Z całą pewnością ponad dwa tygodnie to za mało, aby oceniać nową reformę szkolnictwa, jednakże jest to również okres wystarczający by stwierdzić, że niestety spełniły się obawy rodziców i samorządowców.
Przypomnijmy główne założenia MEN – reforma obejmuje obowiązkiem szkolnym dzieci od szóstego roku życia, wzorem wielu państw zachodnich, a zmiany przewidziane są na trzy lata począwszy od roku szkolnego 2009/2010. W tym roku to rodzice decydowali, czy sześcioletnie dziecko będzie uczęszczało do przedszkola,czy do pierwszej klasy szkoły podstawowej. W skali kraju tylko 2,9 procent dzieci sześcioletnich rozpoczęło naukę w szkole.
A jak reforma działa w Raciborzu? – Naukę w szkole rozpoczęła w tym roku szóstka dzieci sześcioletnich, dwoje w SP nr 13, dwoje w SP nr 8, jedno dziecko w SP nr 15 i jedno w SP nr 2 – tłumaczy Marek Kurpis, naczelnik wydziału edukacji. – Jest ich zatem zbyt mało, żeby utworzyć dla nich jedną klasę, więc uczęszczają na zajęcia z siedmiolatkami.
Raciborzanie nie przepisywali też w panice dzieci do szkół na wieść o tym, że według nowej podstawy programowej sześciolatki w przedszkolach nie będą się uczyć czytać i pisać, bo MEN nie przewidział dla nich podręcznika. Załącznik nr 1 do rozporządzenia z 23 grudnia 2008, czyli podstawa programowa wychowania przedszkolnego dla przedszkoli i oddziałów przedszkolnych w szkołach podstawowych wskazuje jedynie konieczność "kształtowania gotowości do nauki czytania i pisania", dziecko potrafi zatem wskazywać kierunki na kartce, interesuje się czytaniem i pisaniem, układa zdania, dzieli zdania na wyrazy, wyrazy na sylaby, rozumie sens informacji. Jednakże główna aktywność w przedszkolu to zabawa, a najwyżej jedną piątą czasu zajmują różnego typu zajęcia dydaktyczne. Brak podręczników miałyby zastąpić programy autorskie nauczycieli wychowania przedszkolnego, uzupełnione o treści dydaktyczne, ale ustawodawca nie przewidział czasu niezbędnego do ich przygotowania i zatwierdzenia przez dyrektorów placówek.
Na szczęście podstawa programowa wychowania przedszkolnego uzupełnia, a nie dubluje podstawę programową kształcenia ogólnego dla szkół podstawowych. Sześciolatki w pierwszej klasie będą uczyć się alfabetu, pisania, czytania, liczenia. To jeden z głównych powodów, dla których rodzice nie zapisali dzieci do szkół, zdaniem wielu z nich program jest zbyt trudny dla sześciolatka. Kolejnym problemem są pieniądze. Na przeprowadzenie reformy przewidziano początkowo 347 mln złotych, ostatecznie na realizację zadania znaleziono jedynie 40 mln. – Mimo to w Raciborzu duże szkoły są dobrze przygotowane logistycznie, sale są odpowiednio wyposażone – zapewnia Marek Kurpis. – Jako ojciec przyjąłem zmiany do wiadomości, jako samorządowiec mam zastrzeżenia co do trybu i czasu przeprowadzania tak zasadniczych reform. Nie można też przeprowadzać zmian ustrojowych bez odpowiedniego zaplecza finansowego,w tak krótkim czasie – puentuje naczelnik. Pozostaje tylko czekać, jak rozwinie się sytuacja w następnych latach, z nadzieją, iż kolejna ekipa rządząca nie zafunduje dzieciom i rodzicom podobnej rewolucji.
/agap/