Ponad dwie godziny trwała dyskusja związana z uchwaleniem budżetu dla gminy Kuźnia Raciborska na ostatniej sesji Rady Miejskiej.
Omówienie najważniejszego punktu czwartkowych obrad, poprzedziła – zarządzona po kilku pierwszych pozycjach przez przewodniczącego Manfreda Wronę – 10-minutowa przerwa, podczas której – poza salą obrad – raz jeszcze chciano szybko przedyskutować istotne zapisy. Poczucie czasu jednak radych zawiodło, ponieważ na obrady wrócili nie po 10, a po 40 minutach.
Otwierając dyskusję, przewodniczący Wrona przedstawił wniosek podpisany przez 11 radnych, jaki wpłynął do Rady Miejskiej. Dotyczył on proponowanych zmian w budżecie na 2012 r. Po omówieniu poszczególnych pozycji, głos zabrała Rita Serafin, charakteryzując pokrótce uchwałę budżetową. – Czujemy w budżecie realizowane inwestycje, co jest niezwykle ciężkie. Czekają nas zmiany organizacyjne m. in. w kwestii skoncentrowania w jednym budynku szkoły podstawowej i gimnazjum. Chcemy w ten sposób bardziej racjonalnie wydawać fundusze. Zdajemy sobie sprawę – kontynuowała burmistrz – że budżet jest bardzo napięty. W trakcie roku prowadzone będą co prawda korekty, ale nie zmienia to faktu, że będziemy musieli mocno oszczędzać i bacznie przyglądać się wydatkom.
Gdy prezentacja wszystkich kwestii miała się ku końcowi, w dyskusję włączył się sołtys Rudy (fot. poniżej – w środku), zwracając uwagę na to, że w budżecie po raz kolejny nie przewidziano środków pieniężnych na remont wiejskiej drogi.
– Przez dwa lata Ruda nie otrzymała ani grosza. Droga na Rudę-Brzeg ma 800 metrów i jest podziurawiona niczym ser szwajcarski. Tamtędy nie da się już jechać – mówił zirytowany Jan Stanek. – Jeśli w budżecie nie będzie zagwarantowany jej remont, na przyszłej sesji zawnioskuję o zamknięcie tego odcinka. No, chyba że ktoś zechce tam jechać, to tylko na własną odpowiedzialność – nie krył oburzenia sołtys.
Słowa sołtysa Stanka podzielił radny Tadeusz Koral. – Przyłączam się do tego, co powiedział mój przedmówca. Tam jest dziura na dziurze i jeździć tam bezpiecznie nie sposób. – Jedynym rozwiązaniem – powiedziała burmistrz Serafin – byłoby przeznaczenie na remont pieniędzy z rezerwy budżetowej.
Po tych słowach zaczęto się zastanawiać, jak wykorzystać kwotę w wysokości 39 tys. zł. O głos poproszono więc obecnego na sesji Wojciecha Błajdę. – 39 tys. zł to za mało, gdy w grę wchodzi kompleksowy remont tej drogi. Doraźne łatanie niewiele pomoże – powiedział kierownik referatu inwestycji i budownictwa. – Na Podbiałej w Rudach sprawa wyglądała podobnie. Tam remont pochłonął ponad 50 tys. zł – dodał.
Z propozycją wpisania tej inwestycji do budżetu na 2013 r. wystąpił z kolei radny Radosław Kasprzyk. – Gminy nie stać na bylejakość. Lepiej to odłożyć do następnego roku i wtedy w całości zrealizować remont drogi.
W związku z tym, że sytuacja groziła patem, przewodniczący Wrona zarządził drugą przerwę. Na wyjście z impasu dano sobie pięć minut. Jednak i tym razem nie udało się radnym wywiązać z punktualności, ponieważ na salę zamiast po pięciu, wrócili po 20 minutach. Propozycję kompromisu przedstawiła burmistrz. – Niedawno w drodze przetargu wyłoniliśmy firmę (a jest nią Skanska), która wiosną zajmie się naprawą dróg po pracach kanalizacyjnych. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem byłoby udać się wtedy z jednym z fachowców do Rudy, by ocenił, czy jest możliwość, aby wspomnianą drogę w jakiś sposób reanimować. To najlepsze, honorowe rozwiązanie, aczkolwiek nie będzie na tą inwestycję bezpośredniego zapisu w budżecie – zakończyła Rita Serafin.
Na tak zaproponowane rozwiązanie sołtys Stanek przystał, mówiąc, że jest z niego bardzo zadowolony.
Nim przystąpiono do głosowania, skarbnik Anna Szostak przedstawiła szczegółowo kwestię dochodów i wydatków w 2012 r. Te pierwsze mają wynieść 27 mln zł, drugie natomiast – 29 mln. Planowany deficyt to kwota 1 mln 889 tys. 945 zł i 88 gr., na który składa się kredyt w wysokości 1,77 mln oraz 120 tys. zł pożyczki. Uchwałę budżetową przyjęto jednogłośnie.
Po głosowaniu Manfred Wrona powiedział: – Uchwalenie budżetu było dziś zwykłą formalnością. To dopieszczenie pewnych cyfr i zapisów w poszczególnych paragrafach, działach i rozdziałach. Prace nad projektem rada rozpoczęła po 15 listopada 2011 r., ale burmistrz – jako władza wykonawcza – kilka miesięcy wcześniej. Jest to już 14. gminny budżet, jaki przyszło mi uchwalać, ale z ręką na sercu mogę powiedzieć, że w 13 poprzednich nie czułem takiego zmęczenia, jak przy dzisiejszym. Budżet jest trudny, ale proszę zauważyć, że i sytuacja państwa jest trudna. Państwo wiele obciążeń przenosi na gminy, tylko co z tym ma zrobić burmistrz czy rada miejska? Oni mają tak rządzić, a więc tak rozdzielić te pieniądze, żeby na wszystko starczyło. Tylko, że pod słowem "wszystko" jest coraz więcej. Wydatki są kolosalne, a dochody jak najmniejsze. Wiadomo, jak społeczeństwo reaguje na zmiany podatkowe. W niewielkich gospodarstwach skutki tego są niewielkie, natomiast w skali kraju – ogromne. I tutaj ta polityka dobrej i do przyjęcia równowagi między dochodami gminy i wydatkami na ten rok jest piekielnie ciężką sprawą. Poza tym chcieliśmy pokazać tym budżetem, że nie pozwolimy w żaden sposób podzielić gminy. Widoczne to było w długiej debacie nad zapisem, jak umieścić tam tą maleńką Rudę. Na szczęście kompromis został wypracowany. Na dziś ten budżet jest trudny, ale ambitny. On jest w niektórych zapisach bardzo ryzykowny, ale ma pokrycie. Poza tym, nie pozwoliliśmy sobie na nadmierny deficyt. To efekt bardzo rygorystycznych parametrów, których nie można przekroczyć. To był punkt wyjścia. Stąd sam kilka razy podkreślałem: deficyt budżetowy jest nienaruszalny. Mogę powiedzieć tak: budżet gminy jest bezpieczny, aczkolwiek piekielnie trudny do zrealizowania. Natomiast nie ma czegoś takiego, że jesteśmy potwornie zadłużeni, albo że gminie grozi jakaś klęska ze względu na zadłużenie.
Bartosz Kozina