Co wspólnego dla literatury polskiej i niemieckiej kryje się pod datą 26 listopada? Tego dnia, w odstępie zaledwie dwóch lat, zmarli dwaj wybitni poeci: Adam Mickiewicz i Joseph von Eichendorff
Adam Mickiewicz zmarł 26 listopada 1855 roku w Istambule, Joseph von Eichendorff dokonał żywota 26 listopada 1857 roku w Nysie. Powodem śmierci pierwszego była cholera, drugiego – zapalenie płuc. Data śmierci to nie jedyne, co łączy tych dwóch wybitnych poetów doby romantyzmu, uważanych przez swych rodaków za narodowych wieszczów. Ich biegnące równolegle życiorysy układają się w wielu miejscach bardzo podobnie, a podobieństw można doszukać się nawet tam, gdzie na pierwszy rzut oka widać różnice.
Eichendorff urodził się w Łubowicach 1788 roku, Mickiewicz przyszedł na świat (wg różnych źródeł) w Zaosiu bądź Nowogródku (dawne ziemie litewskie, obecnie Białoruś) dziesięć lat później, w roku 1798. Co ciekawe, zawirowania dziejowe sprawiły, że miejsca urodzin obydwu poetów leżą obecnie poza granicami ojczyzn, z którymi się utożsamiali. Rodzina Mickiewicza to podupadła szlachta, zmuszona do udowadniania swego szlachectwa. Eichendorffowie przez długi czas borykali się z kłopotami finansowymi, które w końcu doprowadziły do zlicytowania rodzinnego majątku. Obydwoje od najmłodszych lat zafascynowani byli folklorem i ludowością. Fascynacje te, wyniesione z rodzinnych domów, przez całe życie kultywowali i wzbogacali. Obydwu też los dość wcześnie skazał na rozłąkę z ukochanym miejscem lat dziecinnych do którego nie dane już było żadnemu wrócić, choć różne były powody wieloletniej tułaczki. W przypadku Mickiewicza przyczyną była działalnośc patriotyczno – niepodległościowa, W przypadku Eichendorffa – trudności materialne wynikające z nieprzystosowania się do wymagań otaczającego go materialistycznego świata. Te właśnie czynniki – fascynacja folklorem i umiłowanie "małej ojczyzny" – wywarły ogromne piętno na twórczości obydwu poetów. Relacje Eichendorffa z Górnym Śląskiem często porównywane są do więzi łączących Mickiewicza z Litwą, dla obydwu ojczyzna lat młodości stała się punktem odniesienia do wszystkich późniejszych przeżyć. To krajobraz, którego się nie zapomina, który ciąży na całym dalszym życiu. Zwłaszcza jeśli jest to kraj utracony bezpowrotnie.
Gdy żyli, dzieliła ich polityka, ale czy rzeczywiście? Siłą rzeczy odmiennie oceniali te same zjawiska. Gdy Mickiewicz w "Konradzie Wallenrodzie" widzi w Zakonie Krzyżackim najeźdźcę, którego należy zwalczać każdym możliwym sposobem, z oszustwem i zdradą włącznie, Eichendorff dramatem "Ostatni bohater Malborka" oddaje hołd Henrykowi von Plauen jako bohaterskiemu obrońcy twierdzy będącej ostatnim bastionem cywilizacji zachodniej. Podobnie odmienne zdanie mają np. na temat Napoleona, który dla Mickiewicza był zwiastunem wolności ludów europejskich, dla Eichendorffa – intruzem, przeciwko któremu zwracał się poryw wolnościowy Niemców. Znamienne jest jednak to, że obydwaj patrzą przez ten sam – narodowy – pryzmat. Polityczne poróżnienie obydwu poetów tak naprawdę rozpoczęło się dopiero wiele lat po ich śmierci. W różnych okresach różne władze próbowały przeciwstawiać jednego drugiemu jako jedynego słusznego, bo pasującego do polityki aktualnie realizowanej. Na dalszy plan schodziło w tym momencie to co najważniejsza, czyli literacka wartość dzieł obydwu romantyków.
Jak dziś postrzegane są twórczości wieszczów, zwłaszcza jeśli zestawi się je ze sobą? Czy jest to w ogóle możliwe? Częściowo odpowiada na te pytania prof. Andrzej Lam (czasopismo "Śląsk", nr 11/2007): To są różne rodzaje romantyczności, więc trudno porównywać rangi […]. Mickiewicz utrafił swoją twórczością w tę fazę romantyzmu, która po okresie rozczarowania realizacją szczytnych haseł rewolucji francuskiej (z tego rozczarowania – wręcz przerażenia – rodzi się trzeźwe marzycielstwo Eichendorffa) towarzyszyła rozbudzonym na nowo w Europie „świętego przymierza” ruchom wyzwoleńczym […] W tym rewolucyjnym, prometejskim nurcie romantyzmu Mickiewicz zajął w Europie miejsce jedno z najwybitniejszych. Eichendorff jest na tym polu nieobecny, ma natomiast własną silną domenę, bogatą skalę doznań egzystencjalnych, rozbudzonych przez romantyków […] Właśnie w takiej roli Eichendorff uzyskał wysoką rangę w krajach zachodniej Europy. Nie sposób sobie bez niego wyobrazić europejskiego romantyzmu, poświadczają to wszystkie encyklopedie i podręczniki historii literatury.
Na koniec warto zacytować jeszcze wypowiedź Jerzego Szymika, tłumacza poezji Eichendorffa, zamieszczoną w Gazecie Wyborczej: W ostatnich latach tłumaczyłem kilkanaście wierszy Josepha von Eichendorffa. Zobaczyłem w tych wierszach las z okolic Syryni i Lubomi. I zrozumiałem, co mi doskwierało: matecznik z "Pana Tadeusza" to nie jest mój las… Jestem pełen podziwu dla geniuszu Mickiewicza, ale smaku poetyckiego uczono mnie na wierszach człowieka, który żył jednak tysiąc albo tysiąc pięćset kilometrów od Pszowa. A tutaj, dwadzieścia kilometrów stąd, urodził się poeta, który choć nie pisał w moim ojczystym języku, pisał o moim lesie. Eichendorff to Europejczyk. Jego twórczość jest przesycona kulturą niemiecką, polską, a także wzbogacona kulturą morawską. Jest idealnym patronem pojednania.
Wypada mieć nadzieję, że podobne miejsce w świadomości niejednego Litwina zajmuje Adam Mickiewicz. Bo to następne, ale chyba najważniejsze podobieństwo. Mickiewicz to także Europejczyk, a jego twórczość skupia w sobie wpływy kultury polskiej, litewskiej, zachodnioeuropejskiej a także rosyjskiej.