A. Szczotok: To wiara czyni nas lepszymi ludźmi

"To wiara czyni nas lepszymi ludźmi, a jeśli dochodzi do tego muzyka, to przestrzeń wypełnia szczęście" – wywiad z Anną Szczotok, grającą w religijnym zespole "Ultima” działającym przy parafii Matki Bożej w Raciborzu.

Julia Anna Pawlak: Co to jest Ultima?
Anna Szczotok: Ultima to katolicki zespół istniejący już 6 lat. Kilka osób wpadło na pomysł założenia czegoś na podobieństwo scholi, a schola z czasem się rozwinęła.

- reklama -

JAP: Skąd ta nazwa? Taka skomplikowana i tajemnicza?
AS: Nazwy z góry są po to, żeby trudno je było rozszyfrować.

JAP: Czyli nie zdradzisz nam tajemnicy tego słowa?
AS: Każdy ma swoją teorię na temat nazwy i dlaczego jest ona taka a nie inna. Nie chcę wkraczać w czyjąś interpretację.

JAP: Czyli Ultima to zespół religijny, istniejący 6 lat i od 6 lat jesteś w nim obecna?
AS: Nie. Ja jestem z ekipą dopiero od około 2 lat. Człowiek dorasta i z biegiem czasu dojrzewa do pewnych rzeczy. Ja dorosłam do tego, żeby grać w takim zespole.

 

 

JAP: Gdzie najczęściej można was zobaczyć?
AS: Zależy na ile nam czas pozwala. Wiadomo, mamy studia,  pracę, inne zajęcia. Mimo tych obowiązków  staramy sie towarzyszyć młodzieżowemu życiu religijnemu w Raciborzu. Przede wszystkim można nas znaleźć na czuwaniach w klasztorze Annuntiata w Raciborzu, na koncertach i przeglądach zespołów Religijnych- jak na przykład Spotkałem Pana, no i przede wszystkim na Mszach dla młodych ludzi w Parafii Matki Bożej  w Raciborzu.

JAP: Jak wygląda skład zespołu? Ile was jest i na czym gracie?
AS: W stałej ekipie jest nas siódemka:  Patrycja Kościołek i Anita Krężel to nasze piękne, żeńskie wokale, Ania Komarnicka wypełnia naszą muzykę brzmieniem fletu poprzecznego, Damian Małecki szarpie struny gitary basowej , Krzysiek Humeniuk jest naszym motorem, zasiada przy perkusji, a Piotrek Komarnicki jest naszą gitara prowadzącą. Ja zaś próbuje dodać co nieco od siebie dźwiękami pianina.

JAP: Jesteście dla siebie osobami od święta, od koncertu, czy też spotykacie się nie tylko na próbach i traktujecie siebie nawzajem jak przyjaciół?
AS: Druga wersja znacznie bardziej tutaj pasuje. Oczywiście, że nasza znajomość nie kończy sie tylko na próbach itp. Dobrze sie znamy i kiedy tylko możemy i mamy okazje, wychodzimy gdzieś wspólnie.  Spotykamy się często, bo wiemy, ze możemy na siebie liczyć.  Jeśli cos jest nie tak, mamy jakiś problem to sprawa kończy się wspólnym posiedzeniem.

JAP: Ciekawi mnie dlaczego grasz w zespole religijnym? Czy to coś innego niż zwykły band występujący na scenie?
AS: Zdecydowanie widać różnicę. Może dla słuchających nie ma to znaczenia, bo muzyka i brzmienie jest to samo, jednak  zawsze byłam muzykalnym dzieckiem, uwielbiałam grać, śpiewać, a tutaj w zespole religijnym mogę to połączyć z wyznaniem wiary, z uwielbieniem Boga i tworzyć muzykę z rówieśnikami, którzy czuja to samo, co ja.  

JAP: Jak zaczęła się Twoja przygoda z "wyznawaniem wiary na scenie"?
AS: W szkole średniej chciałam sie rozwijać muzycznie. Dowiedziałam się, że „Ultima” potrzebuje, jak to nazwali- człowieka z dziesięcioma palcami i odrobiną wolnego czasu´ -tak właśnie trafiłam do zespołu.

JAP: Czy gracie w kościele także w razie takiej potrzeby, nie tylko na Mszach młodzieżowych? Na przykład przychodzi do was któryś z wiernych i prosi o zagranie na jego ślubie.
AS: Zdarza sie, że gramy na ślubach, chrzcinach, oczywiście  jeśli ktoś o to poprosi.  Najczęściej są to, tak jak powiedziałaś,  znajomi z rodziny itp. Staramy się wtedy w miarę możliwości zagrać. Czasami gramy w niepełnym składzie, bo wiadomo, że każdy z nas ma swoje plany, ale dajemy z siebie 150%.

JAP:  Teraz pytanie bardziej interesujące mnie najbardziej. Zawsze zadaję je osobom młodym, żeby pokazać czytelnikom jak faktycznie jest. Chodzi mi o to, że dorośli ostatnimi czasy bardzo źle oceniają młodych ludzi. Mówi się o tym, że nic nie robimy, pijemy, balujemy. Jak Ty to widzisz?
AS: Wiadomo – ludzie starsi nie biorą tej opinii z powietrza. Sama, kiedy obserwuje moich rówieśników – czy w szkole, na mieście, czy zachowanie w internecie – martwię sie, co z tego będzie. Szaleństwo  szaleństwem, młodość młodością, ale trzeba brać za to wszystko odpowiedzialność. Mam kontakt z młodzieżą, której zależy na szacunku innych osób, która stara sie szukać dobra wokoło, która próbuje… Która wie, ze zawsze może liczyć na wsparcie drugiej osoby, a nie musi uciekać do narkotyków.. wobec tych ludzi, z którymi mam kontakt, ta opinia jest krzywdząca. Nie wkładajmy ludzi do jednego worka. To, że ktoś jest młody, nie znaczy, ze jest zły. A młodzież nie jest zła, jest tylko zagubiona.

JAP: Bardzo dziękuję Ci za wywiad i za rozważną i mądrą odpowiedź na ostatnie pytanie. Życzę Ci czerpania radości z tego, co robisz i odkrywania w sobie coraz to nowych talentów.
AS: Dziękuję.

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj