Związany z regionem Franciszek Smuda w latach 2009–2012 pełnił funkcję selekcjonera reprezentacji Polski w piłce nożnej.
18 sierpnia zmarł Franciszek Smuda – urodzony w Lubomi piłkarz i trener piłkarski. Miał 76 lat.
Franciszek Smuda urodził się 22 czerwca 1948 r. Po ukończeniu szkoły podstawowej w Lubomi naukę kontynuował w technikum budowlanym w Raciborzu. Karierę piłkarską rozpoczynał w Unii Racibórz i Odrze Wodzisław. Jako obrońca grał też m.in. w Stali Mielec, Piaście Gliwice i Legii Warszawa. W 1975 r. wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie nadal grał w piłkę. W 1980 r. przeniósł się do RFN i występował w SpVgg Furth i VfR Coburg, w barwach którego w 1982 r. zakończył karierę.
Następnie został trenerem, obejmując drużyny z niższych lig niemieckich. W 1989 r. pracował w Turcji, a w 1993 r. objął pierwszoligową Stal Mielec. Dwa lata później został szkoleniowcem Widzewa Łódź, z którym zdobył dwa mistrzostwa Polski, superpuchar praz występował z sukcesami w europejskich pucharach, w tym w fazie grupowej Ligi Mistrzów UEFA. Sukcesy odnosił też z Wisłą Kraków, z którą zdobył mistrzostwo oraz superpuchar i dwukrotnie awansował do fazy pucharowej Pucharu UEFA, z Lechem Poznań, z którym sięgnął po krajowy puchar, brązowy medal mistrzostw Polski i dotarł do 1/16 finału Pucharu UEFA, a także z Zagłębiem Lubin, z którym w sezonie 2005/2006 zajął trzecie miejsce w Ekstraklasie. Jego ostatnim miejscem pracy była Wieczysta Kraków, z którą awansował do III ligi oraz zdobył Puchar Polski na szczeblu małopolskim.
W 1996 r., 1997 r., 1999 r. i 2008 r. został Trenerem Roku w Polsce plebiscycie „Piłki Nożnej”, a w 2009 r. został wybrany Osobowością Roku w Polsce. W latach 2009–2012 pełnił funkcję selekcjonera reprezentacji Polski w piłce nożnej, którą poprowadził na Euro 2012 w Polsce i Ukrainie.
Charakterystyczne wypowiedzi Franciszka Smudy i specyficzne metody treningowe wzbudzały kontrowersje, znany był z licznych lapsusów językowych, a także spięć z dziennikarzami. – Ja to narwaniec jestem. Czasami jak zawór się odkręci, to woda się leje i leje. Rzucam mięchem, aż uszy puchną – opisał siebie w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Chorował na białaczkę. Zmarł 18 sierpnia w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie.
oprac. /kp/