– Racibórz jak zwykle jest na samym końcu w województwie – starosta Ryszard Winiarski sceptycznie ocenia szanse na rychłe wsparcie finansowe pozwalające wyremontować siedzibę straży pożarnej.
O tym, że raciborska komenda Państwowej Straży Pożarnej wymaga gruntownej przebudowy, wiadomo od dawna. Remont (czy wręcz odbudowa od podstaw) to jednak rzecz kosztowna, stąd trzeba znaleźć nań pieniądze, i to niemało. Przedstawiciele straży w asyście władz samorządowych, a nawet parlamentarzystów, pielgrzymują w tym celu po takich instytucjach jak chociażby wojewoda, ale widoki nie są najlepsze.
Paradoksalnie dochodzi do sytuacji, w której strażacy-zawodowcy zaczynają zazdrościć kolegom z ochotniczych jednostek na wioskach. OSP może jednak liczyć na pomoc w tej materii lokalnych samorządów. Czy to optymizm, czy pesymizm, ciężko stwierdzić, w każdym razie komendant Jan Pawnik relacjonując sytuację PSP radnym powiatowym zasiadającym w komisji zdrowia (i bezpieczeństwa) posłużył się stwierdzeniem "jeśli uda się w ciągu najbliższych pięciu lat, to będzie dobrze".
Choć Racibórz jest któryś w kolejce, komendant jest dobrej myśli i wierzy, że się doczeka wcześniej. Wspomniał o 3-4 latach. Jak już na wyższym szczeblu zapadnie decyzja o wydaniu 15-20 mln zł dla Raciborza (bo o takiej kwocie mowa), strażacy – jak to od dawna ma miejsce – sami zadbają o bieżące utrzymanie i drobne remonty.
Kolejne spotkanie na szczeblu województwa ma odbyć się w maju. Czy uda się coś wywalczyć? 2 tygodnie wcześniej ten sam temat poruszył starosta Ryszard Winiarski na posiedzeniu powiatowej komisji bezpieczeństwa. On także był członkiem raciborskiej delegacji do wojewódzkiej centrali – Racibórz jak zwykle na szarym końcu – nie ukrywał wówczas rozgoryczenia. – Przed nami jest Dąbrowa, Mysłowice, Cieszyn, ktoś jeszcze. Prawdopodobnie przez 5 lat nic nie wywalczymy – skwitował.
/ps/
