Władze miasta chcą wyrugować pokątnych handlarzy z rynku i okolic dyktując zaporowe ceny za metr zajętej powierzchni. Czy jednak restrykcyjne opłaty obejmą wszystkich?
30 zł – tyle wynosi proponowana stawka opłaty targowej dla handlujących okularami przeciwsłonecznymi w okolicach rynku. Niby dużo, ale nie jest to stawka zaporowa, mająca odstraszyć kupców. Okulary to akurat asortyment, którego niekoniecznie magistrat ze ścisłego centrum chce się pozbyć. Zwłaszcza, iż jest to proceder sezonowy i dotyczący zaledwie kilku podmiotów. Stąd też w miarę pobłażliwa opłata. W miarę, bo jeszcze jesienią radni zastanawiali się, czy handlujących poza targowiskiem nie obłożyć haraczem w wysokości 150 zł za metr.
Podczas dyskusji nad projektem uchwały ustalającej stawkę dla sprzedawców okularów w trakcie ostatniej komisji gospodarki miejskiej radny Michał Fita zwrócił uwagę na nierówne traktowanie handlarzy. Dziwił się, iż sprzedawców okularów traktuje się lepiej niż "babcie z konwaliami" próbującymi dorobić parę groszy od czasu do czasu przystając z drobnym towarem z własnego ogródka np. pod kościołem św. Jakuba.
Zaporowe ceny miały na celu skłonić handlujących do przeniesienia się na targowisko i miasto zajęło się tematem właśnie na wniosek ludzi tam pracujących. Jak zapewnił prezydent, jeśli kogoś chce się z rynku przegonić na miejsca do handlu przeznaczone, to dużych producentów udających drobnych handlarzy. Wzmiankowanej "babci z konwaliami" nikt nie będzie gonił ani gnębił wysokimi opłatami.
/ps/