Tygodnik „Wprost” ulokował artystę w swoim rankingu w kategorii Potencjalna Gwiazda Internetu. Doskonale znany raciborskim odbiorcom Dawid Koczy coraz częściej odwiedza Warszawę. Szuka reżysera do nowego klipu. Spotyka się z zawodowcami branży muzycznej, bierze udział w profesjonalnych sesjach zdjęciowych. Pojawia się na modnych bankietach. Zainteresowały się nim już kolorowe magazyny, jego fotografie pokazuje modny serwis www.showbiznes.eu. Współpracuje z osobami znanymi z pracy m.in. z Edytą Górniak.
Raciborski Portal Internetowy: Ostatnio znalazłeś się na liście gazety „Wprost”…
Dawid Koczy: Tak, w gazecie Agnieszka Niedek zajęła się tematyką karier w Internecie. Dziennikarka interesująco opisała drogę do sławy takich ikon Sieci jak Tila Tequila, Cindy Margolis. W Polsce przez Sieć wypromowała się wokalistka Gosia Andrzejewicz. Przez ponad rok jej piosenek można było posłuchać jedynie w Internecie. Tygodnik przygotował listę „Potencjalne Gwiazdy Polskiego Internetu”. Wśród pięciu wybrańców, oprócz m.in. znanego już duetu Plastic znalazłem się i ja.
RPI: Właśnie kończysz pracę nad krążkiem.
D.K.: Ze sztabem profesjonalistów przygotowuję koncepcje nowych teledysków i sesji zdjęciowych. Udało mi się nawiązać współpracę z najlepszymi: m.in. Marią Korzeniowską zdobywczynią dwóch złotych medali i jednego brązowego w ubiegłym roku na Mistrzostwach Świata we Fryzjerstwie Moskwa.
RPI: Jaki będzie klimat Twojego albumu?
D.K: Nie chciałbym na razie mówić o szczegółach, ale myślę, że powinna zadowolić różne gusta. Będą i romantyczne ballady i klubowe rytmy.
RPI: Masz jakieś muzyczne autorytety?
D.K.: Zdecydowanie tak. Wiele bym dał, by wystąpić kiedyś z Justyną Steczkowską. Jest niezwykle charyzmatyczna! A z gwiazd zagranicznych to Bjork. Przepadam też za Depeche Mode i Nickiem Cavem.
RPI: Zaczynałeś w „Mirażu”. Z niego wywodzą się znane już m.in. Marzena Korzonek czy Anna Wyszkoni. Czy konkurowaliście między sobą?
D.K.: Tak, ale w zdrowy sposób. A przed „Mirażem” były zimowe warsztaty wokalne w MDK-u. Od lat prowadzi je Elżbieta Zapendowska. To tam wszystko się zaczęło.
RPI: Podobno jurorka „Idola” powiedziała wtedy Elżbiecie Biskup: Ten chłopak ma w sobie coś…
D.K. Tak słyszałem (śmieje się). To były świetne warsztaty a pani Zapendowska niesamowicie mobilizuje do pracy.
RPI: A potem był program Michała Wiśniewskiego „Jestem jaki jestem”, w którym znalazłeś się w gronie trzech finalistów.
D.K. Wspominam to jako bardzo samotny okres. Na czas trwania programu musiałem zamieszkać w Warszawie. Wtedy nie mogłem się tan odnaleźć. Dziś wiem, że to nie kwestia miejsca, a raczej ludzi, którymi się otoczymy.
RPI: Stajesz się coraz bardziej popularny, kręcisz kolejny teledysk, pracujesz nad albumem. Czujesz się gwiazdą?
D.K. Nie, skąd. Mam jeszcze tyle do zrobienia. Staram się otaczać ludźmi, którzy potrafią o wiele więcej niż ja. To mnie mobilizuje. Ostatnio też dużo inwestuję w naukę śpiewu. Uważam, że ciagle trzeba nad sobą pracować.
RPI: Czy jest utwór, który śpiewasz najchętniej?
D.K. Jest pewnie takich kilka. Zawsze dziwiło mnie, gdy ktoś mówił, że nudzi go wykonywanie po raz któryś tej samej piosenki. To, moim zdaniem, niemożliwe. W końcu za każdym razem można ją zaśpiewać zupełnie inaczej.
RPI: Na scenie cechuje Cię ogromna wrażliwość. W życiu jest podobnie?
D.K. To może dziwne, ale na co dzień dość trudno mnie wzruszyć. Stąpam twardo po ziemi. Za to na scenie mogę sobie pozwolić na wszystko…
RPI: Na przykład na łzy..?
D.K. Tak… tak się stało, gdy wykonywałem na jednym z koncertów „Sama chciała” Osieckiej. Emocje były na tyle silne, że w pewnym momencie musiałem przestać śpiewać i zejść ze sceny. I to właśnie w muzyce jest najpiękniejsze. Nie ma w niej żadnych granic i barier…
Dziekuję za rozmowę
/SaM/
Dawid Koczy pracuje nad albumem
- reklama -