Nieudanie rozpoczęli rundę rewanżową sezonu 2012/13 siatkarze Rafako, którzy zmierzyli się dziś we własnej hali z KS Milicz, wiceliderem II ligi. Gościom rewanż za porażkę z początku sezonu udał się z nawiązką.
Rafako rozpoczęło mecz z Arkadiuszem Grzelakiem na libero i już w pierwszej akcji popisał się on znakomitą obroną, co pozwolilo Mateuszowi Władarzowi wykonać skuteczny atak. Wariant z dwoma libero grającymi na zmianę trener Galiński zastosował w całym meczu. Początek partii to kilkupunktowe (z krótką przerwą) prowadzenie gospodarzy do stanu 17:18. Po ataku i następnie asie serwisowym Patryka Otlika Rafako znów objęło prowadzenie 21:20, ale to goście mieli pierwsi piłkę meczową. Seta zakończył skuteczny blok na Pawle Cieślarze. Trudno powiedzieć co zadecydowało o niepowodzeniu w tym secie, gdyż akademicy grali bardzo dobrze (zwłaszcza w bloku) i nie ustępowali rywalom. Wynik równie dobrze mógł być na korzyść Rafako. Wydaje się, że porażka to efekt zbyt dużej liczby akcji nie zakończonych skutecznym atakiem.
Co nie udało się w secie pierwszym, wyszło w drugim. Od stanu 5:4 Rafako systematycznie powiększało prowadzenie (8:5, 10:6, 17:12, 22:15). Szalał Krystian Lipiec, który nie dość że był nie do zatrzymania w atakach z drugiej linii, to jeszcze zaliczył kilka udanych bloków. Dzielnie asystował mu Maciej Kowalonek, a mając kilka punktów przewagi Rafako zagrało na luzie i koncertowo punktowało drużynę z Milicza. Seta zakończył efektownym blokiem Piotr Sęk.
Niestety, to wszystko na co stać bylo tego dnia gospodarzy w potyczce z wiceliderem. Gracze z Milicza wyszli na trzecią odsłonę podrażnieni i znacznie przyśpieszyli grę, czego efektem było szybkie prowadzenie 5:1, a następnie 10:5. Po asie Kowalonka Rafako doszło na trzy punkty, ale goście utrzymywali prowadzenie i ostatecznie zwyciężyli 25:19. Raciborzanom zabrakło w tym secie szczęścia, gdy już łapali kontakt punktowy z rywalem, zawsze jakiś drobny czy niewymuszony błąd nie pozwalał zrównać stanu meczu. Dodatkowo cudów w obronie dokonywał libero Milicza.
Czwarty set rozpoczął się katastrofalnie, Milicz prowadził 6:1. Rafakowcy popełniali masę prostych błędów, zgaśli gdzieś Lipiec i Kowalonek ciągnący do tej pory grę, a rywal punktował bezlitośnie. Gdy na tablicy pojawił się wynik 11:1 dla Milicza, wydawało się że Rafako pozostała już tylko walka o uniknięcie kompromitacji. Wtedy okazało się jak ważnym elementem jest mocna zagrywka. Gdy Piotr Sęk, który dotychczas posyłał na stronę rywali leciutkie baloniki, zaczął serwować z całych sił, szybko zrobiło się 12:6. Znów zaczął szaleć najlepszy w barwach Rafako Lipiec, w kilku trudnych sytuacjach nie lada kunsztem wykazał się Kowalonek, rezultatem czego Rafako miało do odrobienia jedynie trzy punkty (13:16).
Na nieszczęście znów proste błędy, szczęście rywala oraz dość kontrowersyjne decyzje sędziego dały Miliczowi sześciopunktową przewagę (13:19). Rafako nie zamierzało jednak składać broni i ambitnie goniło wynik. Po kolejnym ataku Lipca z drugiej linii i skutecznej akcji Kowalonka z 18:23 zrobiło się 20:23. Władarz zaatakował jednak w aut i Milicz miał pierwszą piłkę meczową. Wtedy przez podwójny blok przedarł się (który to już raz?) Lipiec, a Aleksander Galinski w pojedynkę zablokował rywala. Do szczęścia brakowało już tylko jednego punktu, ale Milicz jest zbyt klasową drużyną, by dać sobie wydrzeć zwycięstwo i ostatecznie Rafako zakończyło mecz bez zdobyczy punktowej na koncie.
KS AZS Rafako – KS Milicz 1:3 (24:26, 25:16, 19:25, 23:25)
/ps/
fotorelacja za momencik
Fajny tytuł i fajna relacja, wielka szkoda że nie wyciągnęli tego seta, było by ciekawie, ale fajnie walczyli.
Z tekstu wynika, że Milicz już w pierwszym secie miał piłkę meczową 😉