Radny, który nie pęka

Honorowane przez nas zasady poszanowania dobra wspólnego – a na ten temat przecież przysięga radny – powinny skłaniać nas do adekwatnej reakcji w sytuacji, gdy owo dobro jest zagrożone – felieton Marka Rapnickiego z cyklu Prosto w oczy

Lech Wałęsa, największy samochwała polityczny w Europie, mawiał, że on to… " się tylko Pana Boga boi". To dobre i optymistyczne zawołanie wielu z nas brało na serio aż do czasu, kiedy okazało się, że były prezydent boi się także IPN-u i z tego strachu razem z Wachowskim "wypożyczył" na wieczne oddanie część zasobów archiwalnych na swój temat, kiedy – rzecz prosta – IPN-u jeszcze nie było! Nie wchodząc w szczegóły skomplikowanego życiorysu Noblisty, warto zastanowić się, czym jest odwaga w życiu publicznym. Z przytoczonej dygresji morał jest taki, że działacz polityczny, samorządowy działający w niezwykle trudnym okresie wstępnej (tak, tak!) fazy demokracji, powinien legitymować się osobistą dzielnością. Jest ona w bezpośredni sposób związana z omawianym wcześniej "kręgosłupem", gdyż tylko dzięki własnym ocenom moralnym może zostać użyta, wykorzystana w samorządowym działaniu. Inaczej mówiąc: honorowane przez nas zasady poszanowania dobra wspólnego – a na ten temat przecież przysięga radny – powinny skłaniać nas do adekwatnej reakcji w sytuacji, gdy owo dobro jest zagrożone.

- reklama -

 

O jaki zatem rodzaj odwagi chodzi? Bo są przecież ludzie, którzy nie boją się gadów i płazów, ciemności, bólu, widoku krwi, wysokości, złodziei, tłumu, głodu i stu innych rzeczy. Ale też żmudna codzienna działalność samorządowa nie stawia przed nami takich zagrożeń. Zwykła sesja rady lub posiedzenie komisji najczęściej przypomina nieledwie sielankę. Tu nikt nie krzyczy i nie grozi. Zasadnicze, wcześniej przygotowane kwestie, podawane są niemal półgłosem. Porządek obrad przesuwa się jak niemy film pod dyktando większości. Dobre dziesięć lat temu powiedziałem, że większość Odrę do Czech potrafi zawrócić… Ileż wtedy było szumu! "Większość" nie lubi, gdy ktoś zajmuje się jej metodami i manierami. Ani w Raciborzu, ani w Warszawie. "Tłusta, ogromna i pot z niej spływa…" 

 

Tak więc w gruncie rzeczy odwaga radnego to w dużym stopniu umiejętność i wewnętrzna możliwość przeciwstawienia się lokalnej poprawności politycznej, opowiedzenia się czynnie przeciw szkodliwej decyzji, nazwania zła po imieniu. Wszyscy wiedzą, że ten przetarg był ustawiony, wszyscy wiedzą, że tamten "konkurs" wygrał, kto miał wygrać. Kobiety łamią sobie obcasy i wykręcają nogi na wszechobecnej kostce brukowej, ale – cicho-sza! Bo "tamci" mają większość, bo ciocia straci pracę, bo boss pogrozi palcem, bo się spocę i zaczerwienię… bo mi się nie chce i nie mam wsparcia. Na pęczki można by cytować sytuacje pełne konformizmu, u podłoża których leży brak odwagi, często skrywany troską o najbliższych lub innym przykładem wyższej konieczności. Chodzi o to, by radnymi zostali ludzie, którzy nawet w pojedynkę potrafią powiedzieć dość, jeśli sytuacja tego będzie wymagała. I w ten sposób ośmielą innych. Dadzą przykład. I którzy potrafią odróżnić to, co jest błędem, od tego, co jest zasługą. U przeciwnika politycznego, ale i u siebie. Bo krytyka wewnątrz własnego ugrupowania, choćby podyktowana troską o wspólny sukces, także wymaga odwagi. Nie wolno i o tym zapominać.
    

Można by jeszcze długo, ale… wiemy przecież, o co chodzi… O przyzwoitość. O sprostanie nieśmiertelnym słowom Zbigniewa Herberta „idź wyprostowany wśród tych co na kolanach”. Bo okazuje się, że epoki się zmieniają, a natura ludzka nie. I wciąż sporo wśród nas "pełzaczy", pochlebców, drobnych tchórzy, także w samorządzie. Określa się ich pragmatykami, realistami. Ale to dzięki nim i Rzeczpospolita, i Racibórz, nasza Mała Ojczyzna, duszą się i kuleją. Czas zmienić proporcje, czas odwrócić bieg po równi pochyłej!

Marek Rapnicki

- reklama -

3 KOMENTARZE

  1. erich 09-05-2010 15:46:40
    ktoś mi powiedział ze migalski sie kiedyś tak wypowiedział ,pytam prawda to ??To jest konwergencja, teoria biologii. Jeżeli upodabnia się do ryby, chociaż nie pochodzi foka od ryby, to Kaczyński upodobnił się do Gomułki, choć PiS nie pochodzi od PZPR. Źródło: Rzeczpospolita z 18 stycznia 2007 Jest prezydentem jednej partii. Stronniczym, zacietrzewionym, mściwym. Wykreśla z listy znajomych Władysława Bartoszewskiego, kompromituje Polskę za granicą, wdaje się w awanturę o kartofla. To prezydent, który otacza się ludźmi biorącymi grube pieniądze z budżetu państwa – jak pan Kownacki czy pan Glapiński – i ośmiela się mówić o solidarnym państwie. Jest prezydentem złym. Opis: oLechu KaczyńskimŹródło:pardon.plz 16 kwietnia 2009 r. Wydawałoby się, że z Lechem Kaczyńskim niewiele mnie łączy, ale to nieścisłość. W latach 70. zajmowaliśmy się Leninem, tyle że ja wysadzałem w powietrze jego pomniki, a on cytował jego dzieła w swojej pracy doktorskiej Lech Kaczyński nie nadaje się do roli głowy państwa, bo traci kontakt z rzeczywistością. Potrzebuje kuracji, która doprowadzi jego system nerwowy do porządku. Pytanie, czy to chwilowa zapaść, nerwica czy trwałe uszkodzenie, które wcześniej czy później skończy na komisji lekarskiej. Potraktował szefa MSZ jak wezwanego na przesłuchanie przestępcę. Sikorski musi mieć niesamowitą cierpliwość. Ja bym wywrócił stół i wyszedł. (…) Wyciek tajnych materia

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj