Remont całej drogi do firmy Gral kosztowałby 800 tysięcy zł. Przedsiębiorca nie może się jej doczekać od kilku lat.
Skrzyszowska Boczna to miejsce dla prawdziwych twardzieli. Przejechanie jej samochodem szybciej niż 10 -15 kilometrów na godzinę prawdopodobnie grozi całkowitym zerwaniem zawieszenia. Byłoby dużym nadużyciem powiedzieć, że ta droga jest dziurawa. Właściwiej byłoby stwierdzić, że jest to droga położona na dziurach. Mniej lub bardziej potężne wyrwy leżą w odległości 30 centymetrów od siebie. To nie są małe dziury, wiele z nich jest tak głębokich, że można w nich bez problemu zostawić koło. Oczywiście w większej części nie jest to droga asfaltowa (tak jest tylko zaraz przy skrzyżowaniu z drogą powiatową. I w tym asfalcie zresztą są dziury. Przy każdym większym deszczu nieutwardzona powierzchnia rozlewa się szeroką falą błota. Dziury znikają pod brudnymi zalewiskami kałuż. Jeśli wziąć pod uwagę, że przy drodze nie ma oświetlenia, wieczorna przejażdżka może naprawdę skończyć się tragedią. U końca drogi znajduje się siedziba dwóch firm. Jedna z nich to Gral. Druga nazywa się Prokonstal.
W szerokim wachlarzu ofert obydwu firm znaleźć można m.in. drzwi stalowe, stolarkę ognioodporną, stolarkę aluminiową. Wszystko najwyższej, europejskiej jakości. Gral i Prokonstal łączy osoba prezesa Grzegorza Wątroby. I lokalizacja u końca Skrzyszowskiej Bocznej. Dla prezesa i jego pracowników ta ulica to prawdziwa droga krzyżowa. Utopili w niej już dziesiątki tysięcy złotych. Zarówno Gral jak i Prokonstal zajmują się produkcją i dystrybucją towarów, w których dominuje podatne na uszkodzenia aluminium oraz kruche szkło. By dojechać do firmy nawet osobowym autem trzeba się sporo natrudzić. Dojazd samochodem dostawczym, wypełnionym po brzegi towarem, wymaga już prawdziwego sztukmistrza. Co więcej, nawet w tej sytuacji straty są nie do uniknięcia. Część ładunku po prostu niszczy się w trakcie dostawy. Uszkodzony towar lub prefabrykaty to nie jedyne straty, na które narażony przedsiębiorca. Problemem jest również amortyzacja własnej floty dostawczej. Te straty są policzalne, niestety nie są one bynajmniej jedyne. Prezes nie liczy już kontrahentów, którzy widząc drogę dojazdową do firmy dziękowali za spotkanie. Potencjalni partnerzy biznesowi, widząc dojazd do firmy, po prostu rezygnowali ze współpracy. Kontrahenci z Belgii, Francji, Niemiec po prostu nie byli w stanie uwierzyć, że w dwudziestym pierwszym wieku może istnieć droga miejska w takim stanie.
Na potężne trudności napotykają również pracownicy firmy, bo przecież w miesiącach jesiennych i zimowych muszą oni dojeżdżać do pracy bez oświetlenia i to drogą, która nie należy do najbezpieczniejszych. Gral o kompleksowy remont drogi prosi już od 2009 roku. Bez skutku. W zamian Służby Komunalne Miasta rokrocznie dokonują bieżących napraw, których efekty znikają po zaledwie kilku miesiącach. Te remonty w ciągu minionych kilku lat na pewno kosztowały ze 400 tysięcy zł. Prezes Wątroba dorzucił kolejne 100 tysięcy. Według miejskich urzędników koszt gruntownej modernizacji wyniósłby ok. 800 tysięcy zł. Zainteresowanej firmie oraz radnym, którzy zaangażowali się w walkę po stronie pracodawcy, suma ta wydaje się przesadzona, ale nawet gdyby to jest przecież zbliżona do kosztów niewiele znaczących remontów. Prezes chwytał się już wszelkich sposobów, by skłonić miejskie władze do zainwestowania w remont. Były pisma, apele, prośby, wnioski. Wszystkie te próby spełzły na niczym, lądując w przepastnych otchłaniach wodzisławskiej biurokracji. W sprawę zaangażowali się radni z dzielnicy Stare Miasto (Alojzy Szymiczek oraz Marian Plewnia), którzy doprowadzili do tego, że miejscy urzędnicy z odrobinę większym baczeniem zaczęli przyglądać się sprawie. Także radni nadali sprawie priorytet, bo uznali, że nie można narazić na szwank dobrze funkcjonujące miejsca pracy i regularnie zasilające miejski skarbiec podatki. Rada dzielnicy Stare Miasto wydała nawet ze swoich pieniędzy dokumentację projektową na remont tej drogi. Nie oznacza to bynajmniej, że sprawa w ogóle w jakimś momencie poszła do przodu, jeśli chodzi o sam remont drogi. Dwukrotnie od 2009 roku prezes witał u siebie prezydenta miasta, który zapewniał go, że po wygranych wyborach sprawa poprawy jakości dojazdu będzie dla jego administracji priorytetem. Spotkania te miały miejsca przed wyborami samorządowymi. Pomimo tych zapewnień naprawa drogi nie znalazła uznania w obecnym budżecie. Pieniądze, które miały być przeznaczone na ten cel, zostały przesunięte na remont basenu na Wilchwach. W tej sytuacji prezes firmy powiedział nam: – Nie chce mi się już wysłuchiwać kolejnych obietnic i zapewnień.
Nie mam ochoty składać propozycji nie do odrzucenia, ultimatów. Liczyłem na to, że jeśli dostaję takie zapewnienie od prezydenta miasta, który jest przecież poważną osobą, to jego słowa mi wystarczą. Myliłem się. Na tę chwilę chcę wycofać się z Wodzisławia. Nie będę się wstydził przed moimi partnerami biznesowymi tego, że miasto nie potrafi zadbać o jeden z podstawowych elementów wsparcia biznesu. Przyzwoitej drogi. Firma Gral zatrudnia 25 osób, w tym 24 osoby pracują na pełen etat na podstawie umowy o pracę. Uczciwie wpłaca w nakazanym przez prawo czasie wszelkie daniny na rzecz miasta. W planach ma dalszy rozwój. Docelowo prezes chciałby zatrudniać ok. 50 osób i poszerzać wachlarz swoich usług. Na Skrzyszowskiej Bocznej jest na to miejsce. Problem z drogą nie dotyczy wyłącznie firmy Gral. Przy tej ulicy mieszkają również zwykli mieszkańcy. Jeśli nie daj Boże, dojdzie kiedyś do tragedii, to wówczas karetka będzie miała bardzo ograniczony dostęp do potencjalnego pacjenta. Co więcej brak oświetlenia i fatalny stan drogi, po której uczęszcza coraz mniej osób, przyczynia się do tego, że w okolicy pojawia się wcale liczna grupa dzikich lub na wpół zdziczałych zwierząt. Prezes powiedział nam: – Sprząta u nas jedna pani. Ostatnim razem kiedy do nas szła została dosłownie otoczona przez zdziczałe psy. Gdyby nie fakt, że wzięła ze sobą parasolkę i miała czym odgonić zwierzęta, to naprawdę mogłoby dojść do tragedii. Urząd Miasta Wodzisław poinformował nas, że postara się uzyskać środki na naprawę drogi dzięki oszczędnościom.
Leszek Iwulski