Dr Włodzimierz Kącik, z-ca dyrektora ds. medycznych raciborskiego szpitala, był gościem odbywającego się 21 kwietnia posiedzenia powiatowej komisji zdrowia. Opowiedział on m.in. jak przedstawia się sytuacja szpitalnego oddziału urazowo – ortopedycznego.
Na wstępie dyrektor Kącik zrelacjonował, jak na chwilę obecną przedstawia się sytuacja na oddziale ortopedycznym. Wg jego słów kontrakt z NFZ jest o 40% niższy niż kiedyś i wystarczy na leczenie 50-60 tys. osób rocznie, podczas gdy zapotrzebowanie jest dwa razy większe. Spory w tym udział samych lekarzy, którzy niewiele robili by utrzymać kontrakt na poprzednim poziomie. Zatrudnienie na oddziale wynosi 10 etatów lekarskich i jest o 2,5 etatu za wysokie. Przez sięgające 70% koszty zatrudnienia oddział generuje 130 tys. zł zadłużenia miesięcznie. Dyrekcja chcąc choć częściowo poprawić sytuację zaproponowała ortopedom likwidację podwójnych dyżurów na oddziale i przejęcie w zamian dyżurów na Izbie Przyjęć (co było tym bardziej zasadne, że ok. 80% przypadków trafiających tam to przypadki urazowo-ortopedyczne), ale ci po prostu odmówili nie podając żadnych przyczyn. Na to wszystko nakłada się nieodpowiedni stosunek do pacjenta: – średnio raz w tygodniu pojawiają się u mnie pacjenci skarżący się na pracę oddziału i pracujących na nim lekarzy – dodał dyrektor Kącik – Musimy włożyć wysiłek by odbudować to, co kiedyś zniszczono. Niestety, nie natrafiamy na zrozumienie drugiej strony.
W obronie ortopedów stanął radny Jan Matyja. – Z tych ruchów które wykonujecie (wypowiedzenie ortopedom warunków pracy w części dotyczącej rozliczenia czasu pracy – red.) wynika, że szykuje się likwidacja kolejnego oddziału. Co zrobicie jak wszyscy odejdą – zapytał nawiązując do sytuacji, kiedy to z pracy w raciborskim szpitalu zrezygnowali wszyscy anestezjolodzy. – Z tymi ludźmi powinno się rozmawiało po ludzku, wsłuchując się w ich racje – zaapelował.
Włodzimierz Kącik wyjaśnił, że jest pozytywnie nastawiony do współpracy, ale natrafia na ciągły opór drugiej strony. – W tej sytuacji mamy do czynienia z dyktatem wąskiej grupy osób, próbującej narzucić swoje racje całemu szpitalowi – stwierdził. Zarzuty ortopedów o zmuszanie ich do wykonywania obowiązków do których nie mają kwalifikacji, np. zajmowania się na Izbie Przyjęć przypadkami ginekologicznymi czy pediatrycznymi (co przytoczył Matyja z korespondencji między związkowcami a dyrektorem) skomentował krótko: – To są kłamstwa. Zdanie to poparł Marceli Klimanek, również lekarz: – Nie ma takiej możliwości, w przypadku zgłoszenia na izbę pacjenta z dolegliwościami, które przekraczają wiedzę lekarza dyżurującego, o pomoc prosi się specjalistę z konkretnego oddziału – wyjaśnił.
– Działania naprawcze muszą być podjęte, by uzdrowić sytuację. W żadnej mojej decyzji nie było ani trochę wrogich działań w stosunku do tej grupy lekarzy. Szukam sprzymierzeńców i niestety w tym środowisku ich nie znajduję – zakończył dr Kącik.
/ps/
Należy odbudować to co zostało zniszczone- czy dr Kącik ma na myśli zdobycze socjalizmu z epoki Jaruzelskiego czy z epoki utopi lub z jego schizofreni bo kiedy było jakiekolwiek lepiej.To jest przemówienie wiecowe i dziwi mnie głupota radnych przyjęcia tego przemówienia Kącika.
Jeżeli dyrektor d/s medycznych nie może przeprowadzić kroków naprawczych to kto rządzi szpitalem ?
Skoro pan dyrektor ma tak wielkie problemy z pozyskiwaniem środków, to pytanie moje jest takie:
Kto podjął decyzję aby pozwolić odejść ze szpitala osobie, która przez ostatni rok działając ponad normatywnie (poza obowiązkami zawodowymi) pozyskiwała środki na leczenie tzw. trudnych przypadków (bezdomni i osoby nieubezpieczone)?
Dzięki działaniom pani A.G. szpital zaczął ponosić znacznie mniejsze straty z tego tytułu. Czy zamiast utrzymywać pozory nie należało stworzyć stanowiska pracownika socjalnego dla całego szpitala (np. szpital psychiatryczny w Rybniku posiada cały dział z kilkoma etatami) i pozwolić odpowiednio wykształconej osobie na pracę w pełnym etacie, z godziwym wynagrodzeniem?
Skoro działalność pozazawodowa tej pani przynosiła wymierne korzyści, to czy nie byłoby lepiej gdyby robiła to w ramach etatu?
Zapewne chodzi o oddział z epoki prof. Konzala, jego następcy wszystko zaprzepaścili. Powszechnie wiadomo że raciborscy ortopedzi są bardzo”interesowni” , i nie lubią się przemęczać podczas pracy na etacie.
Czekając na Gamowskiej w poczekalni pogotowia. Obserwowałam podejście do pacjenta. Nie będę komentowała każdy wie jak jest. A co do ortopedów, od lat chodzę z synem -od podstawówki i słyszę ćwiczyć , pływać i nic, niby zdrowy. Okreslili „typowy wygląd dziecka XXI wieku które siedzi przed komputerem”. No niby tak, ale mieszkamy na wsi i mamy gospodarstwo, więc nie do końca prawda. Prywatnie chodził do masażysty i ćwiczył a i tak ma stwierdzoną kifozę. Ale ortopedzi nie wiem na co czekali??? najlepiej winę zwalić na pacjenta lub w tym przypadku na rodziców.
Skończyła się epoka dr Konzala i dobrych specjalistów ortopedii. To pokolenie lekarzy raczej dba o swoje dobra i myśli jak je pomnażać. Własny dom, nowoczesny samochód , wczasy zagraniczne a chory jak odpowoednio podejdzie do sprawy to go dobrze obsłużą.Szpital dla nich jest koniecznością. Bardziej liczą się codzienne, popołudniowe praktyki prywatne.Oczywiście kilku lekarzy jeszcvze ma ludzkie podejście do pacjenta.