Gra zdobyła już miliony sympatyków na całym świecie. Teraz biegają oni z telefonem w ręku i zdobywają wirtualne portale.
Również w Raciborzu pojawiła się grupka fanów gry, która zdobywa swoich wyznawców na całym świecie. Tą grą jest „Ingress”. Jej twórcy reklamują ją jako „pierwsza gra wykorzystująca rozszerzoną rzeczywistość”. Gra wymaga posiadania smartfona z podłączeniem do internetu, aktywnego GPS oraz zainstalowania aplikacji. Polega na… Polega na przejmowaniu wirtualnie istniejących portali, których lokalizację można obserwować w telefonie. Przejmowanie to z kolei odbywa się poprzez wciśnięcie odpowiedniego klawisza na aparacie, gdy grający znajdzie się już we właściwym miejscu.
Jednym z prekursorów gry w Raciborzu jest Cezary „Cape” Hanslik.(zobacz zdjęcia z „Goblikonu”)
Dla graczy najważniejsza jest fabuła. Wcielają się oni w zwolenników jednej z dwóch frakcji – zielonych lub niebieskich. Konflikt pomiędzy grupami spowodowany jest przez ich stosunek do wykorzystania pewnego rodzaju materii uwolnionej w trakcie prac przy wielkim zderzaczu hadronów w Genewie. Jedni (oświeceni) uważają, że uwolniona energia może posłużyć ku „szczęściu ludzkości”, drudzy natomiast (resistance) są zdania, że ci pierwsi mają raczej niecne plany, co do wykorzystania tajemniczej substancji. Gra polega na ciągłym odbijaniu portali, które gromadzą ową energię.
Na tamtą chwilę wygląda na to, że „niebiescy” wygrywali.(zobacz zdjęcia z Goblikonu)
Gra sygnowana przez google zdążyła już zdobyć sympatyków na całym świecie. Jej twórcy organizują eventy, które przyciągają miliony użytkowników smartfonów. I wywołuje kontrowersje, bo czy widok ludzi wychodzących z domu o 3.00 nad ranem z oczami utkwionymi wyświetlacz telefonu, żeby „zdobyć” portal jest do końca normalny? Zdarzało się, że o takich godzinach ludzie wsiadali do samochodu i jechali po kilkaset kilometrów dalej, żeby wcisnąć odpowiedni przycisk. Mój rozmówca został zatrzymany przez policję, gdy późno w nocy stał przed jednym z kościołów w Raciborzu trzymając w ręku smartfona. Mundurowi musieli się zdziwić, gdy dowiedzieli się, że młody człowiek w ten sposób „gra”. Jednocześnie w sytuacji, gdy wielu młodych spędza wolny czas jedynie przed klawiaturą komputera może to i dobry sposób, by rozruszać młode pokolenie… Twórcy starają się cały czas rozwijać grę – użytkownikom dostarczane są cotygodniowe raporty o stanie rywalizacji, organizowane są eventy, google reaguje na prośby graczy.
Dodajmy, że na chwilę obecną w Raciborzu gra mniej więcej 10 mieszkańców. Portale znajdują się w różnych miejscach, najczęściej tych najbardziej znanych – np. na Zamku lub rynku.
/l/