– Jeśli ktoś chciałby się tym zająć, gmina może pomóc w pozyskaniu nieruchomości gruntowych – deklaruje prezydent Lenk. Chodzi o giełdę towarowo-rolną, której temat przewija się w raciborskim samorządzie co jakiś czas.
Tym razem temat wypłynął po listopadowym spotkaniu prezydenta z rolnikami (głównie z Płoni), którzy utracili część swych areałów pod budowę zbiornika Racibórz Dolny. Wspólnie zastanawiano się, jak gmina może wspomóc zwłaszcza mniejszych producentów rolnych. Prezydent chciałby, aby radni wyrazili zgodę na zawieranie z nimi umów na dzierżawę gruntów bez konieczności przystępowania do przetargów. W przetargach przeważnie przegrywają z "dużymi" rolnikami.
Przy tej okazji przypomniano temat giełdy. Jasnym jest, że sami rolnicy nie podołają jej utworzeniu. Konieczny jest inwestor. Jeśli się taki pojawi, gmina może pomóc pozyskać plac, gdzie giełda mogłaby powstać.
Jak się okazuje, co dla jednych może być metodą osiągania korzyści, dla innych stanowi zagrożenie. – Wcześniej nie miałem tego świadomości, ale okolicach Raciborza funkcjonuje szereg hurtowni warzywno – owocowych, które sporo stracą na powstaniu giełdy – mówił podczas ostatniej sesji rady miasta.
Paweł Strzelczyk
—————————————————
zobacz, co o giełdzie rolniczej pisaliśmy w poprzednich latach:
Prezydent nie rezygnuje z giełdy rolniczej w Raciborzu
– Gdy pojawi się inwestor z kapitałem, jesteśmy nawet w stanie kupić mu teren – deklaruje prezydent Lenk. Dokładnie 3 hektary, bo tyle mniej więcej potrzeba do utworzenia giełdy towarowo-rolnej. Władze są zdeterminowane, by taka powstała.
Giełda rolno – towarowa w Raciborzu?
– Uzgadniamy warunki powstania przy ul. Leśmiana giełdy towarowo-rolnej – zdradził na wczorajszej sesji prezydent Lenk. Dziś na konferencji prasowej podzielił się z mediami szczegółami przedsięwzięcia.