Zadłużenie szpitali jest w Polsce zjawiskiem tak powszechnym, że nikt chyba nie wie, jak rozwiązać tę sprawę. Zbyt mało zdecydowanie zajmuje się tym rząd, bo problem ten wymaga odważnego, ogólnopolskiego programu naprawczego.
Ze starostą Powiatu Raciborskiego, Henrykiem Siedlaczkiem, rozmawia Roman Słowiński (Fragment artykułu pt. Bez pracy nie ma kołaczy „Oblicza ziemi raciborskiej nr 6 czerwiec 2004)
Jak wiadomo, zakończono już przenoszenie oddziałów na ulicę Gamowską. Co stanie się z obiektami po stary szpitalu na ulicy Bema?
Na dzień dzisiejszy bardzo zaawansowane są rozmowy na temat przekazania budynku starego szpitala na potrzeby Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu, która ma w planach poszerzenie swojej oferty edukacyjnej
i w związku z tym potrzebuje miejsca, aby przyjąć większą ilość studentów. Problemem są jednak koszty. W chwili obecnej pokrywamy koszt utrzymania i ochrony obiektu. Żeby zaczęła działać tam szkoła, potrzebna jest nieporównywalnie większa suma pieniędzy. Istnieje szansa, że koszt remontu, a także pozostałe koszty można będzie sfinansować z funduszy unijnych. Aby jednak tak się stało, szkoła musi przejąć obiekt, gdyż to ona może korzystać z tego programu pomocowego. Rzecz jasna, PWSZ musi tez zapewnić własny wkład w inwestycję.
A jak przedstawia się kwestia zadłużenia szpitala?
Zadłużenie szpitali jest w Polsce zjawiskiem tak powszechnym, że nikt chyba nie wie, jak rozwiązać tę sprawę. Zbyt mało zdecydowanie zajmuje się tym rząd, bo problem ten wymaga odważnego, ogólnopolskiego programu naprawczego. Pozostawienie tej kwestii tylko i wyłącznie samorządom może tu nie wystarczyć. A jak radzimy sobie z problemem zadłużenia naszego szpitala? Pierwszym krokiem była przeprowadzka szpitala. Jego działalność w dwóch obiektach powodowała narastanie długu, stary szpital generował miesięcznie 500 tys. zł strat. Jednak sama przeprowadzka to za mało. Dług pozostał i trzeba było pomyśleć co z nim uczynić. Potrzebna jest konkretna oferta. I taką mamy. Polega na tym, że w ciągu najbliższych dwóch, trzech najbliższych miesięcy, będziemy mieli szpital, który nie będzie generował strat. Oczywiście po odjęciu amortyzacji, bo jest to tak potężna inwestycja, że bardzo trudno ją zbilansować ją łącznie z amortyzacją. Za wspomniane 2-3 miesiące szpital osiąg-nie wypłacalność jeśli chodzi o działalność bieżącą. Na dzień dzisiejszy tyle jesteśmy w stanie zrobić. Redukcja zadłużenia nie jest możliwa bez udziału budżetu państwa, poniekąd odpowiedzialnego za taki stan rzeczy.
Odpowiedzialnego?
Zgodnie z ustawą sejmową sprzed trzech lat cały personel medyczny i administracyjny szpitali otrzymał podwyżkę uposażenia w wysokości 203 zł. Jednak nie zabezpieczono na ten cel środków, zrzucając ten obowiązek na nieprzygotowane samorządy. Uczciwie trzeba powiedzieć, że mamy niestety zaległości w wypłacie podwyżek, głównie za minione lata. Od pewnego czasu regulujemy tę płatność na bieżąco, ale w wypadku zaległości sprzed poprzedniego roku konieczne było podpisanie umów z pracownikami o spłacie należności w ratach. Dodać należy, że chodzi i sumę niebagatelną, około połowa zadłużenia szpitala pochodzi z tego tytułu.
W starym szpitalu gotowano dla pacjentów, także sprzątanie odbywało się we własnym zakresie. Dlaczego w szpitalu na Gamowskiej takie sprawy jak wyżywienie i sprzątanie zostały powierzone firmom z zewnątrz, niejako zwiększając bezrobocie? Czy nie jest to dodatkowe obciążenie?
Usługi na rzecz szpitala, takie jak pranie, wyżywienie i sprzątanie zostały powierzone firmom zewnętrznym z dwóch powodów: po pierwsze jest to trend ogólny, powszechny na całym świecie, jako, że pozwala obniżyć koszty działalności szpitala. Można powiedzieć, że skorzystaliśmy w tej dziedzinie z doświadczeń innych. Przed wprowadzaniem outsorssingu w naszym szpitalu obserwowaliśmy parę wiodących szpitali i trudno było nie zauważyć korzyści z tego płynących. Proszę mi wierzyć, stosując outsorssing zeszliśmy ze stratami na tych obszarach przynajmniej o połowę. Drugi powód jest zgoła prozaiczny, po prostu brak w naszym szpitalu pomieszczeń takich jak kuchnia i pralnia, a raczej brak ich wyposażenia. Ciągle są koszty, których regulowanie jest sprawą pilniejszą i to na nie idą w pierwszym rzędzie pieniądze. Dodam jeszcze, że gdyby nie wybrano tego rozwiązania, nie udałoby się tak szybko przeprowadzić szpitala. Te środki, które były przeznaczone na dokończenie kuchni, spożytkowano na prace związane z oddaniem do użytku oddziałów.
A oddział zakaźny?
Jest to niezły oddział, w którym leczą się pacjenci nie tylko z obszaru naszego powiatu. Ma taką renomę, że leczą się tu ludzie z całego województwa, a jeszcze rozszerzy działalność np. przez przejęcie zadań pogotowia wodzisławskiego. Niestety, jest to dla nas także ogromny problem. Oddział zakaźny jako jedyny funkcjonuje jeszcze na ulicy Bema, pierwszym więc zadaniem jakim należy się zająć jest przeprowadzenie go na Gamowską. Zajmie miejsce przeznaczone pierwotnie na warsztaty. W tym miesiącu gotowa będzie dokumentacja dla tego przedsięwzięcia, wszystko jednak rozbija się o brak środków finansowych. Mam nadzieję, że te trudności nie zaważą na ostatecznym celu, jaki jest przeniesienie oddziału i stanie się to, tak jak planujemy, już w roku 2005.