Czy na pewno „wokalista” nie musi wiedzieć, czym są „szesnastki”, synkopy czy tego ile rodzajów jest kluczy rozpoczynających każdą pięciolinię? Czy na pewno wystarczy kilka rzężeń, furczeń, szumów czy innych określeń znanych każdemu lekarzowi podczas osłuchiwania naszej klatki piersiowej, aby zachwycić miliony fanów na You Tube?
Czym w dzisiejszych czasach jest polska kultura popularna? Na pewno nie tym czym była kilkadziesiąt lat temu… Czasy Eugeniusza Bodo, Hanki Ordonówny, Ewy Demarczyk, Miry Kubasińskiej, Czesława Niemena czy naszej „Piwnicy pod Baranami” albo kabaretu „Tey” dawno minęły. W dzisiejszych czasach, żeby nazywać się wokalistą nie trzeba znać sposobu zapisu muzyki na pięciolinii. „Wokalista” nie musi wiedzieć, czym są „szesnastki”, synkopy czy tego ile rodzajów jest kluczy rozpoczynających każdą pięciolinię. Wystarczy kilka rzężeń, furczeń, szumów czy innych określeń znanych każdemu lekarzowi podczas osłuchiwania naszej klatki piersiowej. Najlepiej, gdyby jeszcze te zjawiska fonetyczne były połączone z kilkoma wulgaryzmami i okraszone wyuzdanym teledyskiem, w którym obowiązkowo muszą wystąpić: obfite piersi polewane tanim szampanem, opalona pupa, tona „koksu” i usta niczym u Angeliny Jolie. Istny przepis na sukces w dzisiejszych czasach… Taka diagnoza może być odczytywana jako prowokacja albo sarkazm, ale czy na pewno? Jak inaczej wytłumaczyć fenomen „artysty” zwanego Popkiem, śpiewającego (przepraszam za to nadużycie) o „p…ach nad głową”, którym zachwycona jest „gimbaza”? Teledysk standardowo u tego wykonawcy obfituje w epatowanie bronią i wulgarną nagością, o przedmiotowym traktowaniu kobiet nie wspomnę. Jest tego więcej!
Innym, niewytłumaczalnym dla mnie (całe szczęście nie tylko dla mnie) zjawiskiem, jest fenomen sióstr Godlewskich. Nie mają one nic więcej do zaoferowania prócz zaprezentowania nam swoich ponętnych kształtów będących dziełem, z pewnością, niejednego chirurga plastycznego. Oglądając zresztą ich ostatni (mam nadzieję, że ostatni) teledysk, w żaden sposób nie można się tam doszukać jakiejkolwiek wartości artystycznej, no chyba że za taką wartość uważamy wymalowane w biało-czerwone barwy narodowe, napompowane silikonem piersi i ledwo zakrywające to i owo stringi. Momentami odnosi się wrażenie, że chyba omyłkowo oglądamy filmik, którego miejsce powinno być, nie na You Tube, a na YouPorn.
Myślicie, że ideał sięgnął bruku? Nie! Uwierzcie, może być jeszcze gorzej! Kiedy myślisz, że nic gorszego w życiu nie mogło Cię spotkać niż siostry Godlewskie, pojawia się Ona – Seksmasterka. Gwiazda You Tube. Jej klip „Poka sowę” osiągnął ilość 12 mln (słownie: dwanaście milionów!!!) wyświetleń w ciągu roku! Bardzo głęboki i żywo poruszający tekst piosenki (to znowu nadużycie) pod tym tytułem obfituje między innymi w takie perełki jak: „W torebce mam to coś, co odbierze jej głos. Chłopczyku chodź, a dam co to. Przed nami cała noc”. Chyba Aleksander Fredro w „XIII Księdze Pana Tadeusza” nie powstydziłby się tego wersu… Jest ona (Seksmasterka) moim zdaniem, przypadkiem beznadziejnym, jej nie pomoże już nic. Jej „talent” przerasta nawet możliwości programu Auto-tune, co zresztą słychać. Dla porównania filmik z utworem „Grande Valse Brillante”, laureatki pierwszego festiwalu w Opolu – Ewy Demarczyk ma 630 tys. wyświetleń. To chyba coś o nas mówi….
Jak się okazuje, również na naszym podwórku mamy bardzo ciekawy przypadek. Przypadek rapera, który postanowił swój kolejny już teledysk nakręcić w Raciborzu, tak jak i poprzednie. Faktem, że raper kręcił teledysk w naszym mieście chwaliły się chyba wszystkie raciborskie media, jednak większość z nich nie zadała sobie trudu, aby ten teledysk, powstały na naszej raciborskiej ziemi, prześledzić do końca. Wylewa się z niego piękna polszczyzna, poetycki tekst pełen rymów częstochowskich, tylko zamiast dilda, jak u Seksmaterki widzimy jointa, „koks” i „klamkę”, a to wszystko w pięknej scenerii zamku piastowskiego, który ma być, a może jest, chlubą naszego miasta.
Ciekawe jak odnoszą się do tego faktu nasze władze, którym zależy na odpowiednim promowaniu miasta, jak i w kontekście tworzonej obecnie marki „Racibórz”?
Jedno, czego nie można zarzucić temu artyście, to fakt zrealizowania teledysku na naprawdę wysokim i profesjonalnym poziomie wizualnym.
Poruszony został teraz przeze mnie tylko wąski margines problemu dzisiejszej popkultury. Problem jest jednak znacznie szerszy. Przyjrzyjmy się choćby twórczości współczesnych nam kabaretów. Zresztą nazwa „kabaret” już jest chyba pase. Dziś kabaret nie jest modny, dziś jest modny stand-up. Różnica pomiędzy jednym, a drugim jest dosyć wyraźna. Stary kabaret pod maską śmiechu implementował widzowi bardzo poważne problemy do rozważania. Problemy społeczne, ekonomiczne, polityczne itp. Obecnie widzowi/słuchaczowi wykłada się wszystko jak krowie na rowie. Istnieje wszakże obawa, że inaczej tego nie zrozumie. Oczywiście w występie musi się pojawić kilka całkowicie nieuzasadnionych wulgaryzmów, które za każdym razem powodują pustą salwę śmiechu widowni.
Jedyne, co nie daje spokoju, to pytanie skąd bierze się popularność takich wszelkiej maści pseudoartystów? Czy nasze społeczeństwo jest, aż tak bardzo intelektualnie ubogie? Czy nie szukamy wyższej klasy rozrywki? Okazuje się, że jednak szukamy. Mało tego, jest ona na wyciągnięcie ręki, czy jak kto woli, kilku kliknięć. Popkultura potrafi nas zaskoczyć i to pozytywnie swoją jakością i przekazem. W tym miejscu warto przedstawić kilku artystów, którzy mają pełne prawo tymi artystami się nazywać, w świecie gdzie dosłownie każdy może sobie uzurpować prawo do tego tytułu. Jednym z przykładów niech będzie Adam Ostrowski, występujący pod wszystkim znanym pseudonimem: O.S.T.R. Polski artysta, który potrafi rapować o czymś innym niż wóda, kobiety i koks. Jego teksty są niejednokrotnie (czyt. nie zawsze) na takim poziomie, że nadawałyby się do interpretacji na lekcjach języka polskiego pod nieśmiertelnym tematem: „Co podmiot liryczny miał na myśli?”. Innym atutem przemawiającym za tym artystą jest fakt, że jego koncert, który odbył się w Przystanku Kulturalnym Koniec Świata wzbudził takie zainteresowanie publiczności, że musiał się odbyć dwukrotnie.
Jeżeli komuś nie odpowiada konwencja muzyki Ostrowskiego, warto zainteresować się innymi artystami, jak choćby Kortezem. Facet o niesamowicie czarującym głosie zupełnie niedawno zgromadził komplet publiczności w RCK, o czym pisaliśmy na łamach naszego dwutygodnika Gazeta Informator. Ciekawe teksty, jak i niesamowita oprawa artystyczna koncertu, zadowoliły niejednego melomana.
Warto też w tym gronie wymieć pochodzącego z niedalekiej Dąbrowy Górniczej, Dawida Podsiadło. Jego gwiazda zabłysła dzięki udziałowi w jednym z talent show. Szybko zgromadził rzeszę fanów, przede wszystkim dzięki swojej naturalności, niecodziennej barwie głosu i niesamowitym możliwościom wokalnym.
To wszystko daje nam jednak możliwość wyboru. Musimy się nauczyć oddzielać ziarno od plew, których niestety jest co niemiara, szczególnie w Internecie. Musimy się nauczyć odróżniać artystę od „artysty”, a nie jest to łatwe w dobie otaczającego nas zewsząd kiczu i groteski.
Dariusz Niestroj
Czytaj również: Kontrowersyjna promocja Raciborza w teledysku rapera Korkiego