700 zł do gimnazjum i 500 zł do podstawówki – tyle wynosi koszt zakupu kompletu podręczników. Ich wydawcy chcą, by co roku obowiązywały nowe, krytykują też pomysł e-podręczników. Sprzeciwia się temu Henryk Siedlaczek.
Jak wynika z wielu artykułów prasowych i informacji, wydawcom nie podoba się program dawania laptopów pierwszoklasistom ani – tym bardziej – propozycja resortu edukacji, by nowe edycje podręczników szkolnych ukazywały się co trzy lata. Uważają, że rodzice powinni kupować nowe komplety książek co roku. Komplet podręczników do gimnazjum kosztuje ok. 700 – 800 złotych, do szkoły podstawowej ok. 500 zł. Jeżeli statystyczna rodzina w Polsce posiada dwoje lub więcej dzieci w wieku szkolnym, koszt zakupu samych tylko podręczników może sięgnąć kwoty przeciętnej krajowej pensji – informuje Henryk Siedlaczek w interpelacji do minister Katarzyny Hall z kwietnia br.
Resort edukacji pracuje nad zmianą przepisów która sprawi, że nowe wydania podręczników będą pojawiać się nie częściej niż co trzy lata. Uczniowie będą mogli korzystać z używanych książek, a portfele ich rodziców odczują ulgę. W odpowiedzi na projekt MEN, Polska Izba Książki ogłosiła, że przymierza się do zwiększenia składek od swoich członków, by zebrać pieniądze na ogólnopolską akcję, poprawiającą wizerunek branży. Czuje, że jej interesy są zagrożone, bowiem „żniwa”, jakie zbierają wydawnictwa na początku każdego roku szkolnego są ogromne. Wydawcom nie w smak jest też rządowy pomysł na wręczanie laptopa każdemu rozpoczynającemu naukę dziecku: komputery są konkurencją dla tradycyjnych książek.
Henryka Siedlaczka niepokoi także fakt, że z ustawy o systemie oświaty usunięty został przepis, zgodnie z którym – w danej szkole do nauki jednego przedmiotu mogą służyć nie więcej niż trzy tytuły książek, a każdy ma być w użyciu przynajmniej przez trzy lata. W efekcie uczniowie znów zostali zalani aktualizowanymi podręcznikami, a obroty wydawców poszły w górę.
Aby ograniczyć wzrost kosztów polskich rodzin, jakie pociągnie za sobą powyższa zmiana przepisów, MEN postanowiło wpisać ograniczenie o trzyletnim odstępie przy wprowadzaniu nowych wydań do nowelizacji rozporządzenia w sprawie dopuszczania do użytku szkolnego podręczników.
Tymczasem biznes wydawców podręczników ma się świetnie. Od 2006 roku ich obroty wzrosły o blisko 40 proc., choć zdaniem samych zainteresowanych – o niczym to nie świadczy. Podręcznik kosztuje średnio 30 zł. Tak wysokie koszty kształcenia sprawiaja, że rodzice coraz częściej muszą brać na podręczniki kredyt.
Zdaniem posła dobrym wyjściem, zarówno dla wydawców jak i rodziców, może okazać się wydawanie tzw. e-podręczników. Uczniowie wykorzystaliby swoje laptopy, rodzice zaoszczędzili sporo pieniędzy, a wydawcy znacznie obniżyliby koszty produkcji.
W związku z faktem, iż problem zbyt drogich podręczników powraca nieprzerwanie od kilku lat , Siedlaczek skierował do szefowej MEN następujące pytania:
1.Czy faktycznie, a jeśli tak, to na jakim etapie znajdują się obecnie prace związane ze zmianą przepisów prawa, które sprawią, że nowe wydania podręczników będą pojawiać się nie częściej niż co trzy lata?
2.Czy prace nad nowelizacją ustawy, o której mowa w pkt. 1 mają realną szanse wejść w życie z początkiem nowego roku szkolnego 2011/2012?
3.Dlaczego usunięto z ustawy przepis, ograniczający liczbę podręczników z jednego przedmiotu do max. trzech tytułów?
4.Czy resort rozważy także możliwość wydawania tzw. e-podręczników?
Zgodnie z prawem pani minister ma 3 tygodnie na udzielenie odpowiedzi na wystosowaną interpelację