Wraca moda na czytanie książek

Polacy sięgnęli po książki i to te papierowe, a nie ebooki – wynika z analizy serwisu Tablica.pl. Dużym. W ciągu roku liczba sprzedawanych książek „z drugiej ręki” wzrosła trzykrotnie, a największym wyborem tytułów mogą się cieszyć mieszkańcy Śląska, Mazowsza i Wielkopolski. 

Książki do tej pory kojarzyły się ze szkolnym przymusem. Teraz coraz więcej osób, mając czas wolny, sięga po nie w parku, restauracji czy autobusie – część czyta je z elektronicznych nośników, jednak zdecydowana większość pozostaje przy tradycyjnej, papierowej wersji. Raport na temat czytelnictwa publikowany co roku przez Bibliotekę Narodową dowodzi, że po literaturę w postaci elektronicznej kiedykolwiek w życiu sięgnęło 7 proc. Polaków w różnym wieku, a po audiobooka 6 proc. Dla porównania, w Wielkiej Brytanii w 2012 roku z ebooków korzystało już 47 proc. mieszkańców (według badania przeprowadzonego przez National Literacy Trust).

- reklama -

 

Na taki stan rzeczy w Polsce wpływ ma m.in. niewielki jeszcze wybór tytułów dostępnych na czytniki oraz mała różnica w cenie między wersją elektroniczną książki a papierową. Z drugiej strony, polski czytelnik przywiązany jest do tradycji i zamiast pobierać książki, woli się nimi wymieniać lub sprzedawać i „z drugiej ręki” nabywać kolejne egzemplarze. – Przez rok zanotowaliśmy trzykrotny wzrost liczby ogłoszeń dotyczących sprzedaży książek, a obecnie w naszym serwisie można wybierać spośród ponad 90 tys. ofert. Najwięcej, bo 38 proc. dotyczy sprzedaży podręczników, 18 proc. literatury, a najmniej komiksów – mniej niż 1 proc. – mówi Przemysław Klemczak z serwisu ogłoszeń lokalnych Tablica.pl. Wśród wystawianych książek nie brakuje także perełek w postaci całych kolekcji czy białych kruków.

 

 Bookcrossing i mobilne czytelnie

W dobie nowoczesnych gadżetów technologicznych, czytanie papierowej książki czy gazety jest czymś nietypowym, wręcz oldschoolowym. Dlatego tradycyjną formę czytania można uznać obecnie za przejaw mody. We Francji, Anglii czy na Ukrainie bardzo prężnie działają bukiniści, czyli uliczni handlarze – antykwariusze, których można spotkać niemal na każdym kroku. W Polsce to zjawisko raczej nie występuje, za to coraz więcej osób przekonuje się do różnego rodzaju akcji polegających na wymianie książek.

 

-Niemal w każdym większym polskim mieście akcje wymiany książek są organizowane – czasami zupełnie spontanicznie, czasami przy okazji jakiegoś większego wydarzenia. W naszej majowej, szóstej już edycji akcji „PrzyTARGaj książki” wzięło udział blisko 130 osób, które przyniosły ze sobą dokładnie 1270 książek, a rekordzista przytargał aż 81 tytułów – mówi Anna Kubacka, blogerka i organizatorka spotkań „PrzyTARGaj książki”. – Takie spotkania są okazją do zapoznania się z  nowymi gatunkami literackimi, do poznania innych ludzi, którzy również kochają czytać. A takich osób, jak pokazało zainteresowanie naszą akcją, nie brakuje – dodaje.
Tego typu spotkania łamią stereotyp mola książkowego, zamkniętego w czterech ścianach, stroniącego od towarzystwa. Okazuje się, że fani czytelnictwa zrzeszają się na forach, blogach czy specjalnych booking-clubach, gdzie wymieniają się opiniami na temat konkretnych tytułów, umawiają na wymiany książek. W serwisie społecznościowym Facebook kilkadziesiąt fanpage dotyczy czytania książek, np.  fanpage „Lubię czytać” ma już 119 tys. fanów,  „Czytam bo lubię” – 20 tys., „Czytanie nie boli” – 10 tys.

 

Nawet miasta zaczęły dostrzegać potrzebę integracji tego środowiska, przy okazji wypełniając swoją misję edukacyjną. I tak, na poznańskich ulicach kilka miesięcy temu pojawiły się „Miejskie Regały Książkowe”, które wykorzystują ideę bookcrossingu (wymiany książek między nieznajomymi). Natomiast gdańskie tramwaje stały się mobilnymi czytelniami, gdzie każdy może lekturą umilić sobie podróż. Wielbiciele książek mogą liczyć na to, że takich akcji będzie więcej, bo czytanie wraca do łask.

 

*Analiza została przeprowadzona na podstawie ogłoszeń z kategorii „Książki” wystawionych w serwisie Tablica.pl. Prezentowane dane zostały zgromadzone dnia 23.05.2013 r.

 

/m/


 

- reklama -

69 KOMENTARZE

  1. Książka papierowa jest jedyna w swoim rodzaju. Można jej dotykać, wąchać, zaznaczać ulubione fragmenty. Ebook tego nie odda, choć zgadzam się, że w niektórych sytuacjach jest bardzo praktyczny. Wiadomość o tym, że ludzie znowu więcej czytają bardzo cieszy.

  2. Nie kumam dlaczego niby te tradycyjne książki według niektórych są lepsze od audiobooków. A argument, że mają swój klimat to bzdura-nie wiecie ile bakterii się na tych starych kartkach przenosi?

  3. żabko, skocz do biblioteki, poczuj zapach książek, dotknij okladki, znajdź raz, drugi jakąś czyjąś zakładkę, kartkę z notatkami albo bilet, to się dowiesz, co jest magicznego w drukowanych książkach.

  4. argument podstawowy jest taki, ze wiekszosc ludzi latwiej cokolwiek zapamietuje jak przeczyta niz jak uslyszy, ja tak mam. mozna do mnie gadac i gadac i zapamietam 20 proc. jak przeczytam – o wiele wiecej, na o wiele dluzej. pozdrawiam milosnikow ksiazek tradycyjnych;)

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj