Tak jak Jezus wołał na krzyżu: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?, tak wielu miało te słowa na ustach tego sobotniego wieczoru. Tragiczna katastrofa w Chorzowie pogrzebała kilkadziesiąt osób. Ranni, unieruchomieni pod stalową konstrukcją czekając w tę zimową noc na ratunek…
Cała Polska śledząca każdy gest i informację. Jakoś tam obecna… z ofiarami tragedii, ich rodzinami, ratownikami… ale nic tak nie boli jak bezradność. Jednak. Jedyne co można było robić to modlić się. Tylko jak…?
Byłam tam od godziny 7.00. Przez halę przewijało się tysiące osób. Najwięcej ich było koło południa, podczas wręczenia nagród. Około 16.30 zaczęliśmy się żegnać ze znajomymi, którzy postanowili jeszcze zostać – komentuje, obecna na katowickich targach, Sylwia Gość z Raciborza – Gdy zmierzaliśmy do wyjścia usłyszałam straszny hałas. Odwróciłam się i zobaczyłam jak dach się wali. Wszystko spadało z przeraźliwym hukiem. Jedyną myślą wtedy była ta, żeby się ratować. Stanąć jak najszybciej pod jakąś ścianą… Ale w ciągu najbliższych sekund tłum przerażonych ludzi pchnął mnie do wyjście. Ktoś zaczął walić w drzwi ewakuacyjne. Były zamknięte… W końcu, jakimś cudem, udało nam się wydostać na zewnątrz. To był koszmar. Tym, którym się udało zaczęli rozpaczliwie szukać swoich bliskich, wołać…
Udało nam się uciec w ostatniej sekundzie. Dosłownie ostatniej. Wszystko trwało może kilka. Zdołaliśmy się uratować chyba tylko dlatego, że najpierw zaczęła się zarywać część stropu po drugiej stronie hali. Ucieczka w panice. Chłopak i dziewczyna. Biegli za mną. Byli metr ode mnie. On ciągnął ją za rękę. Waląca się konstrukcja wyrwała mu ją z dłoni, przygniotła. Wrócił się, ale była już tylko pustka. Już jej nie było… I tylko ukazało się błękitne niebo, śnieg i kupa gruzu. Zapanowała głucha cisza… Dopiero po chwili rozległ się krzyk, płacz, wołanie o pomoc… Byliśmy w szoku, większość nie wiedziała co się właściwie stało. Wróciłem na miejsce. Spostrzegłem mężczyznę przygniecionego blachami. Starałem się go stamtąd wydostać. Udało się. Kilka centymetrów dalej, ręka wystająca spod gruzów. Próbuję pomóc. Odkopuję… Nie ma człowieka. Tylko sama ręka…
To najpopularniejsza tego typu impreza w kraju. Znana nie tylko Polakom, ale i obcokrajowcom. Nie mogło mnie tam zabraknąć, hoduje gołębie od kilkunastu lat. Było tam wielu znajomych z naszego powiatu, ale udało się im ocaleć. Szczęściem w tym strasznym nieszczęściu może być godzina, w której tragedia się dokonała. O 17.00 na terenie hali znajdowało się już zdecydowanie mniej ludzi, niż kilka godzin wcześniej. Wielu zbierało się już do domów – relacjonuje Ernest Rzepka, hodowca z Raciborza.
Wczoraj o 16.00 rozpoczęła się żałoba narodowa ogłoszona przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Będzie ona obowiązywać do środy, 1 lutego, włącznie. W trakcie żałoby flagi państwowe będą opuszczone do połowy masztów, szczególnie na budynkach należących do władz państwowych i lokalnych. Do uczczenia pamięci ofiar tragedii prezydent zobowiązał też media publiczne i prywatne. Prezydent liczy ponadto, że najbliższe dni będą „okresem wyciszenia” w życiu politycznym.
W katastrofie zginęło 67 osób, w tym dwoje dzieci, ponad 140 osób zostało rannych.
/SaM/
Uczcijmy pamiec ofiar tragedii w Katowicach.w srode o godz.17.15 zapalmy w oknach swieczki.Badzmy solidarni.
Ja już zapaliłam w niedzielę,ale nie widziałam żeby ludzie też zapalali świeczki w oknach.