Z cyklu: Szlakiem prozy i poezji po ziemi raciborskiej – Małgorzata Rother – Burek o książce Piotra Stefaniaka "Dzieje Mniszek Dominikańskich w krajach słowiańskich".
Ulica Gimnazjalna. Spoglądam na dostojny gmach porośnięty bluszczem, na widniejącą tablicę – Muzeum w Raciborzu – cóż skansen, do którego przylega budynek Zespołu Szkół Ekonomicznych, jedna z wielu raciborskich szkół – oto proste skojarzenia być może niejednego turysty a być może również niejednego mieszkańca naszego grodu.
Dobrze, że potrafimy zaznaczać ważne rocznice, jubileusze „okrągłe daty”, które skłaniają do refleksji, do szerszego spojrzenia. W bieżącym roku owe dostojne mury raciborskiego muzeum wśród wielorakiej działalności, ożywia najwybitniejsza raciborzanka – księżna Ofka, której 650-lecie śmierci obchodzimy.
Czy oby naprawdę księżna, sprzed sześciuset wieków może przemówić do współczesnego mieszkańca Raciborza, mieszkańca nowoczesnego miasta? Cóż może mieć wspólnego z dumną Europą a może poprawniej mówiąc z Unią Europejską?
Odpowiedzi na te i podobne pytania, szukający może znaleźć, wertując a dokładniej mówiąc czytając wspaniałą książkę, która w pierwszej chwili może przerazić swoją 400 – stronicową objętością – mimo to warto po nią sięgnąć i to zarówno ze względu na treść, jak również bogaty materiał ikonograficzny. Książka zaś godna polecenia dla poszukujących swojej tożsamości, regionalistów tworzących nieraz wyimaginowane, modne dziś ścieżki edukacyjne a szczególnie godna polecenia raciborzanom zakochanym w swoim mieście.
Patrząc, tym razem wyobraźnią, na gmach raciborskiego muzeum, trzymam przed sobą książkę Piotra Stefaniaka „Dzieje Mniszek Dominikańskich w krajach słowiańskich”. Na okładce rycina przedstawiająca Klasztor św. Ducha w Raciborzu (XVIII w.)
Intryguje już sam autor – Piotr Stefaniak – młody krakowski dziennikarz, historyk urodzony w 1970roku, od lat publikujący na łamach prasy katolickiej, badacz naukowy z dziedziny monastycyzmu żeńskiego i hagiografii, zgłębiający tysiącletnie więzy Polski i Węgier. Pisarz współpracujący z Domem Polskim w Budapeszcie, autor m.in. pozycji „Dzieje dominikanek raciborskich”(2006).
Wydana w 2007roku pozycja „Dzieje Mniszek Dominikańskich w krajach słowiańskich” to szerokie spojrzenie na wartości i zręby tworzące jedyność i niepowtarzalność Europy. Pozycja ta po raz pierwszy w polskiej historiografii przedstawia dzieje wszystkich klasztorów mniszek Zakonu Kaznodziejskiego, które działając na historycznym obszarze Polski, Czech, Słowacji, Słowenii i Chorwacji, w okresie 770lat wniosły niewymierny wkład w oblicze chrześcijańskiej Europy.
Zakon Kaznodziejski założony w 1216 roku we Francji przez św. Dominika, już w XIII wieku zagościł w Raciborzu.
Warto zaznaczyć, że w XIII wieku Polska należała do krajów o niedużej liczbie klasztorów dominikanek klauzurowych. Miała ich trzy – Poznań (1282), Wrocław (1294), Racibórz (1299). Wszystkie one wchodziły w skład polskiej prowincji zakonu i były książęcymi fundacjami Piastów – wielkopolskich (Poznań) oraz śląskich (Wrocław i Racibórz).
Wczytując się w dzieje raciborskiego klasztoru, ulegam swoistej przypadłości – zamiłowania do przysłów, sentencji, cytatów i złotych myśli – „Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie co posiadacie”. Ani to przytyk, ani demagogia – czytajmy: „Najznakomitszy z polskich klasztorów, który na Śląsku zajmował w hierarchii wartości drugą pozycję – po cysterskim konwencie w Trzebnicy – powstał dzięki fundacji księcia Przemka raciborskiego (…) zaś osobą, która rozsławiła ten klasztor na całym Śląsku a także w Polsce i Niemczech oraz całym zakonie dominikańskim (czyt: Europie – przyp. MR-B) – była błogosławiona Eufemia Domicylla Piastówna, zwana też Ofką Raciborską.” Wielu z nas zna księżną Ofkę pod względem świętości życia, ascetyzmu, a tak niewiele mówi się o Jej, dziś powiedziałoby się zdolnościach managerskich – czyli ogromnych umiejętnościach ekonomicznych, administracyjnych jako przeoryszy klasztoru, równie niewiele mówi się o działalności charytatywnej wobec ubogiej ludności naszego miasta, szczególnie w okresach klęsk, które nie omijały Raciborza. Równie niewiele mówi się o Jej postawie patriotycznej, którą udowodniła, uwidoczniła szczególnie, gdy klasztor dostał się w zależność od czeskich Przemyślidów.
Warto zapoznać się lub przypomnieć sobie, po raz kolejny, jak ogromny wpływ księżna Ofka wywarła na dalszą działalność raciborskich dominikanek, na ich postawę w kolejnych, burzliwych wiekach zmian historycznych aż do 1810 roku, do czasów pruskiego edyktu sekularyzacyjnego.
Książka Piotra Stefaniaka to XIII-XIV– wieczny, swoisty ranking ważności i roli miast w Europie, który stawia Racibórz w czołówce miast europejskich.
Pytanie, czy potrafimy z tego korzystać? Odpowiedź znajdziemy w nas samych. Tymczasem zachęcam do lektury.
Piotr Stefaniak, Dzieje Mniszek Dominikańskich w krajach słowiańskich, Wydawnictwo i Agencja Informacyjna WAW, Kraków – Racibórz 2007, s. 380.
/Małgorzata Rother-Burek/
Głos fatalny, ale podoba mi się ten pomysł. Zaciekawił mnie felieton i dwiedzełem się rzeczy, o których wcześniej nie miałem pojęcia.
Może i książka ciekawa, natomiast to „coś” felietonem zwane absolutnie nie nadaje się do czytania. Cóż, nie każdemu lotne pióro dano, ale też nie każdy musi się piórem owym produkować. No, chyba ze ma się portala. Internetowego. Własnego…
Pierwszy akapit bez sensu. W drugim mury [b]ożywia[/b] świętująca sześćsetpięćdziesiątą rocznicę [b]śmierci[/b] raciborzanka… i dalej: „Patrząc, tym razem wyobraźnią, na gmach (…)”, – jak u Szekspira (przed oczyma duszy mojej), „Zakon Kaznodziejski założony w 1216 roku we Francji przez św. Dominika, już w XIII wieku zagościł w Raciborzu.” – a 1261 to który wiek?
O typografii to już nie wspomnę… widząc taki twór – „XIII-XIV– wieczny” pozostaje złapać się za głowę. Czyżby autorka nie rozróżniała myślnika od łącznika? To nie jest to samo! O braku spacji gdzieniegdzie już nawet nie wspominam. I pomyśleć, że jakiś zbłąkany internauta dotrze do tego tekstu… wstyd pozostanie, że na korektora portal nie stać. Proponuję zatrudnić pierwszego lepszego polonistę ze szkoły i przynajmniej sobie ktoś dorobi. Stylistyka tragiczna i tyle.
Ten „KtośTaki”, to już konkretny typ osobnika chorego i tak naprawdę nie wiadomo dlaczego?. Jeśli ujawni swoje uzdolnienia, konkretnym tekstem swojego autorstwa, być może uznam geniusza? Szkoda że tak mało mamy okazji do poznawania wydanych już publikacji, właśnie w formia recenzji a już było by super, gdyby takie recenzje pisało kolka osób, niezależnie. Stale wmawia się nam, że jedynymi znawcami „historii” Raciborza są oklepane nazwiska, które coś piszą, czego nikt nie czyta – bo to niczyja historia?
Ja nie jestem geniuszem. Ja chcę czytać w tak oficjalnym miejscu, które w nazwie ma słowo [b]Racibórz[/b], teksty napisane [b]po polsku[/b] i [b]bez błędów[/b]. Nawet tak dziwnych, jak pytajnik i kropka jednocześnie na końcu zdania czy typowy błąd ortograficzny „było by” w komentarzu poprzednim. I tyle. Pisząc recenzję książki, piszmy ją poprawną, literacką polszczyzną, na litość boską… Czy lepiej pisać, byle pisać, czy lepiej nie pisać, skoro się nie potrafi – to już trzeba sobie samemu odpowiedzieć.
Dzieci to przecież czytają, a tu takie błędy. Czy trzeba aż „geniusza” uznanego przez „Tego”, by stworzyć poprawny stylistycznie tekst”? To ja dziękuję, ale nawet od gimnazjalistów wymaga się więcej.
To ja decyduję, co czytać a co pominąć, radzę postąpić tak samo. Powtarzanie tych samych, twoim zdaniem, zastrzeżeń trąci miernotą. Użyj przynajmniej innych sformułowań – będę wiedział, ze jesteś zdolna do dyskutowania. No właśnie , o czym? Wolałbym czytać o własnej interpretacji treści zawartej w książce, przynajmnie z pozoru pokazać merytoryczną dyskusję a nie negować wszystko. Jedno zdanie; „Może i książka ciekawa „, to za mało by zabierać glos pod artykułem recenzjonowanej książki ?