Udaremniono przywóz do Polski alkoholu pochodzącego z nielegalnej rozlewni.
W jednym z przedziałów pociągu międzynarodowego „Sobieski” relacji Wiedeń-Warszawa pozostawiono bez opieki bagaże. Część z nich znajdowała się na siedzeniach, część na podłodze, a część na półce bagażowej nad siedzeniami. Było to siedem tekstylnych toreb podróżnych i jedna foliowa „reklamówka”. Zwróciły one uwagę funkcjonariuszy Straży Granicznej z Raciborza, którzy przeprowadzali rutynową akcję, mającą na celu zapewnienie bezpieczeństwa na kolejowych szlakach komunikacyjnych.
Po sprawdzeniu okazało się, że wszystkie zawierają butelki z alkoholem. Łącznie w bagażach znajdowały się 74 butelki, każda o pojemności jednego litra. Nie były oznaczone żadnymi znakami skarbowymi akcyzy. Wg umieszczonych na nich etykiet, 12 butelek zawierało spirytus, 1 butelka – rum, a pozostałe 61 butelek – wódkę. W przedziale, oprócz bagaży z alkoholem, nie było nikogo.
Próby ustalenia właścicieli nie przyniosły efektów. Do bagaży nie przyznała się żadna z podróżujących pociągiem osób. Podejrzewa się, że właściciele tego nielegalnego alkoholu porzucili go na widok wsiadających do pociągu funkcjonariuszy Straży Granicznej. Woleli stracić towar niż zostać z nim zatrzymani. Przewożona przez nich wódka i spirytus były prawdopodobnie przemycone z Czech i pochodziły z nielegalnej rozlewni. Przypuszczalnie miały trafić do sprzedaży na polskie targowiska. Ich wartość szacuje się na 3 600 złotych.
/MaS/
W Czechach można też kupić spod lady polski spirytus, czu ktoś tam tez robi kontrole? W Czechach chyba w ogóle nie wolno sprzedawac tak wysokoprocentowego alkoholu a jednak dla polskich „turystów” każdy szanujący się sklepik ma coś pod ladą. Ten nielegalny handel prawdopodonie stwarza zagrożenie dla zdrowia gdyż nikt nie potrafi sprawdzic gdzie jest produkowany i jaka jest jego jakosc.