Robert Myśliwy postuluje, by władze miasta wymogły na zarządcach osiedli konieczność zamykania osiedlowych śmietników. Ma to zapobiec plądrowaniu tychże przez osoby buszujące w śmieciach w poszukiwaniu różnych rzeczy
Radny Myśliwy przy okazji omawiania przez członków komisji gospodarki miejskiej projektów uchwał dotyczących gospodarki odpadami zwrócił uwagę na porządek w osiedlowych śmietnikach. Bardzo często są one nawiedzane przez poszukujących w odpadach czegoś przydatnego: resztek żywności, starych mebli, puszek, złomu, szmat, etc. Przeważnie wizyta takich poszukiwaczy kończy się na rozrzuceniu odpadków po podłożu, nierzadko traktują oni też śmietnik jako sypialnię, salon i toaletę. Jak twierdzi Myśliwy, jest to uciążliwe szczególnie latem, gdy pozostałości po wizycie niechcianych gości roztaczają fetor uprzykrzający życie mieszkańcom. – Rozumiem, że nieraz jest to dla tych ludzi źródło utrzymania, ale śmietniki nie mogą zastąpić OPS-u – stwierdził Myśliwy prosząc prezydenta Lenka o interwencję u zarządców nieruchomości, by ci montowali kraty zabezpieczające przed uciążliwymi użytkownikami.
Miasto nie ma jednak zbyt wielu instrumentów administracyjnych i prawnych aby coś takiego wymóc. Owszem, straż miejska może nałożyć mandat na zarządcę, na którego terenie stan śmietnika przeczy zasadom utrzymania porządku. Wymusić montażu krat miasto nie może. Zarządcy w dużej mierze sami je montują bądź skłonni są to uczynić, ale to nie rozwiązuje problemu. Mieszkańcy bardzo często albo ich nie zamykają, albo zostawiają śmieci pod kratą gdy zapomnieli klucza. Nader często zdarzają się też przypadki wyłamywania krat. Rozwiązaniem byłoby montowanie na osiedlach zsypów podpatrzonych przez prezydentów na zachodzie. Ich część naziemną stanowi kiosk, w którym po zeskanowaniu karty czipowej zostawia się odpady, które są ważone i pod ziemią oczekują na wywóz. Instalacja taka to jednak koszt 100 tys. zł.
Prezydent Lenk, choć gotowego rozwiązania nie podał, nie bagatelizuje problemu. Od połowy 2013 roku wchodzi w życie nowa ustawa śmieciowa, zgodnie z którą odpady przechodzą na własność gminy. Władze nie chcą więc konkurentów, którzy wyciągają ręce po jej własność. Dlatego prezydent obiecał poruszyć tę kwestię podczas spotkania z szefami okolicznych gmin, poświęconego właśnie zmianom w gospodarce odpadami. Spotkanie takie ma odbyć się w przyszłym tygodniu.
/ps/
Kilka spraw wymaga wyjaśnienia lub uzupełnienia. Propozycja zamykania śmietników dotyczyła de facto zapisów uchwały o utrzymaniu
porządku w mieście. Problem najbardziej odczuwają ci, którzy mieszkają w
bezpośrednim sąsiedztwie osiedlowych śmietników kilkanaście razy
dziennie odwiedzanych przez bezdomnych i zawodowych szperaczy, którzy
rozrywają worki i rozrzucają śmieci po okolicy. Oczywiście problem jest
bardziej dotkliwy latem, gdy przy wysokich temperaturach wydzielające fetor odpadki ulegają szybszemu rozkładowi, niż w okresie
jesienno-zimowym. Ten argument także padł podczas dyskusji. Nie po to
przez ostatnie 20 lat uczyliśmy się jako społeczeństwo używać
jednorazowych worków, by zatoczyć koło i powrócić do PRL-u, kiedy
wyrzucało się wszystko jak leci do jednego kontenera. Zjawisko ludzi
żyjących ze śmieci ma jeszcze drugie i trzecie dno.
Z jednej strony to widoczny znak, że gmina i OPS nie są w stanie w pełni
poradzić sobie z problemem ubóstwa i bezdomności. To także dowód, że na
naszej „zielonej wyspie” dynamicznie postępuje pauperyzacja
społeczeństwa. Z drugiej strony bezdomni żyjący ze śmietników często
sami nie chcą skorzystać z oferty OPS, bo wiąże się to z koniecznością
przestrzegania pewnych rygorów, w tym abstynencji alkoholowej, a to dla
wielu z nich bariera nie do przeskoczenia, więc wolą życie na
ulicy. Mam także nieodparte wrażenie, że otwierając śmietniki i znosząc
cierpliwie fakt rozgrzebywania śmieci przez bezdomnych, uspakajamy trochę swoje
sumienie. Nie tędy droga. Śmietnik powinien pozostać śmietnikiem i nie
zastępować OPSu, a ten ostatni powinien skuteczniej wraz z gminą
korygować różnice w dochodach różnych grup. Należy to robić na dwa
sposoby: 1. Przez doraźną, odpowiednio wysoką pomoc najuboższym. 2.
Przez stymulowanie rozwoju i generowanie nowych, dobrych jakościowo
miejsc pracy.