Eurosieroty muszą być dostrzegane

Ważne jest – jak podkreśla Maria Lipińska z kuratorium oświaty – aby dyrektorzy szkół uwrażliwiali nauczycieli na dostrzeganie, czy uczeń nie jest pozbawiony opieki rodziców.

Na zlecenie Ministerstwa Edukacji Narodowej wszystkie kuratoria oświaty przeprowadziły liczenie eurosierot, czyli dzieci, których rodzice – jeden lub oboje – pracują za granicą. W województwie śląskim – jak wynika z danych Ślaskiego Kuratorium Oświaty – jest 4422 dzieci, których jeden z rodziców pracuje za granicą, a 654, których oboje pracują poza krajem.  Z kolei na terenie Delegatury w Rybniku jest 1267 dzieci, których jeden rodzic pracuje poza granicami, zaś 187 dzieci, których oboje.   W obszar działania Delegatury w Rybniku wchodzą powiaty mikołowski, raciborski, rybnicki, wodzisławski oraz miasta na prawach powiatu Jastrzębie Zdrój, Rybnik, Żory.

- reklama -

 

Statystyki, które powstały, wzbudziły sporo zainteresowania. Zdaniem wielu – nie są one zbyt wiarygodne, gdyż badania przeprowadzano w okresie wakacyjnym i sporo szkół nie przesłało informacji do kuratoriów. Jednak, jak mówi Maria Lipińska – pełniąca obowiązki dyrektora Delegatury w Rybniku Śląskiego Kuratorium Oświaty, nie liczby są istotne.

 

– Otrzymaliśmy dane z jednej trzeciej szkół, więc nie są to dane w pełni reprezentatywne. Niemniej nie liczby są istotne. Dobrze, że zwrócono uwagę na problemy dzieci, których rodzice pracują za granicą. Obecnie w okresie emigracji jest ich coraz więcej – tłumaczy Lipińska. – Stąd teraz, kiedy rozpoczął się rok szkolny, staramy się uwrażliwiać dyrektorów placówek oświatowych na problemy tak zwanych eurosierot – dodaje.

 

Obowiązkiem dyrektora szkoły jest uświadomienie nauczycielom, aby zwracali uwagę na ucznia. – Nauczyciel, wychowawca muszą obserwować ucznia. Jeżeli przychodzi do szkoły głodny, brudny, zaniedbany, nieprzygotowany do lekcji to są to sygnały, których nie wolno lekceważyć – mówi Lipińska. Wówczas trzeba zdiagnozować sytuację opiekuńczo-wychowawczą ucznia i pomóc dziecku – dodaje.

 

Niepokojącym problemem jest pozostawianie przez rodziców dzieci bez opieki. Takich przypadków – jak twierdzi Lipińska – na szczęście jest niewiele. Najczęściej wyjeżdżający rodzice oddają dzieci pod opiekę dziadków czy sąsiadów. – Należy jednak pamiętać, że władza rodzicielska kończy się na rodzicach. Wobec tego bardzo ważne jest, aby wyjeżdżający rodzice wyznaczali opiekuna prawnego dla swoich pociech czy to w sądzie rodzinnym czy u notariusza – wyjaśnia dyrektor.

 

Wśród raciborskich szkół, które wysłały dane do delegatury w Rybniku są miedzy innymi Szkoła Podstawowa nr 4 i Szkoła Podstawowa nr 18.

 

– Do 6 sierpnia musieliśmy przesłać informacje o ilości uczniów, których rodzice pracują za granicą. Podczas badań nie odnotowaliśmy u nas uczniów, których obojga rodziców pracowaliby za granicą. Natomiast jest 13 dzieci, których jeden rodzic pracuje poza krajem – podaje Ewa Miecznikowska, dyrektor SP 4. 

 

– W naszej szkole są 2 uczniowie, których rodzice pracują za granicą i 5 – u których jeden. Na szczęście eurosieroctwo nie jest to duży problem u nas. Jednak staramy się uwrazliwiać na niego zarówno rodziców, jak i uczniów. Na wywiadówkach informujemy rodziców, żeby zawiadamiali nas, gdy wyjeżdżają. Zaś na lekcjach wychowawczych nauczyciele mówią dzieciom o eurosierotach – tłumaczy Danuta Skóra, dyrektor SP nr 18. 

 

Informacji do Delegatury w Rybniku nie wysłał przykładowo Zespół Szkół Budowlanych w Raciborzu. Jak mówi – Jacek Kąsek, dyrektor placówki – nie było takiej możliwości. – Po pierwsze, akcja liczenia eurosierot była przeprowadzana w okresie wakacyjnym i uczniowie nie byli dostępni. Po drugie, takie badania musiałyby być anonimowe, bo młodzież, rodzice się nie przyznają. Obecnie – również na zlecenie kuratorium – sprawdzamy ile jest uczniów, których rodzice pracują za granicą. W październiku powinniśmy mieć dane – tłumaczy Kąsek.       

 

/KJ/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj