– To kura, która może znosić złote jaja – przekonywał radny.Kilka miesięcy temu Komisja Gospodarki i Bezpieczeństwa Rady Miasta rozważała pomysł wyposażenia strażników miejskich w fotoradar. Wtedy jednak rzecz była niemożliwa pod względem prawnym. Parę tygodni temu przepisy uległy zmianie i do tematu można by wrócić. Radnego Roberta Myśliwego jednak nie do końca przekonuje. – Fotoradar rejestruje dziennie do stu kierowców. Trzeba ustalić właściciela pojazdu, a straż miejska nie ma bezpośredniego dostępu do takich informacji i musiałaby każdorazowo sprawdzać je w starostwie. Potem wezwać i przesłuchać kierowcę… Mają na to miesiąc, w innym przypadku muszą skierować sprawę do sądu. Uruchomia to całą biurokratyczną machinę, której obsługa zaabsorbowałaby naszych strażników bez reszty – przekonywał na ostatniej sesji Rady Miasta Myśliwy.
Radny proponuje inne rozwiązanie, według niego, bardziej efektywne. Co prawda, straż miejska nie może zatrzymywać pojazdów w ruchu, ale może wystawiać mandaty za przekraczanie prędkości. Radny namawia, by fakt ten wykorzystać. – Kupmy policji samochód z wideorejestratorem i podpiszmy umowę o wspólnych patrolach funkcjonariuszy straży miejskiej i policji. Drogówka zatrzymywałaby samochody, a mandaty na drogach gminnych wystawiałby strażnik miejski – nakłaniał radny.
Robert Myśliwy uważa, że pomysł generowałoby wpływy do budżetu miasta, a straż miejska mogłaby się z uzyskanych środków samofinansować. Twierdzi, że 8-godzinny codzienny patrol mógłby przynieść dochód od 500 tys. zł do nawet 1 mln zł w skali roku. – 20 tys. zł kosztuje wideorejestrator, samochód najlepiej kombi z przyciemnianymi szybami – około 100 tys. zł. Inwestycja zwróciłaby się już po paru miesiącach – mówił Myśliwy. – Policja zyska nowy sprzęt, a miasto będzie bezpieczniejsze – skwitował rajca.
Idea wyraźnie nie spodobała się przewodniczącemu Rady Tadeuszowi Wojnarowi. – Wiemy co o straży miejskiej myśli społeczeństwo. Po co sytuację pogarszać? – pytał przewodniczący. – Od łapania piratów drogowych jest policja, a budżet miasta nie powinnien liczyć na dochody z takiego źródła – mówił Wojnar. Myśliwy nie dawał za wygraną. – Nie chodzi tu o nękanie przykładnych obywateli, ale karanie niebezpiecznych przestępców stanowiących zagrożenie dla nas wszystkich. Mandaty i tak są i będą wystawiane. Dlaczego nie miałyby zasilać miejskiej kasy? – ripostował radny.
Sceptycznie do pomysłu Myśliwego podchodzi szef raciborskich strażników Andrzej Migus. Uważa, że jego ludzie przede wszystkim powinni pouczać, a podstawową funkcją straży ma być prewencja. – Owszem rozważamy z policją patrole łączone, ale z fotoradarem. Część zysków trafiałaby do nas, my z kolei pomożemy w uzupełnieniu policyjnego patrolu – twierdzi Migus.
Myśliwy uważa, że wideorejestrator jest o wiele skuteczniejszy od fotoradaru. – W ciągu jednej służby może wielokrotnie pojawiać się w różnych niebezpiecznych miejscach. Jest urządzeniem wielofunkcyjnym. Może rejestrować wszelkie wykroczenia np. wymuszanie pierwszeństwa na przejściach dla pieszych w rejonie szkół, gdzie często dochodzi do poważnych wypadków z udziałem dzieci. Fotoradar rejestruje wyłącznie przekroczenia prędkości – tłumaczył rajca.
W piątek 31 sierpnia odbyło się w magistracie spotkanie w tej sprawie. Plusy realizacji zadania przedstawiał nie tylko Myśliwy, ale i szef raciborskiej drogówki Sebastian Dworak Naczelnik jest zdania, że wideorejestrator jest najlepszym instrumentem do „upolowania” piratów-motocyklistów. – Fotoradar tego nie potrafi – mówi Dworak.
To, czy na drogi miasta wyruszy samochód wyposażony w wideorejestrator, zależy od prezydenta Mirosława Lenka. Co prawda, decyzji jeszcze nie podjął, ale obiecał, że pomysł rozważy. Radny Krzysztof Szydłowski (na co dzień kierownik Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego) twierdzi, że powiat chętnie się do przedsięwzięcia włączy i inwestycję współfinansuje.
/SaM/
Czytaj także Policja dostanie nowe radiozowy.