Towarzystwo Wspierania Wiedzy Rolniczej i Państwową Wyższą Szkołę Zawodową łączy wspólne pragnienie, by w Raciborzu kształcono studentów na kierunku rolniczym. Problem w tym, że mają odmienne koncepcje co do sposobu, jak miałoby się to odbywać.
Gośćmi powiatowej komisji edukacji byli dziś Lucjan Czardybon, prezes TWWR i Jerzy Pośpiech, prorektor raciborskiej PWSZ. Zostali oni zaproszeni celem zreferowania przebiegu starań o utworzenie w Raciborzu kierunku studiów o profilu rolniczym. Czardybon rozpoczął od przedstawienia działalności towarzystwa, któremu prezesuje. W jego skład wchodzi 19 prominentnych osób o olbrzymiej wiedzy rolniczej, gorąco popierających utworzenie w Raciborzu uczelni o profilu rolniczym. Towarzystwo pozyskało dodatkowo dla swej idei rekomendacje m.in. arcybiskupa Alfonsa Nossola, 11 powiatów z 2 województw, autorytetów ze świata nauki w dziedzinie agrotechniki.
– Raciborszczyzna rolnictwem stoi. Jerzy Buzek powiedział kiedyś podobno, że są w Polsce tylko dwa regiony prawdziwie rolnicze, Żuławy i ziemia raciborska właśnie – z entuzjazmem podkreślił Czardybon tradycje rolnicze naszego regionu. – A ja się pytam, gdzie jest cukrownia, gdzie przetwórstwo warzywno-owocowe? Nie ma! Bo nie ma oficerów, więc musimy ich sobie wyszkolić. To jest jedna z podstaw Unii Europejskiej, wyrównywanie szans na wsi. A kto to ma zrobić, gdy nie ma ludzi z odpowiednią wiedzą?
W akietach przeprowadzonych przez Towarzystwo wśród uczniów szkół średnich w regionie 170 osób zadeklarowało zainteresowanie tego typu studiami w trybie zaocznym, zaś 130 – na studiach dziennych. To nawet więcej niż potrzeba by studia ruszyły. Zapewniona była wymagana kadra naukowa. Niestety składany przez PWSZ wniosek dwukrotnie nie znalazł uznania Państwowej Komisji Akredytacyjnej działającej przy Ministerstwie Nauki. Wtedy drogi uczelni i Towarzystwa się rozeszły. – Nasza determinacja nie zna granic, nie chcemy żeby ludzie jeździli za pracą do Holandii, tylko żeby byli wykształceni i rozwijali nasz region – skomentował Czardybon działanie Towarzystwa, które postanowiło nie czekać na kolejną próbę uruchomienia kierunku na raciborskiej uczelni, tylko utworzyć w mieście oddział zamiejscowy Uniwersytetu Przyrodniczego z Wrocławia. A taki krok to dla PWSZ konkurencja.
– Starania o utworzenie kierunku rolniczego w PWSZ trwają od początku istnienia szkoły – poinformował Jerzy Pośpiech. Podczas składania wniosków przed komisją szkoła miała właściwie wszystko: wymaganą sumę 400 tys. zł zdeponowaną na koncie z przeznaczeniem na środki dydaktyczne, siedzibę dla nowego kierunku (dawne Słoneczko przy ul.Lwowskiej), zapewnioną kadrę naukową. Tymczasem wnioski odrzucano z błahych powodów i nie pomogła nawet rekomendacja Jerzego Buzka, który w piśmie do min. Kudryckiej wsparł starania raciborskiej uczelni. Pośpiech ma wytłumaczenie dla takiego stanu rzeczy: – Za kulisami mówi się, że przewodniczący komisji akredytacyjnej, profesor z Poznania, zapowiada że dopóki on stoi na czele komisji, wniosek dla Raciborza nie przejdzie.
Po drugiej nieudanej próbie władze PWSZ nie wiedząc co robić dalej zapytały o opinię prof. Koteckiego z Wrocławia. – Nie rezygnować, tylko przeczekać. Członkowstwo w komisji jest kadencyjne, wkrótce będą zmiany – poradził naukowiec z Uniwersytetu Wrocławskiego. Stąd też PWSZ niechętnie patrzy na próby utworzenia oddziału zamiejscowego, gdyż jego powstanie praktycznie przekreśla szanse na kierunek rolniczy na PWSZ. – Nawet gdyby uczelnia chciała poprzeć oddział zamiejscowy, to nie wolno nam bo to działanie pozastatutowe, wspierające działania w stosunku do nas konkurencyjne. My mamy u siebie zapisane, że do 2013 kierunek rolniczy otworzymy – skomentował prorektor.- Jeśli zaś powstanie tu oddział zamiejscowy to minister powie: wasze aspiracje schowajcie sobie na wieki wieków, nie bedziemy finansować dwóch takich samych kierunków w jednym mieście – oznajmił. Ponadto prorektor nie ma zaufania do filii: – Mam złe doświadczenia z takimi oddziałami zamiejscowymi, gdzie często odstawiana jest chałtura, a od studenta oczekuje się tylko czesnego i odebrania dyplomu.
12 października br. we Wrocławiu dojdzie do spotkania władz PWSZ z przedstawicielami WUP-u, wtedy też zapadnie decyzja czy wniosek będzie złożony po raz trzeci. Do tego czasu Towarzystwo Wspierania Wiedzy Rolniczej zawiesiło swoje działania, gdyż jak stwierdził Czardybon, "nie chce przeszkadzać PWSZ". Prezes ma zapewnienie rektora raciborskiej uczelni Michała Szepelawego, że w razie trzeciego niepowodzenia przed komisją akredytacyjną wesprze on starania TWWR o utworzenie oddziału zamiejscowego. – Tylko tyle, że tracimy czas, bo zanim to ruszy, młodzi rolnicy mogli się już kształcić. Zginął kolejny rok – ze smutkiem podsumował prezes Czardybon.
/ps/