie… op. cit., s. 1210).



Bohatersko walcząca ludność Warszawy z wielką nadzieją wypatrywała sojuszniczych samolotów, których celem było dokonywanie zrzutów z pomocą dla powstańców. Mimo pojawienia się kilku maszyn na niebie, pomoc wciąż była niewystarczająca, tym bardziej że duża jej część dostawała się w ręce niemieckie. Także Sowieci nie kwapili się z udzieleniem wsparcia. Był to efekt rozkazu Stalina, który nastawiony wrogo do powstańców, rozkazał zatrzymać swoje wojska na prawym brzegu Wisły. W ten sposób dał hitlerowcom wolną rękę, aby ci mogli wymordować znaczną część mieszkańców Warszawy.



Wkrótce stolica zaczęła zmieniać się w kretowiska pełne barykad i wykopów. W warunkach coraz bardziej utrudnionej komunikacji naziemnej na znaczeniu zaczęła zyskiwać komunikacja podziemna. Do ewakuacji z zagrożonych dzielnic, powstańcy na szeroką skalę wykorzystywali kanały.



Rankiem, 19 sierpnia Niemcy pod dowództwem gen. Heinza Reinefartha rozpoczęli szturm na Stare Miasto w celu zdławienia oporu. Polski kontratak nastąpił w nocy z 20/21 sierpnia. Niemcy, wyczuleni na każdy powstańczy ruch natychmiast skierowali w stronę przeciwnika silny ogień. Ulice pokryły się ciałami rannych i poległych. Warszawska Starówka padła 2 września. Także późniejsze próby utrzymania kolejnych przyczółków kończyły się niepowodzeniem. 29 września skapitulował Mokotów, dzień później Żoliborz. Najdłużej broniono Śródmieścia, które stało się ostatnim dniem powstańczej epopei.



Powstanie, którego czas trwania zakładano na kilka dni, zakończyło się po 63 dniach morderczej walki, 2 października 1944 r. Bilans walk był tragiczny: zginęło 20 tys. powstańców oraz 180 tys. ludności cywilnej. Rannych było kilka razy więcej.

Na koniec można zadać pytanie: dlaczego powstanie zakończyło się klęską? Bez wątpienia, zaważył na tym stan uzbrojenia powstańców, który w przeciwieństwie do sił okupanta był bardzo słaby. „W godzinie „W”, mogli powstańcy użyć jedynie tysiąca karabinów, 300 pistoletów maszynowych, 60 ręcznych i 7 ciężkich karabinów maszynowych, 35 karabinów przeciwpancernych i PIAT-ów (granatników przeciwpancernych), 1700 pistoletów i 25 tys. granatów. 1 sierpnia tylko co dziesiąty powstaniec dysponował bronią palną. Przeciwko sobie mieli w lewobrzeżnej części miasta 15-16 tys. Niemców, w tym 10-11 tys. żołnierzy garnizonu, lepiej wyszkolonych i bez porównania lepiej uzbrojonych” (Powstanie Warszawskie… op. cit., s. 1202).

Niewiele pomogły tu zrzuty, które – jak wspomniałem – w dużej mierze dostawały się w posiadanie Niemców. Także przywódca Związku Radzieckiego nie spieszył z pomocą powstańcom. Józef Stalin kategorycznie zabronił korzystania z baz radzieckich alianckim samolotom dokonującym zrzutów. Kilka dni później poszerzył ów zakaz i zabronił lądowania na sowieckich lotniskach maszynom, mającym jakieś drobne uszkodzenia.



Nie lepsze podejście wykazali alianci zachodni. Premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill był świadom tragicznej sytuacji, w jakiej znaleźli się powstańcy lecz nie był w stanie uczynić nic, co przyniosłoby wsparcie mieszkańcom stolicy. Także prezydent Stanów Zjednoczonych – Franklin D. Roosevelt stwierdzał, że sojusznicze wojska nie są w stanie pomóc walczącym powstańcom. Decyzja prezydenta podyktowana była obawą przed załamaniem się dobrych stosunków ze Stalinem.



Próbując ocenić powstanie, warto oddać głos wybitnemu brytyjskiemu historykowi Normanowi Daviesowi: „Nie ulega wątpliwości, że decyzja rozpoczęcia Powstania Warszawskiego jest w oczach Polaków najtragiczniejszym błędem w polskiej historii najnowszej. Podjęli ją z najszlachetniejszych pobudek ludzie, którzy od początku wojny ofiarnie walczyli o niepodległość ojczyzny ze wszystkimi najeźdźcami. Tym niemniej okazało się ono zgubne dla sprawy, której miało służyć […]. Jednak z oczywistych przyczyn, powstanie nie miało zbyt wielu szans na pomyślne zakończenie. Wybór chwili oraz założenia taktyczne okazały się żałośnie nietrafne. Cele polityczne były z gruntu nierealne” (N. Davies, Boże Igrzysko. Historia Polski, t. 2, Kraków 1999, s. 516.)
Bilans 63 dni walk był także tragiczny dla strony niemieckiej. „Sami Niemcy zaciętość walk w Warszawie przyrównywali do – stanowiących synonim piekła na ziemi – bojów o Stalingrad” (Zdławienie Powstania Warszawskiego [w:] „Gazety Wojenne”, nr 66, Warszawa 1999, s. 1307).



„Bitwa o Warszawę zakończyła się klęską militarną, zniszczeniem miasta i hekatombą powstańców, i ludności cywilnej. Dowiodła jednak – w skali dotąd niespotykanej – woli walki, na przekór wszystkiemu – o suwerenny byt państwowy” (Powstanie Warszawskie… op. cit., s. 1207).



A czy powstanie było konieczne? Dziś już powszechnie wiadomo, że decyzja o wybuchu Powstania Warszawskiego była ogromnym błędem, zwłaszcza militarnym, chociaż są osoby, które twierdzą zupełnie inaczej. 40 tysięcy słabo uzbrojonych żołnierzy, z zapasem amunicji starczającej na góra 3-4 dni, nie miało absolutnie żadnych szans na zmiażdżenie niemieckiego wroga. Powstanie było również błędem politycznym – chorą koncepcją dowództwa Armii Krajowej i rządu londyńskiego, którzy dążyli za wszelką cenę do wyzwolenia stolicy jeszcze przed wkroczeniem wojsk radzieckich.



Na klęsce Powstania Warszawskiego zaważył również brak doświadczenia w walkach ulicznych. Każdy warszawski dom, każda ulica, stały się potężną twierdzą. Stanowisko dowódcy powstania było obsadzone przez osobę o nieodpowiednich kompetencjach. Dowódcą był zwykły sztabowiec, nie zaś osoba o wysokich kwalifikacjach przywódczych. Gdyby dowodzenie objął Stefan Rowecki „Grot”, zryw prawdopodobnie także nie odniósł zamierzonego celu, ale zapewne nie pochłonąłby tak wielu ofiar. Niestety – jego aresztowanie i osadzenie w jednym z obozów koncentracyjnych zniweczyło wszelkie plany.



Reasumując, można śmiało stwierdzić, że Powstanie Warszawskie odcisnęło ogromne piętno na ludzkiej świadomości. Pokazało, że powstańcy walczyli nie tylko o wolną Warszawę, ale o wolną Polskę. Jednak do końca pozostanie dylemat: było ono zasadne, czy też nie? Tego nie da się jednoznacznie ocenić. Jeszcze długo jego zasadność będzie dyskutowana, a heroiczna postawa Warszawiaków – przekazywana z pokolenia na pokolenie.



/Cancer/
Foto: Paweł Loroch


Czytaj również Harcerze uczcili rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj