Zakaz handlu w niedziele staje się coraz bardziej restrykcyjny. Nie podoba się on dużej części społeczeństwa, jak i małym przedsiębiorcom z regionu.
36 proc. badanych chciałoby, żeby handlowe były wszystkie niedziele w miesiącu. Z kolei 25 proc. uważa, że niedziele handlowe w ogóle nie są potrzebne i sklepy powinny być zamknięte. Tak wynika z badań przeprowadzonych przez Pollster dla „Super Expressu”.
Przepisy dotyczące handlu w niedzielę zaostrzają się z roku na rok. W 2018 r. zakaz handlu nie obowiązywał w pierwszą i ostatnią niedzielę każdego miesiąca, a w tym roku sklepy są zamknięte we wszystkie niedziele miesiąca poza jedną (bez zmian pozostały niedziele handlowe przed Wielkanocą i Bożym Narodzeniem). Zmiana ta nastąpiła zgodnie z zapisami uchwalonej zimą zeszłego roku ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta. Wg projektu nowelizacji ustawy w 2020 roku niedziel handlowych będzie zaledwie 7. Badania pokazują jednak, że zaostrzenie zakazu raczej nie podoba się Polakom.
Z opublikowanego właśnie badania, przeprowadzonego przez agencję mediową Havas Media Group, wynika, że 46 proc. respondentów wskazuje, że dwie niedziele handlowe w miesiącu były znacznie lepszym rozwiązaniem niż jedna. Nie wiadomo, czy możemy liczyć na liberalizację obowiązujących przepisów, co postuluje nie tylko społeczeństwo, ale również przedsiębiorcy, jednak z lektury ostatniej analizy zakazu handlu przez MPiT wynika, że nie rekomenduje ono wprowadzenia zmian, a jedynie głębsze zastanowienie się nad tym, jak zjawisko zakazu handlu wpływa na małych przedsiębiorców.
Zdaniem ministerialnych urzędników możemy zaobserwować wyhamowanie tendencji spadkowych, jeśli chodzi o liczbę sklepów i poziom sprzedaży wśród najmniejszych placówek handlowych. – Zmiany w klasie mikroprzedsiębiorstw (spadek liczebności, wzrost obrotów) dają podstawy do założenia, że następuje proces poprawy efektywności ekonomicznej tych jednostek – czytamy w opracowaniu urzędników.
Z takim stwierdzeniem nie może się zgodzić gros małych przedsiębiorców z Raciborza. Pani Krystyna od lat prowadzi osiedlowy sklep wielobranżowy i nie jest zachwycona obowiązującymi restrykcjami handlu. – Można zauważyć znaczący wpływ zakazu na firmowych przychód. Jest mnóstwo klientów, którzy chcą robić u nas zakupy w niedzielę. Najczęściej odbywało się to w godzinach dopołudniowych, kiedy ludzie wracali z kościoła i przypominali sobie, że nie mają mąki ziemniaczanej do klusek śląskich – śmieje się przedsiębiorczyni. – Oczywiście jest to duże uproszczenie, ale brak tych wpływów mocno odbił się na kondycji finansowej mojej firmy – dodaje pani Krystyna.
Obojętnie do zakazu odnoszą się właściciele raciborskich kwiaciarni. Oni z racji obowiązujących przepisów mogą mieć otwarte placówki. Kwiaciarnie znajdują się na liście 32 wyjątków do obowiązującego zakazu. Wśród nich są piekarnie, cukiernie, restauracje. – Mamy otwarte w niedzielę, ale nie powiem, żeby obrót generowany w tym dniu był jakiś znaczący. Większa sprzedaż jest w sobotę, dlatego też w ten dzień mamy otwarte dłużej. Myślę, że gdyby zakaz nas również obowiązywał, spokojnie byśmy sobie z tym poradzili – mówi nam właścicielka kwiaciarni.
Sami zapytani przez nas mieszkańcy również odnoszą się dwojako do ograniczenia handlu. – Jestem za całkowitym uwolnieniem rynku od takich regulacji. Uważam, że każdy powinien mieć możliwość prowadzenia swojego biznesu wtedy, kiedy ma na to ochotę. To na przedsiębiorcy spoczywa obowiązek opłacania składek i podatków narzuconych przez państwo, więc przedsiębiorca powinien mieć możliwość, żeby na nie zarobić – mówi 36-letni Robert.
Innego zdania są osoby na co dzień pracujące w handlu, głównie za tzw. ladą. – Mi ten zakaz bardzo się podoba. W końcu mogę spędzić niedzielę jak każdy normalny człowiek. Z mężem i dziećmi. Mamy możliwość wyjść razem na spacer czy zjeść wspólnie niedzielny obiad – cieszy się Alicja, 40-letnia ekspedientka, na co dzień pracująca w sklepie wielkopowierzchniowym.
To pokazuje, jak wiele rzutuje na postrzeganie wprowadzonych obostrzeń w zakazie handlu w niedzielę. Pomysł ma swoich przeciwników (głównie w postaci przedsiębiorców), jak i zwolenników – osób, które są etatowymi pracownikami w handlu detalicznym.
Obowiązujące przepisy zakładają, że od 2020 roku zakaz handlu nie będzie obowiązywał jedynie w ostatnią niedzielę stycznia, kwietnia, czerwca i sierpnia każdego kolejnego roku kalendarzowego, a także w dwie kolejne niedziele poprzedzające Boże Narodzenie i w niedzielę poprzedzającą Wielkanoc.
Mariusz Zemann