Zamek Racibórz – od zjednoczenia Polski do wielkich Prus

Szukasz miejsc, które zapisały się w historii Polski i to w sposób szczególny? Nie możesz ominąć zamku piastowskiego w Raciborzu . Dlaczego? Istnieje kilka bardzo ważnych powodów.

Oto najważniejsze powody.- Tak jak cudownie zrosły się członki św. Stanisława, tak też zrośnie się Polska podzielona na dzielnice – to słowa Wincentego z Kielczy (ok. 1200 – po 1262), przeora raciborskich dominikanów, autora dobrze znanego Polakom hymnu Gaude Mater Polonia, napisanego – dodajmy to – z okazji głośnej w XIII-wiecznej Polsce kanonizacji biskupa krakowskiego, Stanisława ze Szczepanowa (1253). Wincenty, częsty gość dworu książęcego na zamku w Raciborzu, napisał też dwa żywoty św. Stanisława (Vita minor – Żywot mniejszy i Vita maior – Żywot większy), jak również zredagował zaginioną dziś kronikę dominikańską, z której hojnie czerpał Jan Długosz. W tym ostatnim fakcie nie byłoby nic nadzwyczajnego (Długosz korzystał przecież z wielu źródeł), gdyby nie to, że z manuskryptu powstałego w raciborskim skryptorium dominikanów, ten bodaj najbardziej znany polski dziejopisarz przeniósł na łamy swoich Roczników, czyli kronik Sławnego Królestwa Polskiego słynne zdanie gorze szo nam stalo, wypowiedziane przez księcia Henryka Pobożnego w obliczu sromotnej polskiej klęski na polach legnickich w 1241 r. Stało nam się nieszczęście – tak brzmi tłumaczenie owej frazy na współczesną polszczyznę. Wspominamy o niej z tegoż to powodu, że to najstarsze znane polskie zdanie i to spisane w Raciborzu, w murach klasztoru doskonale widocznego z murów raciborskiego zamku.

- reklama -

Wróćmy jednak do słów Wincentego o owym zrośnięciu się członków św. Stanisława. Badacze widzą w tym słowach proroczą zapowiedź zjednoczenia Polski. Zamek w Raciborzu ma w tym dziele ogromne znaczenie. Kilka ciekawych faktów. Po pierwsze to z zamku w Raciborzu, z początkiem lat 80. XIII w., wyjechała do Wrocławia księżniczka Konstancja, córka księcia Władysława opolsko-raciborskiego. Ślub książęcej córy z księciem wrocławskim Henrykiem IV Probusem miał być gwarantem politycznego paktu, a jednocześnie wsparcia wspomnianego Władysława i górnośląskiego rycerstwa dla ambitnych planów zięcia. Probus, zwany też Prawym, postawił sobie za cel restytucję korony polskiej.

Ze starań o tron krakowski, niestety, nic nie wyszło. Młody książę zmarł otruty, ale zanim pożegnał się ze światem doczesnym, wpisał się jeszcze mocno w dzieje raciborskiego zamku. Związany romansem z Matyldą brandenburską odesłał do Raciborza młodziutką Konstancję, czyniąc tym wielki afront jej braciom – Przemysłowi, Mieszkowi i Kazimierzowi. Ci więc, nie chcąc być dłużnymi szwagrowi, udzielili w Raciborzu schronienia poróżnionemu z księciem biskupowi wrocławskiemu Tomaszowi II Zarembie. Tło konfliktu nie było nowe. Nawiązywało do głośnych w ówczesnej Europie sporów o to, która władza jest najważniejsza – czy świecka czy kościelna. To zaś przekładało się na konkretne przywileje i immunitety.

Królowie czy książęta stronili zwykle w takich przypadkach od dyplomacji, garbując skórę świątobliwym mężom, w ostateczności zlecając nawet ich zabójstwo. Tak to pożegnali się z życiem angielski biskup Tomasz Becket (będzie jeszcze o nim mowa) oraz biskup Stanisław ze Szczepanowa. Obaj – co prawda zza grobu – stali się jednak symbolami triumfu władzy kościelnej nad świecką, o czym też jeszcze wspomnimy.

Na rozwiązanie siłowe postawił też Henryk IV Probus, oblegając zamek w Raciborzu. Biskup Tomasz II, skryty za murami raciborskiej warowni, słał w tym czasie listy do papieża, próbując wymóc krucjatę przeciwko władcy Wrocławia. Posłuchu jednak nie znalazł. Z krucjaty nic nie wyszło, ale za to konflikt zakończył się szczęśliwie. Tomasz II, założywszy szaty pontyfikalne, wyszedł niespodziewanie z zamku w stronę kościoła na Starej Wsi, gdzie obaj hierarchowie podali sobie ręce na zgodę. Na pamiątkę tego wydarzenia, żywo zapisanego w dziejach diecezji wrocławskiej (scena pojednania zdobi kartusz herbowy jej najstarszej mapy) biskup ufundował przy ledwie co wzniesionej gotyckiej kaplicy zamkowej w Raciborzu kolegiatę, czyniąc jej patronem wspomnianego św. Tomasza Becketa. Istniejąca do dziś kaplica, zwana perłą górnośląskiego gotyku, to zarazem jedna z nielicznych polskich świątyń mających angielskich patronów. Patron raciborski, zwróćmy uwagę, nie został wybrany przypadkowo. Wyraźnie przecież symbolizuje triumf władzy kościelnej, przez co może być dowodem małostkowości biskupa, który chciał w ten sposób podkreślić nie tyle pojednanie, co własny sukces.

Nie przypadkiem koncentrujemy się w tekście na odrodzeniu państwa polskiego, bo choć księżniczka Konstancja z Raciborza nie zasiadła jako królowa na Wawelu, to koronę Piastów nałożono na głowę jej krewniaka, a konkretnie kuzyna, Władysława I Łokietka. Tak, tak. W Łokietku płynie raciborska krew. Jest wnukiem księcia opolsko-raciborskiego Kazimierza i jego żony Violi, zwanej też Bułgarką, niewykluczone, że córy cara bułgarskiego Iwana II Asena (Kazimierz przywiózł Violę z krucjaty do Ziemi Świętej, w której wziął udział u boku króla Węgier). Łokietek to syn Kazimierza I kujawskiego i Eufrozyny, księżniczki górnośląskiej.

Dodajmy ze smutkiem, że kiedy Łokietek jako szósty król Polski wzmacniał piastowskie władztwo, Górny Śląsk po śmierci jego wuja Władysława opolsko-raciborskiego wchodził w fazę głębokiego rozbicia dzielnicowego. Racibórz, Opole, Cieszyn i Bytom stały się stolicami samodzielnych księstw, które z czasem złożyły hołd lenny królowi Czech. Ostateczny rozbrat Śląska z Polską dokonał się za rządów prawnuka Kazimierza opolsko-raciborskiego, jego imiennika króla Kazimierza Wielkiego.

W XIV-wiecznym Raciborzu, blisko związanym z Krakowem, żywa była myśl zjednoczeniowa, a rodzinne koligacje – jak przekonujemy wyżej – wiodą nas wprost z raciborskiego zamku na Wawel. W XVI wieku historia wplątała jednak Racibórz w zgoła inny nurt. Każdy widział zapewne obraz Hołd Pruski pędzla Jana Matejki. Przed królem Zygmuntem I Starym klęczy ostatni wielki mistrz Zakonu Krzyżackiego Albrecht Hohenzollern a za nim, z kapeluszem w ręku, stoi otyły brodacz. To starszy brat Albrechta, margrabia Ansbach, Jerzy Hohenzollern, siostrzeniec króla Zygmunta, od 1532 roku… książę raciborski, pan na raciborskim zamku. To Jerzy, luteranin, z racji zapędów reformatorskich zwany Pobożnym, przyczynił się do wyboru młodszego brata na wielkiego mistrza krzyżackiego, a potem do zakończenia polsko-krzyżackiego sporu. On też miał być autorem koncepcji przekształcenia państwa zakonnego w świeckie, dając tym początek wielkim Prusom, które w XVIII wieku wzięły udział w rozbiorach Polski. W Raciborzu margrabia zasłynął z doskonałego wręcz fiskalizmu. Kazał spisać urbarz dóbr zamkowych a z egzekwowanych należności wybudował w Roth niedaleko Norymbergii zamek myśliwski, nazywając go Ratibor. Budowla istnieje do dziś.

A skoro o Prusach mowa, warto wspomnieć na koniec, że w XIX wieku zamek w Raciborzu przeszedł na własność rodziny Hohenlohe-Schillingsfürst, z której wywodzi się nie kto inny jak Chlodwig (1819-1901), kanclerz Rzeszy i premier Prus, częsty bywalec pałacu w Rudach, człowiek z tytułem księcia raciborskiego w metryce.

 

/agencja zamek/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj