Kontrowersyjny tekst na temat chodnika wzdłuż ulicy Raciborskiej w Jankowicach został zamieszczony w czerwcowym numerze kuźniańskiego miesięcznika "Nowiny z naszej Gminy".
"Ulica Raciborska w Jankowicach to nic innego, jak fragment najruchliwszej w całym bodaj powiecie raciborskim drogi wojewódzkiej nr 919. Jeszcze kilka lat temu wzdłuż tej ulicy nie było ani jednego metra chodnika. Droga pozbawiona była również poboczy, o czym informowały stosowne znaki ustawione z jednej i drugiej strony przed wjazdem do wsi. Tymczasem ruch nasilał się z miesiąca na miesiąc. Mieszkańcy co rusz występowali do władz gminy, a te wskazywały w kierunku właściciela drogi, czyli Zarządu Dróg Wojewódzkich, a nawet samego Marszałka Województwa Śląskiego. Pośrednikiem przy przekazywaniu wszelkich pism dotyczących ewentualnej budowy chodnika był też Powiatowy Zarząd Dróg w Raciborzu. […]
Drogowcy żądali, by inwestycja była współfinansowana przez gminę. Ta zaś twierdziła, że droga nie jest jej własnością i nie posiada na to środków. […] Tymczasem sołtys Jankowic słał nowe pisma licząc, że urzędnikom w Katowicach znudzi się w końcu odpisywanie na jego petycje. Miał absolutną rację. Znudził się urzędasom. Przestali odpisywać na jego listy, a jeżeli już odpowiadali – to najwyżej na co piąte pismo. W dwóch-trzech zdaniach. Jedno zawsze brzmiało tak samo: "Ze względu na brak środków inwestycja w tym roku nie zostanie zrealizowana". Zmieniały się tylko daty.
Jeden sprawiedliwy
Po kilku latach bezowocnego walenia głową w mur urzędniczej ignorancji, ów mur jednak nieco skruszał. Dzięki dobrej współpracy z dyrektorem PZD w Raciborzu Jerzym Szydłowskim […]. Najpierw w ramach posiadanych rezerw wykonano jeden, potem drugi odcinek jakże wyczekiwanego trotuaru. W kolejnym roku skanalizowano rów na trzecim już odcinku, by w roku następnym położyć tam trzeci odcinek chodnika. Niestety, po wykonaniu tych prac wszystko stanęło w miejscu. […]
Pokrzywa ratuje życie
Chodnika brakuje m. in. w rejonie pierwszych zabudowań od strony Szymocic. Przy drodze nie ma oczywiście pobocza. Kończy się asfalt, potem stroma skarpa i głęboki rów na ogół porośnięty metrowej wysokości pokrzywami. Jednak piesi, mając do wyboru śmierć pod kołami lub skok w antyreumatyczne zielsko, do tej pory wybierali drugą alternatywę. Do czasu, kiedy takowa istniała. Zgodnie z przepisami, głębokie rowy w rejonie ostrych łuków muszą być zabezpieczone balustradami energochłonnymi, by chronić kierowców i ich pojazdy przed wypadkami. […]
Jaja czy zapowiedź tragedii?
Na wspomnianym odcinku dochodziło do wielu przeróżnych zdarzeń. Czasem dantejskich scen. Niektóre można by nawet uznać za humorystyczne, gdyby nie to, że chodzi o ludzkie życie. […] Były przypadki skoków przez barierki, kiedy to pieszy w ostatniej chwili zorientował się, że samochód zbliżający się do niego ociera się przyczepką o blachy. Na balustradzie widnieje wiele śladów jej kontaktów z pojazdami. Kierowcy są podobno mało wyrozumiali. Kogo to wszystko obchodzi? Nikogo. No, przynajmniej nikogo z tych, którzy mogliby ten stan rzeczy zmienić.
Jaśnie panowie inspektorzy
22 maja na wniosek sołtysa zwołano na miejscu kolejną wizję lokalną. Trudno powiedzieć, którą z kolei w tej samej sprawie. W Katowicach zmienił się bowiem inspektor, zajmujący się drogami wojewódzkimi na naszym terenie. […] Mieli też przybyć przedstawiciele PZD z Raciborza z dyrektorem Szydłowskim na czele. Sołtys zaprosił dodatkowo zainteresowanych mieszkańców, kierownika posterunku policji z Rud i przedstawicieli mediów. […] Drogowcy tradycyjnie spóźnili się kilkadziesiąt minut. […] W końcu jednak na horyzoncie pojawiły się dwa samochody służby drogowej. Jeden z Katowic, drugi z Raciborza. Jakież było zdziwienie zebranych, kiedy pierwszy z przedstawicielami Zarządu Dróg Wojewódzkich w ogóle nie zatrzymał się przy nich! Panowie w nim siedzący spojrzeli tylko na stojących mieszkańców, dziennikarzy oraz umundurowanego policjanta i pojechali dalej! Zatrzymał się jedynie dyrektor Szydłowski. Porozmawiał ze sfrustrowanymi ludźmi i obiecał swoje wsparcie w dalszej batalii o chodnik. Powiedział również, by wystosować kolejne pismo w tej sprawie z podpisami mieszkańców i opinia miejscowej policji. No cóż… Pismo i tak wyląduje w końcu na biurkach panów, którzy jechali w pierwszym samochodzie. Czy przejmą się losem ludzi, którzy codziennie w drodze po bułki i chleb ryzykują swoim życiem niczym w grze zwanej "rosyjską ruletką"?"
Więcej na ten temat przeczytasz w artykule "Rosyjska ruletka" w miesięczniku "Nowiny z naszej Gminy", nr 6 (20), czerwiec 2009 r.
/oprac. BaK; fot. "Dziennik Zachodni"
Czytaj również stanowisko Zarządu Dróg Wojewódzkich w artykule: Kogo obchodzi kariera polityczna Machnika?