– To nie jest tyle warte, nie sądzę by nabywca zapłacił – prezydent krytykuje prawo dopuszczające sytuacje jak ta, w której byłe warsztaty budowlanki przy ul. Podwale zostały wylicytowane za kilkaset % powyżej ceny wywoławczej.
Nieruchomość w której przed ponad stu laty mieściły się stajnie ułańskie przedwczoraj wystawił na licytację komornik, który przejął ją za długi. Obciążenie hipoteczne i zobowiązania wobec miasta, ZUS-u i Urzędu Skarbowego z tytułu niezapłaconych podatków i innych świadczeń wielokrotnie przekraczały wartość działki i budowli. Prezydent powiadomiony przez komornika pojawił się na licytacji i zalicytował jako pierwszy chcąc nabyć nieruchomość na rzecz gminy z przeznaczeniem pod parking. Potencjalnego nabywcę ogranicza przeznaczenie tego terenu ujęte w miejskich planach zagospodarowania, stąd prawie wszyscy – czyli oprócz prezydenta trzech raciborskich przedsiębiorców – mieli konkretnie sprecyzowane plany odnośnie nieruchomości i świadomość ile mogą na nią przeznaczyć. Prawie, gdyż wszystkich przebił młody człowiek z Piekar Śląskich licytując do wysokości 980 tys. zł, choć cena wywoławcza wynosiła 59 tys.
Zdaniem prezydenta nieruchomość jest warta kilkadziesiąt tys. zł, w porywach maksymalnie do 150 tysięcy. Przed laty powiat zbył ją za 200 tys., ale wtedy istniała jeszcze realna szansa zmiany planów zagospodarowania. Planów nie zmieniono, stąd jej wartość systematycznie spadała. Obciążenia hipoteczne przekraczające 3 mln zł w opinii Mirosława Lenka są absolutnie nie do odzyskania.
– Pierwszy raz brałem udział w tego typu licytacji i byłem zażenowany sytuacją, jak w majestacie prawa takie rzeczy mogą się odbywać. Ten pan podbijał cenę, choć nie musiał wykazać się żadnym zabezpieczeniem, majątkiem, poza wpłaceniem kaucji – skomentował podczas posiedzenia gospodarki miejskiej dodając, iż nie wierzy by doszło do podpisania aktu notarialnego przez nabywcę.
Jeśli transakcja rzeczywiście nie zostanie sfinalizowana, niedoszłemu nabywcy grozi jedynie przepadek kaucji. Obiekt zaś dalej będzie stał w centrum miasta zachwycając przechodniów swą niewątpliwą estetyką. – Przepisy o licytacjach są w tej kwestii chore i dopuszczają do pewnych zabiegów niekoniecznie zgodnych z prawem. Mogę się jedynie domyślać co kierowało tym przedsiębiorcą, ale nie zamierzam tej kwestii rozwijać – podsumował.
Paweł Strzelczyk
———————————————————-
zobacz także:
Czy miasto powinno zajmować się handlem nieruchomościami?
Radny Artur Jarosz sprzeciwił się zakupowi przez gminę wyjątkowo mało atrakcyjnych działek. Inni radni przyznali mu rację, po czym na sesji… w większości zagłosowali za kupnem.
No to po co organizować licytackę, którą byle pajac potrafi zamienić w farsę?