Susza niby jest, ale jej nie ma. Formalnie

Choć straty spowodowane suszą w gdzieniegdzie mogą sięgać nawet 60%, przepisy uniemożliwiają formalne uznanie suszy. A gdy ta nie jest potwierdzona, komisje nie mogą wyjść w pole w celu szacowania  strat.

 

- reklama -

– Podobna sytuacja ma miejsce w całym województwie, za wyjątkiem jednej gminy w powiecie kłobuckim, gdzie można formalnie mówić o suszy – poinformowała goszcząca na sesji powiatowej wicewojewoda Gabriela Lenartowicz. Powodem takiego stanu rzeczy są inkorporowane do polskiego prawa parametry określone przez przepisy unijne, których przekroczenie dopiero pozwala nazwanie określonego stanu suszą. Obecnie pomiary wykonywane przez powołane do tego instytuty wskazują, że w woj. śląskim nie są one wypełnione.

 

Jak zapewniła G. Lenartowicz, władze wojewódzkie są w stałym kontakcie z ministerstwem rolnictwa i kancelarią premiera. Co prawda w każdej gminie powołano komisje do szacowania strat spowodowanych suszą, niemniej nie mogą one wyjść w teren gdy susza formalnie nie zostanie uznana za suszę. I choć ewidentnie niektóre miejsca są wysuszone na wiór, musi być osiągnięta odpowiednia średnia dla terenu całej gminy.

 

Zastępcy wojewody postanowili wbrew temu rozesłać po gminach sugestie, aby komisje mimo wszystko wyszły w teren szacować szkody, choć nie jest to do końca zgodne z procedurami. Ma to umożliwić rolnikom skorzystanie z pomocy, która sprowadza się do uzyskania kredytów klęskowych. Są one niżej oprocentowane i mają umożliwić wznowienie produkcji. To doraźne rozwiązanie, docelowo zapowiadane są odstępstwa od obowiązujących wymogów w kwestii definiowania suszy.

 

Dezaprobatę takim stanem rzeczy wyraził goszczący na sesji burmistrz Kuźni Raciborskiej. – Susza jest. W 1997 roku też z początku nie chciano mówić o powodzi – przestrzegł.

 

/ps/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj