Ciepłe rytmy polsko-greckie, cudowne głosy Andrzeja Sikorowskiego i córki Maji Sikorowskiej oraz pełna sala RCK- to najkrótsza relacja z koncertu, który odbył się 11-stego listopada.
Koncert był połączeniem dwóch muzycznych pokoleń. Andrzej Sikorowski wykonał w programie zarówno największe przeboje znane publiczności, takie jak: "Ale to już było", "Jak kapitalizm, to kapitalizm", "Bardzo smutna piosenka retro", jak i utwory pochodzące z dwóch ostatnich wspólnie z córką nagranych płyt "Kraków-Saloniki" i "Sprawa rodzinna”. W programie córka wielkiego piosenkarza – Maja Sikorowska prezentuje swoją sztandarową piosenkę "Głos z oddali" oraz inne przeboje napisane dla niej przez ojca, takie jak "Koledzy taty" czy "Kraków-Saloniki" (kompozycja Seweryna Krajewskiego). Prezentowany w Raciborzu koncert był opowieścią o rodzinie, spostrzeżeniach i emocjach związanych z życiem, które łączy dwie tradycje. Nie brakuje w nim greckich radosnych rytmów, które przywołują znane powszechnie muzyczne tematy "Theos an ine". Owe rytmy to wpływ żony Andrzeja Sikorowskiego, mającej korzenie w Grecji, na których wychowała się Maja.
Ojciec z córką razem koncertują od 2003 roku. Nagrali dwie płyty: Kraków-Saloniki oraz Śniegu cieniutki opłatek. Obecnie razem grają koncerty zatytułowane Dwie ojczyzny.
Koncert był opowieścią o rodzinie, spostrzeżeniach i emocjach związanych z życiem. Nie zabrakło w nim greckich radosnych rytmów, które przywołały znane powszechnie muzyczne tematy „Theos an ine”. Maja Sikorowska, która wychowała się na piosence „wymagającej”, konsekwentnie kontynuuje rozpowszechnianie utworów szanujących kulturę słowa.
– Nasz rodzinny duet zrodził się oczywiście w domu. Obserwowałem Maję od dzieciństwa, była dzieckiem, które śpiewało, a na dodatek – nie urągając słuchowi taty – śmieje się Andrzej Sikorowski. – W pewnym momencie zorientowałem się, że może to robić na poważnie, nie tylko podczas imprez rodzinnych, ale i na estradzie. Maja zaczynała przygodę z muzyką dość wcześnie, skończyła podstawową szkołę muzyczną, potem liceum muzyczne, więc można powiedzieć, że jest do tego zawodu przygotowana. Oczywiście to nie dyplom pozwala komuś pojawiać się na scenie, ale umiejętność przekazywania piosenki – mówił przed koncertem artysta.
Jak podkreślał, córka nie ma u niego taryfy ulgowej. – Czy w takim rodzinnym duecie nie zaciera się obiektywizm? Muszę przyznać, że jestem surowym sędzią, nigdy bym nie pozwolił, by moje dziecko śpiewało tylko dlatego, że nosi moje nazwisko. Zwyczajnie uznałem, że śpiewa w sposób zadowalający. Przyjemnie się nam razem występuje, dobrze pisze się piosenki dla kogoś, o kim się wszystko wie – powiedział Andrzej Sikorowski.
– Zawsze pomagał fakt, że interesował nas ten sam rodzaj muzyki. Przecież nie było tak, że ja słuchałam hip-hopu, a tata piosenki poetyckiej. Cały czas szliśmy w tym samym kierunku – mówiła Maja Sikorowska.
Oboje przyznają, że najważniejsza jest konsekwencja. – Nie można nikogo udawać. Publiczność jest bardzo wrażliwa na zmiany artysty, gdy próbuje się dopasować do aktualnie panującego trendu. Ja śpiewam piosenki o mnie, ale i o mojej publiczności, to piosenki o nas i dlatego są ludziom tak bliskie – powiedział artysta.
/i, SaM/
Piękny koncert, no i pełniuteńka sala. Gratulacje dla zespołu i organizatorów za trafny wybór artysty. No i niebagatelna cena biletów. Daje do myślenia.
Dobrze byłoby poprawić błędy ortograficzne w tekście.