Marian Dziędziel, Zbigniew Wodecki oraz Franciszek Pieczka. Niewiele osób wie, że pochodzą oni z okolic Raciborza.
Godów to niewielka gmina wiejska w powiecie wodzisławskim. Liczy sobie ona nieco ponad 13 tysięcy mieszkańców. A jednak mimo niewielkich rozmiarów i niewielkiej liczby ludności wydała z siebie w ostatnich czasach trzech wielkich ludzi polskiej kultury. Jej mieszkańcami byli Marian Dziędziel, Zbigniew Wodecki oraz Franciszek Pieczka. Mariana Dziędziela polskie kino odkryło na nowo dzięki Wojciechowi Smarzewskiemu. Wcześniej był określany jako mistrz drugiego planu. Grywał w tak ważnych dla polskiego kina filmach jak: „Sól ziemi czarnej”, „Perła w koronie”, „Śmierć jak kromka chleba”. Zbigniew Wodecki to piosenkarz, którego „Chałupy” nuciło przez długie lata pół Polski. Franciszek Pieczka natomiast to jakość sama w sobie. W dniu, 2 marca, ten ceniony polski aktor odebrał statuetkę Orła za całokształt twórczości. Twórczości, na którą złożyły się genialne kreacje ról, które zapamiętały całe pokolenia Polaków. Ról, które weszły na trwałe do historii polskiej kinematografii. Aktorstwo Pieczki jest tak różnorodne, że nie sposób nawet określić, w jakich bohaterów potrafił wcielić się najlepiej. Radził sobie doskonale zarówno na deskach teatrów, jak i w popularnych serialach komediowych. Odkrywali go na nowo coraz to nowi reżyserzy, a on każdemu z obrazów dodawał niepowtarzalną magię aktorstwa na najwyższym poziomie. Dostrzegali go najwięksi polskiego kina: Kutz, Wajda, Has, Kolski.
Urodził się w 1928 roku. Wychował w górniczej rodzinie. W 1954 roku ukończył studia w warszawskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Jeszcze w tym samym roku debiutował na dużym ekranie w filmie Andrzeja Wajdy „Pokolenie”. Jego nazwisko nie pojawiło się w czołówce. Zagrał epizod – Niemca na patrolu. Olbrzymią rozpoznawalność przyniosła mu rola Gustlika w „Czterech Pancernych”. Rola prostego śląskiego kowala, który zdezerterował z wehrmachtu, by walczyć przeciwko Niemcom w szeregach Armii Czerwonej przyniosła mu zasłużoną sławę. Był 1966 rok. Wcześniej zdążył jeszcze zagrać w „Matce Joannie od Aniołów” Jerzego Kawalerowicza i w „Rękopisie znalezionym w Saragossie”. Ten ostatni film to nie tylko legenda polskiego kina. Przez gigantów światowej kinematografii takich jak: Martin Scorsese, David Lynch, Lars von Trier, Luis Bunuel, czy Harvey Keitel jest on uważany za jedno z najwybitniejszych arcydzieł w historii kinematografii. Pieczka grał w nim rolę opętanego Paszeko. Po roli Gustlika mógł już przebierać w rolach. Grał w dwóch z trzech części trylogii śląskiej Kazimierza Kutza. Wystąpił w „Paciorkach jednego różańca” oraz w „Perle w Koronie”. Jego postać szczególnie upodobał sobie Jan Jakub Kolski. Reżyser tak znany z budowania onirycznego klimatu własnych filmów, nadawania im głębi baśni obsadzał go wielokrotnie w głównych rolach. Tak było w przypadku „Jańcia Wodnika”. W dużej mierze właśnie Pieczka, który zagrał wiejskiego Sokratesa sprawił, że krajobraz polskiej wsi odmalowany w tym filmie był jednocześnie tak bardzo bliski, a jednocześnie jakby odrealniony, wręcz liryczny. U Kolskiego zagrał zresztą jeszcze wiele razy. Podziwiać można go w takich dziełach tego reżysera jak: „Historia kina w Popielawach”, „Jasminum”, „Szabla od Komendanta”, „Grający z talerza”, „Pogrzeb kartofla”, czy „Pograbek”. Ostatni obraz filmowy, w którym można zobaczyć Franciszka Pieczkę, to właśnie film Kolskiego „Serce, Serduszko”. Aktora doceniali zresztą nie tylko polscy reżyserzy. Występował również w filmach zagranicznych.
Obsadzali go w swoich produkcjach filmowcy z Niemiec, Węgier, czy Szwecji. Pieczka wkroczył na salony polskiej kultury nie tylko w sferze polskiego filmu, ale również książki. Zagrał bowiem w wielu adaptacjach najwybitniejszych dzieł polskiej literatury. Grał w „Potopie”, „Quo Vadis”, „Placówce”, „Wiernej rzece”, „Syzyfowych pracach”, „Ziemi Obiecanej”, „Chłopach”. Grał on także w filmach będących adaptacjami polskiej literatury współczesnej. Tak było w przypadku obrazu Jerzego Kawalerowicza „Austeria” będącego adaptacją powieści Juliana Stryjkowskiego, „Konopielki” Witolda Leszczyńskiego nakręconego na podstawie powieści Edwarda Redlińskiego, czy „Siekierezady” będącej adaptacją książki Edwadra Stachury. Dzisiaj szerszej publiczności jest znany przede wszystkim jako Stacho Japycz z serialu „Ranczo Wilkowyje”. W pewien sposób ta rola jest charakterystyczna dla Franciszka Pieczki. Stach to prosty człowiek, skromny, ale przecież niepozbawiony wrodzonej inteligencji i uroku osobistego. Pieczka w tym serialu to człowiek o gigantycznym bagażu doświadczenia życiowego, sam uwikłany w problemy własnego życia osobistego, ale jednocześnie w pewien niedostrzegalny sposób stający się autorytetem. Człowiekiem, od którego bije to wszystko, co język polski zamyka w wyrażeniu „mądrość życiowa”. Pieczkę doceniło nie tylko kino. Aktor jeszcze w 2011r. odebrał z rąk prezydenta RP Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski.
Leszek Iwulski