Racibórz nie jest zieloną wyspą dobrobytu, kryzys niewątpliwie nas nie ominął, ale nie jest źle – uważa prezydent Lenk w odniesieniu do realizacji budżetu za ubiegły rok. Radni udzielili mu absolutorium za jego wykonanie.
Prezydenta cieszą zwłaszcza wpływy z tytułu podatku od nieruchomości, będące – oprócz tego, że podstawowym źródłem wpływów do miejskiej kasy – swoistym barometrem kondycji gospodarczej regionu. Wpływy te w ubiegłym roku, zarówno ze strony indywidualnych właścicieli nieruchomości, jak i firm, realizowały się na poziomie 102%, czyli nawet wyższym od zakładanego.
– To świadczy, że nasi mieszkańcy i firmy były w stanie płacić ten podatek – mówił zadowolony podczas posesyjnej konferencji prasowej. Dowodem tego jest m.in. znikoma liczba wniosków o umorzenie bądź rozłożenie na raty kwoty podatku. Było wręcz odwrotnie, wiele firm zalegających dotąd z płatnością, w 2011 roku uregulowało zaległości z lat poprzednich.
Powody do zadowolenia daje również udział gminy w podatku od osób fizycznych, wg słów prezydenta odzwierciedlający poziom zarobków mieszkańców. Były lata, kiedy udział ten malał, co świadczyło o malejących pensjach. W 2011 roku, pomimo wzrostu bezrobocia, do budżetu wpłynęło prawie 3 miliony złotych więcej z tego tytułu.
– Patrząc na wskaźniki, był to kolejny dobry rok dla miasta – skonkludował. W bieżącym roku, póki co, sytuacja przedstawia się podobnie. Jedyne co daje powód do niepokoju, to nie zrealizowane wpływy ze sprzedaży nieruchomości. Ale i tu Mirosław Lenk pozostaje optymistą: – Owszem, gminie na realizację zadań potrzebne są pieniądze ze sprzedaży, ale Racibórz ma blisko tysiąc lat i tych nieruchomości będzie potrzebował zawsze. Nie sztuka wypuścić na rynek wszystko co się posiada.
/ps/