Pomysł na zorganizowanie nocy sylwestrowej nad Odrą, nie zachwycił raciborzan. Na samym widowisku jednak pojawiło się sporo ponad 1,5 tysiąca mieszkańców. Czy to znaczy, że pomysł jednak był "strzałem w dziesiątkę"?
Zapytaliśmy raciborzan, jak spędzili Sylwestra i co myślą o tym, zorganizowanym przez Urząd Miasta w Raciborzu.
– Jak się dowiedziałam, że będzie znowu jakiś pokaz sztucznych ogni, zamiast muzyki, to zdecydowałam się z chłopakiem pojechać do Wrocławia. Studiujemy tam, więc mieszkanie na nocleg było, zrobiliśmy małą prywatkę i o 24:00 wyruszyliśmy na wrocławski rynek – mówi Dorota P.
– Strasznie lubię pokazy sztucznych ogni, nie wyobrażam sobie Sylwestra bez nich, ale przecież fajerwerki nie mogą być gwoździem sylwestrowego programu! Jak można zorganizować pokaz sztucznych ogni i uważać, że wszyscy będą się dobrze bawić? Trochę to niepoważne. Byłem z żoną u znajomych, a później poszliśmy obejrzeć pokaz. Był chyba lepszy niż w zeszłym roku – wspomina Krzysztof B.
– My z żoną oboje podzielamy zdanie, że marznięcie pół nocy sylwestrowej po to, żeby obejrzeć fajerwerki albo posłuchać jakiejś muzyki, to głupota. Przecież to samo można w TV pooglądać, z ciepłymi kapciami na nogach, na wygodnej kanapie. Tego Sylwestra wypożyczyliśmy parę filmów i zrobiliśmy sobie mały maraton. Wiadomo: o 24:00 życzenia, szampan, a potem do łóżka. Wcale nie zazdroszczę tym, którzy byli gdzieś na zabawie – mówi Florian B.
– To jest jakiś żart? Wiesz co, ja już nawet nie denerwuję się tym, co się dzieje w tym mieście. To jest jakaś kpina totalna. Już nic dla młodych tu nie zostało. Puby zamykają, rozrywki nie zapewniają, a na Sylwka organizują pokaz fajerwerków? Mnie to bawiło jak 10 lat miałem – bulwersuje się Tomek K.
Pokaz był świetny.. lepszy niż w zeszłym roku…
Pokaz sztucznych ogni – super.. Taniec ognia – super.. Ale szczerze efekty laserowe były takie sobie..