Każdego roku przybywa 200 tys. chorych na trąd. W ośrodkach dla trędowatych przebywa ponad 4 miliony osób wyleczonych z trądu, ale niezdolnych do samodzielnego życia. Pomagają im misjonarze. W ostatnią niedzielę stycznia przed kościołami na całym świecie zbierane są ofiary, za które będzie można leczyć i pielęgnować ludzi dotkniętych trądem.
Od 1954 roku w ostatnią niedzielę stycznia w około 150 krajach na całym świecie obchodzony jest Światowy Dzień Trędowatych z inicjatywy francuskiego podróżnika, poety i dziennikarza Raoula Follereau. Obchodzenie Światowego Dnia Trędowatych ma na celu zwrócenie uwagi na problemy ludzi chorych na trąd. Jest wyrazem solidarności z chorymi. W Polsce od 1995 roku Światowy Dzień Trędowatych organizuje Fundacja Polska Raoula Follereau. Tegorocznym obchodom towarzyszy hasło „By zapalić światło nadziei”.
Jak podkreśla dr Kazimierz Szałata, założyciel oraz prezes Fundacji – Światowy Dzień Trędowatych jest okazją, by przypomnieć, że choroba ta wciąż zagraża mieszkańcom najuboższych krajów. Fundacja podaje, że każdego roku diagnozuje się ponad 200 tys. nowych zachorowań. Najwięcej w Azji Południowo-Wschodniej.
Choroba od lat 80. jest uleczalna. Jednak często pomoc trafia do chorych zbyt późno, gdy choroba dokonała nieodwracalnej dewastacji ciała. – Dlatego w ośrodkach dla trędowatych pozostaje ponad 4 miliony osób wyleczonych co prawda z trądu, ale niezdolnych do samodzielnej egzystencji. Wśród nich pracują misjonarze, którym nie brakuje zaangażowania, ale brakuje środków. Dlatego w ostatnią niedzielę stycznia przed kościołami na całym świecie zbierane są ofiary, za które można leczyć i pielęgnować ludzi dotkniętych trądem – wyjaśnia dr Kazimierz Szałata.
Ulotka – Fundacja Polska Raoula Follereau
oprac. /j/