20 listopada we wrocławskiej Wytwórni Filmów Fabularnych zagrał raciborski zespół TrzyDwa%UHT. Grupa zagrała przed muzykami z Happysad.
Jak podają wszelkie źródła, (…)Zespół trzydwa%UHT to muzycznie niczym nie zmącona esencja. Radość wyłuskiwania tych odpowiednich dźwięków i wysupływania tych najodpowiedniejszych słów. Dialog między kobiecym głosem a gitarą, w otoczeniu podpowiadająco-dopowiadających dźwięków. Muzyce trzydwa%UHT początek i koniec dają emocje. Trudno sprecyzować styl. Liryczna alternatywa z domieszką rocka i nieodzownym, niebanalnym tekstem? To jeden z wariantów(…).
Kasia Gierszewska opowiada jednak dokładnie o procesie, który doprowadził zespół do miejsca, w którym się teraz znajduje.
Anna Burek: Jak naprawdę zrodził się pomysł powstania zespołu trzydwa%UHT?
Kasia Gierszewska (wokalistka): Pomysłu na ten zespół w zasadzie nie było. My nigdy nie planowaliśmy, że staniemy się kiedykolwiek zespołem. Po prostu z Adamem świetnie rozumiemy się muzycznie i razem po prostu taką mieliśmy naturalną potrzebę tworzenia muzyki. Jakoś tak spontanicznie komponowaliśmy piosenki: ja pisałam teksty, do tego układałam melodie i jakoś tak powstawały piosenki gdzieś tam w domu i przypadkiem zrodził się pomysł, żeby te piosenki zarejestrować w jakimś studiu domowym. Wtedy jakby cała machina ruszyła, bo okazało się, że te piosenki się ludziom podobają, czego się nie spodziewaliśmy. To była cała długa droga, aż w końcu zadzwonili do nas z Warszawy, z wytwórni i zaproponowali podpisanie kontraktu – dla nas to było jak wygrany los na loterii.
A. B.: Jak reagujecie z zespołem na tą wygraną? Czy coś się zmieniło?
K. G.: My tak chyba nie do końca dowierzamy w to, co się wydarzyło. Zdajemy sobie sprawę z tego, że faktycznie jest mnóstwo zespołów, które chciałyby podpisać kontrakt i marzą o wydaniu płyty, więc nie wierzymy, że nam się akurat udało. W tej chwili nie odczuwamy jakiejś specjalnie dużej zmiany, poza tym, że strasznie się cieszymy, że mamy płytę – mamy ją w domu, możemy ją sobie pooglądać, przewertować okładkę, posłuchać. Nawet zdarza mi się, że słucham sobie tej płyty po prostu, ale jako tako nic się nie zmieniło: dalej mamy próby, dalej spotykamy się na koncertach, tak jak to było wcześniej.
A. B.: Pojawiają się porównania Twojego głosu, do Kasi Nosowskiej. Jak na to reagujesz?
K G.: No dla mnie to jest takie naturalne, ja to powtarzam zawsze, że ja się na Kasi Nosowskiej i na Hey wychowałam. Kiedy miałam 12 lat, to zaczęłam słuchać Hey świadomie,oglądałam koncerty na video i płakałam – byłam strasznie wzruszona. Pojechałam na pierwszy koncert Hey, miałam 14 lat i po prostu cały koncert przeryczałam, bo Nosowska niesamowicie na mnie działała już od dziecka. Jakby siłą rzeczy, pewne sposoby śpiewania, sposób odbierania muzyki , przejęłam i to nie do końca świadomie. Zdaję sobie sprawę z tego, że to bardzo słychać, ale to bardziej są inspiracje, niż jakieś naśladownictwo, o które może mnie ktoś w jakiś sposób posądzać. Ja od Kasi przejęłam wrażliwość – śmieję się, że muzykę wyssałam z jej mleka.
A. B.: Ale to Ty, a nie Nosowska, nawiązałaś współpracę z Happysad. Jak to się stało?
K. G.: No właśnie to był taki dziwny przypadek. Któregoś dnia odebrałam telefon – dzwonił do mnie Michał, realizator Happysad i zaproponował mi po prostu żebym zaśpiewała gościnnie w jednej piosence na ich nowej płycie. Ja myślałam, że ktoś po prostu sobie żarty ze mnie robi, bo ja bardzo lubię Happysad i słucham ich od początku. Mimo, że tego typu muzyki nie słucham, to strasznie mnie to ich wykonanie kręciło. Ujęli mnie taką spontanicznością, bezkompromisowością, takim fajnym powerem, którego brakuje ogólnie zespołom. Kiedy zaproponowano mi udział w tej płycie, to ja oczywiście się rozpłakałam (śmiech), a ostatecznie okazało się, że nie zaśpiewałam w jednej piosence, tylko w czterech.
A. B.: Ale Ty nie żyjesz samą muzyką? Robisz jeszcze wiele innych rzeczy: Radio, telewizja.
K. G.: No właśnie muzyka daje mi największą radość w życiu i ja bardzo chciałabym się zajmować tylko muzyką – nie musieć przejmować się tym, że zabraknie mi pieniędzy na spłatę kredytu, czy coś. Wiadomo, że nie da się póki co z tej muzyki żyć. Ostatnio zwolniłam się z radia, bo już nie dawałam rady czasowo. Tyle się nagromadziło koncertów, wyjazdów promocyjnych, że już miałam wyrzuty sumienia, że ciągle mnie ktoś musi w radiu zastępować.
A. B.: Czyli bezkompromisowo wybierasz muzykę, jako coś najważniejszego, a jak to było z kompromisami jeśli idzie o nagrywanie płyty?
K. G.: No właśnie, kiedy powstawały nasze piosenki, to w ogóle nie myśleliśmy, że kiedykolwiek nagramy taką płytę profesjonalną, i że trzeba pisać przeboje albo jakieś piosenki, które będą chcieli grać w radiach. To są utwory, które powstały w stu procentach szczerze: to są moje teksty, ja się z nimi identyfikuję, one dotyczą tego,co ja sama przeżywam i tego, co mam w środku.
A. B.: Opowiedz mi proszę o tym, jak powstawał Wasz teledysk .
K. G.: O tyle mieliśmy fajnie z tym teledyskiem, że nikt nam niczego nie narzucał. Po prostu zaproponowałam wytwórni człowieka, który nam chętnie ten teledysk zrealizuje. To jest mój kolega z telewizji z Opola i już od wielu lat współpracujemy razem – robimy właśnie jakieś takie dziwne artystyczne rzeczy wizualne. No i tak usiedliśmy kiedyś i wymyśliliśmy po prostu teledysk. Kombinowaliśmy jak tu zrobić jakiś teledysk żeby nie był taki standardowy, że zespół stoi w fabryce, gra i śpiewa, no i tak wpadliśmy na taki pomysł. Trochę się bałam tego, jak to wszystko wyjdzie: czy to tylko tak w naszych głowach fajnie wygląda? Okazało się, że udało się wszystko zrealizować i teledysk jest taki kolorowy, bajkowy wręcz chyba.
A. B.: Jest jedno marzenie – płyta, jest drugie marzenie – teledysk. Jakie jest Wasze kolejne marzenie?
K. G.: Teraz najważniejsze jest to, żeby ludzie chcieli nas słuchać.
Posłuchaj wywiadu z Kasią Gierszewską
/ab/
boskie. wszystko: piosenka, teledysk,kasia, muzycy. uwielbiam ich!
No proszę. A pani B. z matematyki mówiła że z Bartka nic nie będzie.