Do wodzisławskich radnych trafił anonimowy list, który zawiera szereg zarzutów co do funkcjonowania szpitala. – Z uwagi na treść pisma, zawierającego szereg nieprawdziwych informacji oraz okoliczność wskazującą na nieuprawniony dostęp autora do dokumentacji medycznej istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa – oświadcza dyrekcja PPZOZ.
Alojzy Szymiczek, radny powiatowy, wystosował interpelację w związku z otrzymaniem anonimowego listu. – Z pisma wynika, że PPZOZ w Wodzisławiu Śląskim jest prowadzony w sposób wzbudzający niepokój wśród personalu mającego wiele zastrzeżeń – napisał w interpelacji, zwracając się do dyrektora PPZOZ z prośbą o odpowiedź na stawiane w przywołanym piśmie zarzuty. Do interpelacji dołączył wspomniany list.
– Daje się premie tylko wybranym pracownikom, żeby zamknąć im buzię. Ludzie siedzieli 5 dni i więcej w szpitalu, gdzie za dyżury zapłacono im tylko za 16 godzin i osiem godzin 0 złotych. Ciekawe gdzie byli w tym czasie tej 8 godzinnej przerwy oni byli skoro szpital był zamknięty- czytamy w piśmie.
– Bardzo ciekawy jest fakt, że pacjent niby zero ma najpóźniej objawy, wcześniej umierają inni pacjenci nie wiadomo dlaczego i nikomu to nie przeszkadza. Nikt nie interesuje się w dobie epidemii skąd tyle dziwnych zgonów. Z tego co jest powszechnie widome w szpitalu zarówno pielęgniarki jaki pacjenci tego oddziału wcześniej wykazywali objawy koronawirusa – pisze autor.
Oświadczenie w tej sprawie wydała dyrekcja PPZOZ: