Odszedł ksiądz Jan Twardowski

Ksiądz Jan Twardowski to jeden z najwybitniejszych i najbardziej poczytnych polskich poetów współczesnych, a jednocześnie osoba duchowna. Przyszedł na świat 15 czerwca 1915 roku w Warszawie… Wczoraj, po godzinie 19, w warszawskim szpitalu przy ul. Banacha odbył ostatnią już podróż.

Twardowski wielkim poetą był…
Dziś można by wypowiedzieć taką frazę bez większego oporu i wbrew gombrowiczowskiej tradycji. Z poezją księdza Jana Twardowskiego ma (lub chociaż miał) styczność praktycznie każdy Polak, który pretenduje do miana przynajmniej nieco lepszego niż „absolutna nizina kulturalna”. Każdy go zna i każdy (prawie) uwielbia. Czytaliśmy w latach 70-tych jego „Zeszyty w kratkę”, czytaliśmy później jego „Nie przyszedłem Pana nawracać”, czytaliśmy „Spóźnione kukanie” lub „Niebieskie okulary”… Czytaliśmy i będziemy czytać, ponieważ ksiądz Twardowski na trwałe wpisał się w plejadę najwybitniejszych polskich literatów i historię kultury. Nie mowa tu tylko o częstej obecności jego utworów w podręcznikach szkolnych – spuścizna poetycka księdza Twardowskiego jest po prostu częścią naszej świadomości. Dlaczego?

Jego poezję wypełnia refleksja prosta, jasna, a przez to niezwykle subtelna. Stylistycznie twórczość ta daleka jest od neolingwistycznych czy surrealistycznych eksperymentów. Wyraża proste rzeczy w sposób równie prosty, dzięki czemu potrafi sięgnąć do samego dna ludzkiego serca. Zatrzymuje się w swym analitycznym spojrzeniu na rzeczach pozornie błahych, nieważnych – rzec by chciałoby się: „codziennych”. Wydobywa później z nich to, co wykracza ponad płaszczyznę materialnego świata. Pobudza odbiorcę do myśli i uczuć pozornie „zwykłych”, a w istocie niezwykle ludzkich i pięknych. Taka jej forma, tematyka, franciszkańska afirmacja życia, miłość wobec ludzi i Boga, pogodzenie się z wyrokami losu – to wszystko powoduje, że poezja ks. Twardowskiego cieszy się niesłabnącą popularnością. Pozwala przecież czytelnikom oderwać się od rozwichrzonej, pełnej paradoksów i zasadzek egzystencji na co dzień.

Liczne nagrody (wśród nich m.in. tytuł Honoris Causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego) i kolejne wydania jego dzieł są tego potwierdzeniem.

Narodziny talentu
Urodził się w Warszawie ponad 90 lat temu. Zainteresowanie literaturą objawił bardzo szybko. W latach 1933-35 był redaktorem działu literackiego, międzyszkolnego czasopisma młodzieży gimnazjalnej "Kuźnia Młodych", gdzie publikował pierwsze swe próbki literackie. W 1936 r. złożył egzamin maturalny w gimnazjum matematyczno – przyrodniczym im. Tadeusza Czackiego w Warszawie. W 1937 roku rozpoczął studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Wówczas też wydał swój pierwszy kompletny zbór wierszy – tomik „Powrót Amundsena”. Była to jednak poezja zupełna inna niż ta, do której przyzwyczaił nas po wojnie.

Podczas II wojny światowej walczył jako żołnierz Armii Krajowej. Wziął udział w Powstaniu Warszawskim. Poznał zapach prochu i widok śmierci. Okres powojenny przyniósł więc poszukiwanie czegoś, co wykracza poza doświadczenia w takim, a nie innym świecie. Powrócił na studia (1947 r.), a rok później przyjął święcenia kapłańskie (4 lipca 1948 r.).

Przez 4 kolejne lata pełnił funkcję wikarego w małej parafii w Żbikowie pod Warszawą. Uczył także religii jako prefekt Państwowej Szkoły Specjalnej. Miał wtedy kontakt z dziećmi upośledzonymi (kto nie pamięta wiersza „Do moich uczniów”?), co zaowocowało później szczególnym typem wrażliwości. Ksiądz Twardowski kochając dzieci, potrafił też spojrzeć na świat z ich punktu widzenia i mówić ich językiem. Nauczył się dzięki tym dzieciom, jak twierdził w wywiadzie dla „Guliwera”, prostoty i precyzji, a także naiwnej dobroci, „wiary malutkiej”.

Rok 1959 przyniósł pewne zmiany. Ksiądz Twardowski został rektorem kościoła sióstr Wizytek w Warszawie. Wówczas też, wydawnictwo „Pallotinum” opublikowało pierwszy duży tom jego utworów zatytułowany „Wiersze”. Od tego momentu kariera literacka nabrała tempa. M.in. „Znak ufności” (1969), „Poezje wybrane” (1969), „Który stwarzasz jagody”(1983), „Nie przyszedłem Pana nawracać” (1986), „Niebieskie okulary”(1980), "Na osiołku" (1986) – to tytuły kolejnych tomików poetyckich. Ocenia się, że łączny nakład tej poezji w Polsce to aż milion egzemplarzy, a trzeba dodać też, że jest tłumaczona i wydawana w innych państwach.

Człowiek, artysta, kapłan, pocieszyciel
Wielu czytelników księdza Jana Twardowskiego twierdzi, że ta poezja przynosi im ulgę. Prezentuje postawę zgodności z samym sobą, własnym cierpieniem, światem i Bogiem – to pozwala czytelnikom odzyskać spokój i harmonię w świecie odbiegającym dalece od wyznaczników ładu i sprawiedliwości. Twardowski jest więc pocieszycielem nie tylko jako osoba duchowna, ale także jako artysta – dodajmy artysta niespotykany już w obecnych czasach. Hiperbola? Dziś sztuka najczęściej jest doznaniem czysto estetycznym i bazuje nieraz na igraniu z formą lub konwencją, albo też jej celem jest zaszokowanie odbiorcy. Kiedyś jednak sztuka potrafiła nieść także treści moralne, duchowe. Ksiądz Jan Twardowski – człowiek legenda, człowiek rozpościerający wokół siebie ezoteryczną sferę radości życia, potrafił podarować nam taką właśnie sztukę…

Zmarł w wieku 90 lat. To wielka strata dla polskiej literatury i kultury. Strata ta jednak musiała nastąpić: nikt nie żyje wiecznie. Ksiądz Jan Twardowski zostawił jednak po sobie ponad 20 zbiorów poetyckich i samego siebie w naszej świadomości. Wciąż możemy się przecież od niego uczyć…

„Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…”

/dw/

- reklama -
- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj