1 października na stronie Ministerstwa Zdrowia pojawił się komunikat będący odpowiedzią na opinię prezesa Ślaskiej Izby Aptekarskiej Stanisława Piechuli.
W komunikacie tym czytamy m.in, że Piechula bezpodstawnie zarzuca złą wolę ministrowi, a wypowiedź Prezesa ŚIA łamie przyjęte zasady w relacjach między administracją rządową a Samorządem Aptekarskim. Skutkiem tego Stanisław Piechula występuje z żądaniem przeprosin i sprostowania.
Sprawa dotyczy bulwersującej kwestii zmiany rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia w sprawie recept, które zakłada, iż błędnie wypisana recepta uniemożliwia pacjentowi skorzystanie z prawa do leku refundowanego – Apteka albo punkt apteczny realizuje za pełną odpłatnością recepty nie spełniające wymogów formalnych.
Prezes Piechula domaga się usunięcia tego zapisu z rozporządzenia, występując w obronie gwarantowanego ustawą prawa pacjentów do bezproblemowego otrzymywania leku na podstawie posiadanej recepty. Ślaska Izba Aptekarska żąda również dodania zapisu potwierdzającego prawa pacjenta, który nakładałby na apteki obowiązek realizacji recept niezależnie od poprawności formalnej, za co odpowiada lekarz, nie pacjent. – Dlaczego rękami aptek próbuje się krzywdzić pacjentów odbierając im możliwość otrzymywania przysługującego im leku? – pyta Stanisław Piechula. Prezes podkreśla, iż uwagi przekazywał od początku prac nad projektem na ręce ministra, a nawet premiera, nie zostały one jednak uwzględnione, a ministerstwo anonimowym komunikatem próbuje bronić niekorzystnych dla pacjentów założeń rozporządzenia.
/agap/
W tym projekcie znowu pewnie grzebał NFZ, bo apteki wydając lekarstwa na podstawie wadliwych recept są dłużne NFZetowi grube miliony