„Twarze katowickiej bezpieki”

Od piątku 30 marca na katowickim rynku można oglądać wystawę przygotowaną przez katowicki Oddział Instytutu Pamięci Narodowej pod nazwą „Twarze katowickiej bezpieki”. Na planszach zostały zaprezentowane biogramy i zdjęcia 84 oficerów Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa.



Kluczem doboru postaci była pełniona funkcja. Na planszach znajdziemy szefów, naczelników poszczególnych wydziałów, oficerów śledczych Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Katowicach. Wśród funkcjonariuszy zatrudnionych w Służbie Bezpieczeństwa możemy oglądać komendantów wojewódzkich Milicji Obywatelskiej, zastępców komendantów wojewódzkich MO ds. SB oraz naczelników poszczególnych wydziałów.

Pomimo iż na ekspozycji możemy zobaczyć tylko wyższą kadrę dowódczą UB i SB, to znalazł się na niej szczegół dotyczący Raciborza. Związany jest on z postacią Salomona Morela, który znany jest przede wszystkim (od marca 1945) jako naczelnik obozu pracy w Świętochłowicach. Polski wymiar sprawiedliwości postawił mu dziewięć zarzutów, w tym ludobójstwa – pobicia, znęcania się fizycznego i moralnego nad więźniami, stosowanie wyszukanej metody tortur tzw. „piramidy” polegającej na skakaniu po ułożonych w stos więźniach. Jeszcze większe przerażenie wśród więźniów „brunatnego baraku” budziła druga metoda Morela – wybierał sobie dowolnego więźnia, który mu się podobał, rzucał nim o podłogę, chwytał za nogę jeden z taboretów, a następnie wielokrotnie, z dużą siłą, bił więźnia ciężkim siedziskiem. Więzień z poważnymi obrażeniami trafiał do ambulatorium, a często zaraz do kostnicy.

Polskie władze postawiły go w stan oskarżenia m. in. o sprowadzenie niebezpieczeństwa powszechnego dla życia i zdrowia więźniów. W trakcie epidemii zmarło bardzo wielu więźniów, a pracownicy obozu otrzymali wcześniej szczepionki. W książce „Obóz pracy w Świętochłowicach w 1945 roku. Dokumenty, relacje, zeznania, listy” Franz Brachman wspomina, że administracja obozu obojętnie przyglądała się umieraniu więźniów i dopiero, gdy wszyscy byli chorzy podano im węgiel. Stworzył tak straszne warunki obozowe, że część więźniów zginęła rzucając się na drut kolczasty pod napięciem. Zdarzały się przypadki zmuszania więźniów do przebiegania przed szpalerem funkcjonariuszy z psami, którzy szczuli je na biegnących, co kończyło się pogryzieniami. Karcer do połowy wypełniony wodą był w dawnym bunkrze obrony przeciwlotniczej. Ukarany stał w wodzie po piersi. Niektórzy nie przeżyli tej kary.

Większość więźniów była Niemcami i Ślązakami, ale nie brakowało ludzi z centralnej Polski, członków AK, NSZ i Powstańców Śląskich.

Po likwidacji obozu przez UB Salomon Morel został naczelnikiem więzień w Opolu i Katowicach.

W roku 1948 objął funkcję naczelnika więzienia w Raciborzu. Nie wiemy jakim tu był funkcjonariuszem, czy porzucił swoje „praktyki” wobec więźniów? Z bardzo nielicznych relacji z tamtego okresu wiemy, że raciborskie więzienie było jednym z najcięższych i pozostało we wspomnieniach ówczesnych więźniów politycznych. Raciborskie czasy Morela czekają jeszcze na zbadanie, choć wiadomo, że trudno będzie odtworzyć ten okres.

W 1949 roku, już jako kapitana, odznaczono Morela Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenie Polski i Złotym Krzyżem Zasługi.

Na początku lat 90. został skarżony o ludobójstwo, po tym wydarzeniu wyjechał do Izraela. Przez całą swoją emeryturę dostawał pieniądze z Biura Emerytalnego Służby Więziennej. Rok temu było to 5 tys. zł.

Salomon Morel zmarł w lutym 2007 roku.

Wystawę będzie można oglądać do 19 kwietnia 2007 roku.

Raciborskie Centrum Badań Historycznych
/oprac. Beno Benczew/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj