S.O.S.

Pan Władysław mieszkał na ulicy Opawskiej. Wyglądał na 60 lat. Spokojny, żył w zgodzie miedzy sąsiadami. Chorował.
Kilka miesięcy temu sąsiedzi zaniepokoili się, że Pana Władysława ostatnio nie widać…Ktoś zadzwonił po siostrę, równie jak brat schorowaną. Siostra wezwała pogotowie. W szpitalu udzielono pierwszej pomocy. Jeszcze tego samego dnia odwieziono niewładnego Pana Władysława do domu. W związku z brakiem możliwości opieki chorego sanitarka zajechała na Topolową. Tu dokonano zrzutu człowieka. Pan Władysław leżał niewładny. Całą noc jęczał. Domownicy, ludzie bezdomni czuwali przy chorym. Czuwali bo wiedzą co znaczy samotność, ból, cierpienie – mówi Zenek Stube kierownik „Arka N”, który od siedmiu lat walczy z podobnymi sytuacjami. Tym razem udało się – opowiada kierownik – na drugi dzień wezwałem karetkę. Przyjechał lekarz po długiej dyskusji zabrali chorego.

Bezdomność, jako zjawisko społeczne dotykające według różnych źródeł kilkaset tysięcy ludzi w Polsce, jest bez wątpienia poważną kwestią społeczną. Zjawisko to istnieje również w naszym mieście. Trzeba przyznać, że gmina ma wzorcowy program wychodzenia z bezdomności. Dwa domy „Arka N” i „Maja” prowadzone przez stowarzyszenie „Tęcza”, dotowane w części przez miasto świadczą o trosce z jaką gmina podchodzi do bezdomności. Kiedy na komisji oświaty przedstawiłem, że w naszym mieście istnieje problem z poszanowaniem godności człowieka, okazało się, że temat ten jest znany nie tylko radnym. Fakt, że w domu dla bezdomnych umierają ludzie w urągających człowiekowi warunkach, pozbawionych opieki lekarskiej, jest niewątpliwie dla wszystkich wstydliwy.

ŚLUSARZ PODAJE ZASTRZYK
To co usłyszałem od mieszkańców ośrodka „Arka N” wstrząsnęło mną ogromnie. Zdarzało się, że ślusarz podawał zastrzyk przeciwbólowy. Zdarzało się, że chory cierpiał, wył z bólu, potem pomału umierał. Godność domaga się afirmacji osoby ludzkiej. Godność osobowa dotyczy również osób słabych, dotkniętych patologiami, osób głęboko zranionych i nieszczęśliwych. Jeżeli ktoś o tym zapomina staje się godnym jedynie politowania. Ludzie bezdomni to częstokroć ofiary ciężko doświadczone przez los. Dramat tych ludzi, to wołanie o solidarność. Ten krzyk rozlega się zawsze w sytuacji cierpienia, krzywdy, nieszczęścia, jakie dotyka drugiego człowieka. Bezdomny to człowiek szczególnie bezradny i myślę, że ma prawo oczekiwać, że ktoś stanie w jego obronie. Kiedy kilka lat temu ośrodek dla bezdomnych powstawał na granicy Studziennej i Sudołu było wielu takich, którzy chcieli tych ludzi przepędzić. Dzisiaj kiedy ośrodek ma być przeniesiony do Ocic, gospodarze Studziennej i Sodołu przyjęli to ze smutkiem. Zawiązała się więź między zwaśnionymi niegdyś stronami. Bezdomni pomagali w pracach polowych, naprawiali maszyny. Gospodarze dziękowali płodami rolnymi.

ZIMNI JAK LÓD
Społeczność poczuła się odpowiedzialna za los bezdomnych. Czy opisane zjawiska oznaczają, że jesteśmy zimni jak lód, że lekarze, radni, urzędnicy… mają kamienne serca. Nie, to byłyby uproszczenia. Zenek Stube opowiedział mi też wiele pięknych przykładów. Oto trafia do raciborskiego szpitala z osiemdziesięcioletnią staruszką, wyrzuconą przez dzieci. Pani doktor zainteresowała się kobietą. Stwierdziła zawansowanego raka. Jak biblijny samarytanin zaopiekowała się chorą, aż do jej śmierci. Nie można nie wspomnieć o lekarzach z hospicjum, o księżach, zakonnicach, siostrach PCK o wielu ludziach dobrej woli.

Pewnego dnia każdy z nas może znaleźć się w sytuacji Pana Władysława, zasłabnąć na ulicy, w autobusie. Oby znalazł się wtedy wrażliwy przechodzień, obyśmy spotkali takiego człowieka.

Działo się to gdzieś w okolicy. Oto mały chłopiec dźwigał na plecach swego niewiele mniejszego, chorego braciszka. Nie jest ci ten ciężar za ciężki – zapytał chłopca starszy mężczyzna. To nie jest żaden ciężar, to jest mój brat – odpowiedział dzielny chłopiec.

Mirosław Lenk – Takie sytuacje nie mogą mieć miejsca. Żeby sprawę zbadać i wyjaśnić w marcu zwołam specjalne posiedzenie komisji Rady Miasta z udziałem przedstawicieli Starostwa, Szpitala Rejonowego, Ośrodka Pomocy Społecznej i Stowarzyszenia „Tęcza”. Nie może być tak, aby jakakolwiek instytucja, czy to Policja, czy Straż Miejska, czy Pogotowie Ratunkowe pozostawiała ludzi chorych w domu dla bezdomnych, tym bardziej jeśli ludzie ci posiadają własne mieszkania. Dom przy ul. Topolowej nie jest przygotowany do świadczenia usług medycznych lub opiekuńczych.

Alina Kobyłka-Litewka – Celem naszych domów, zarówno „Arka N” jak i „Maja”, jest niesienie pomocy ludziom w ciężkiej sytuacji. Nie jesteśmy przygotowani ani organizacyjnie ani finansowo na udzielanie pomocy osobom obłożnie chorym, niedołężnym. Od pewnego czasu z braku innych miejsc trafia do nas coraz więcej takich osób. Nie można tu mówić o umieraniu w cierpieniu, ponieważ pracownicy naszych ośrodków używając wszelkich metod starają się umieścić ludzi w najcięższym stanie w szpitalu czy hospicjum. Spotykamy się z jednej strony z życzliwością i zrozumieniem ze strony lekarzy a równocześnie nasi mieszkańcy bywają traktowani jak pacjenci drugiej kategorii. Próbuje się nam zarzucać wręcz lenistwo i niechęć do „odbierania” niedołężnych byłych pacjentów szpitala zarówno tych, którzy wcześniej byli naszymi mieszkańcami jak i osób samotnych czy takich, których nie chcą rodziny. Od czasu spotkania z dyrektorem szpitala panem Wiercińskim sytuacja uległa zdecydowanej poprawie w tym względzie. Nadal pozostaje podstawowy problem, co robić z osobami niepełnosprawnymi, starymi, przewlekle chorymi, których w ośrodkach przybywa. Niewątpliwie nie powinien to być powód do przerzucania się odpowiedzialnością i realnie można go rozwiązać przy udziale władz miasta, powiatu, służby zdrowia. Myślę, że szczególnie sprawom społecznym nic tak nie sprzyja jak współpraca ponad wszelkimi podziałami.

Halina Sacha – Faktycznie, miałam takie niepokojące sygnały. W niektórych przypadkach interweniowałam nawet osobiście. Obecnie sprawa jest na etapie gruntownego wyjaśniania, konieczne jest zebranie dokładnych danych dotyczących poszczególnych przypadków. W oparciu o zgromadzoną dokumentację Urząd Miasta planuje przeprowadzić w marcu spotkanie ze Starostwem Powiatowym i władzami szpitala. Mam nadzieję, że na tym spotkaniu zapadną decyzje, które zapobiegną występowaniu tego rodzaju incydentów w przyszłości. W każdym razie z pewnością dom dla bezdomnych nie jest odpowiednim miejscem dla chorych wymagających specjalistycznej opieki medycznej a każdy człowiek, nawet bezdomny ma prawo do godnego traktowania, także w obliczu choroby i śmierci.

Piotr Ćwik – Uważam, że jeśli potwierdzą się fakty, o których była mowa na ostatniej sesji Rady Miasta, to mamy do czynienia ze skandalem i to jest bardzo delikatne określenie. Żaden, bowiem człowiek nie może być dyskryminowany ze względu na swój status materialny. Żadnemu choremu nie można odmówić pomocy, jeśli jej potrzebuje. Dlatego musi jak najszybciej dojść do spotkania wszystkich zainteresowanych stron celem gruntownego wyjaśnienia zaistniałych zdarzeń. Musi dojść do dyskusji, jak takim zdarzeniom zapobiegać w przyszłości. To, że mamy piękny, nowy szpital nie będzie bowiem miało żadnego znaczenia, jeśli usługi medyczne i pomoc w nagłych wypadkach nie będą dostępne dla wszystkich oraz świadczone na odpowiednim poziomie.

Ryszard Frączek

Zaczerpnięto z „Oblicz” nr 1 – 2 z 2006 roku.

- reklama -
- reklama -

5 KOMENTARZE

  1. Jak nie masz własności lokalu a spółdzielcze prawo do lokalu, to w przypadku upadłości spółdzielni to d..pa blada. Zwłaszcza w tak dużej spółdzielni jak ta w Raciborzu.

  2. Myślę,że nadszedł już czas aby, Pan Wojnar stanął do konkursu na stanowisko nie tylko prezesa SM, ale również Prezesa Rady Ministrów.Dobry byłby w ekipie Kaczyńskich

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj