Pierwszy dzień majówki w Nędzy przyniósł ze sobą wiele atrakcji. Była śląska biesiada, koncerty i konkursy.
Pani Urszula z Wilczej koło Knurowa mówi, że koncertów takich gwiazd nie mogła sobie odpuścić. – Mona Lisa i Mirek Szołtysek to absolutny hit! – pani Urszula zaznacza, że na majówce w Nędzy jest co roku. – Mamy taką swoją śląską rodzinę, więc jeżdżę wszędzie tam gdzie będzie dobra zabawa!
XXI majówka w Nędzy po raz kolejny przyciągnęła publiczność z różnych stron. – Bo tu zawsze jest super! – podkreśla pani Urszula. – A poza tym, piękne tereny, same lasy, że aż miło! Pan Henryk z żoną przyjechali aż spod Gliwic. – Słyszeliśmy w radiu o festynie majówkowym, pomyśleliśmy, że szkoda siedzieć w domu, więc przyjechaliśmy – mówią. Państwo Katarzyna i Krzosztof z Gaszowic koło Rybnika bywają na majówce w Nędzy regularnie, ale szczególnie wspominają koncert Modern Talking. – A dziś przyjechaliśmy na Monę Lisę, jest bardzo popularna – mówią.
A pani Janina z Raciborza przyjechała na majówkę, bo jak mówi jest wielką wielbicielką śląskich szlagierów. – Często oglądam śląską listę szlagierów w telewizji i dzisiejsi wykonawcy zawsze zajmują czołowe miejsca – zapewnia pan Staszek z Nędzy i dopowiada, że prowadzący dzisiejszą majówkową biesiadę Piotr Scholz jest jego sąsiadem. – Liczymy bardzo na pogodę, staramy się nie przejmować prognozami, liczymy na cud – śmiała się wójt Anna Iskała. – Program naszej majówki zawsze jest bardzo bogaty, dla każdego coś miłego – mówiła. Obecny na majówce poseł Henryk Siedlaczek podkreślał, że bardzo sobie ceni imprezy organizowane na terenie naszego powiatu, a szczególnie "kultową kilkudniową majówkę w Nędzy". – To wydarzenie jest znane nie tylko w samym powiecie, ale i daleko poza jego granicami. Warto tu być – zachęcał poseł Siedlaczek. Mona Lisa wprowadziła publiczność w Nędzy w fantastyczne nastroje. Takie hity jak "Amore", "Buzi buzi", "Bye bye kochany" śpiewali wszyscy! – Występuję w Nędzy już któryś raz i zawsze jest wspaniale. Publiczność doskonale czuję tę muzykę, odbiór jest fantastyczny! – mówiła artystka tuż przed koncertem.
Po Mona Lisie utwory ze swojej nowej płyty, ale i hity doskonale znane rzeszom fanów zaprezentował Mirosław Szołtysek. – Uwielbiamy go. Byliśmy już na wielu jego koncertach, ale zawsze warto. Pogoda wspaniała, grill, ukochana dziewczyna obok i świetni wykonawcy. Czego chcieć więcej?! – uśmiecha się pan Mariusz z Pszowa. Mirosław Szołtysek w Nędzy też jest nie pierwszy raz. Cieszy się, że może tu zacząć koncertowy sezon. – W Nędzy zawsze jest fantastyczna atmosfera, wspaniali ludzie i nie ma znaczenia o której się wystepuje. Przeważnie największe tłumy są pod wieczór, wtedy jest też najweselej, wiadomo o co chodzi. Ale koncerty dawałem tu już o wiele wcześniej, nawet i o 15.00 i zawsze można liczyć na wspaniałą publiczność – zapewnia artysta.
Jaką ma receptę na zdobycie serc publiczności? – Być sobą, być normalnym facetem. Normalnie rozmawiać z ludźmi, słuchać co mają do powiedzenia. Nie robić z siebie gwiazdora, bo to nudne. To co się robi trzeba zrobić z sercem, wtedy muzyka przenika w inne serca – mówi Mirosław Szołtysek. Po wielu bisach Szołtyska, na finał pierwszego dnia majówki w Nędzy wystąpił zespół Universe, który po stracie lidera i współzałożyciela Mirka Breguły, ruszył w kolejną trasę. Zespół istniejący na rynku muzycznym juz od ponad 30 lat przypomniał w Nędzy swoje największe przeboje, m.in. "Wołanie przez ciszę", czy "Nie wiem czy to miłość". – Zawsze bardzo chętnie odwiedzamy tereny Raciborza, a w samej Nędzy też nie jesteśmy pierwszy raz – mówił tuż przed wejściem na scenę wokalista Universe Henryk Czich.
/publ.p/
- reklama -