Bieńkowiccy rolnicy zawiązali Stowarzyszenie Obrońców Bieńkowic przed Wywłaszczeniem.
Chcą teraz już współnymi siłami walczyć o swoje 160 hektarów ziemi, gdzie powstać ma zbiornik przeciwpowodziowy. Zjednoczeni gospodarze uważają, że dzięki stowarzyszeniu władze w końcu zaczęły ich słuchać. Rolnicy nie chcą nawet słyszeć o pieniądzach za swoje tereny. – Ziemia za ziemię – mówią. Za jeden hektar domagają się dwóch, bo rzeczoznawca ziemię wycenił wysoko ze względu na obecność żwiru.
Starosta Adam Hajduk uważa, że niektóre z oczekiwań bieńkowiczan są, według niego, słuszne. – Będę się dla nich starał o więcej ziemi – zapewnia starosta. Rolnikom zależy również na tym, by działki, które otrzymają w zamian znajdowały się w bliskim sąsiedztwie wsi. A z tym może nie być już tak łatwo. – Tylko część ziemi, którą możemy zaproponować znajduje się w Bieńkowicach – mówi Hajduk.
Starosta żałuje natomiast, że rolnicy, by walczyć o swoje wynąjęli nawet radcę prawnego. – Szkoda ich pieniędzy, przecież to samo załatwiliby ze mną – uważa Adam Hajduk.
W przyszłym tygodniu władze powiatu chcą się spotkać z członkami stowarzyszenia, by przedstawić swoje propozycje. – Chcę im pomóc, jednak rolnicy ze stowarzyszenia chcą, by traktować ich wyjątkowo. Dla mnie każdy rolnik jest tak samo ważny – kończy starosta.
/SaM/