O uwłaszczeniu, dezinformacji i szansach jakie daje nowa ustawa o spółdzielczości z Edmundem Woźnym, Józefem Gadzickim i Marianem Witkosiem, członkami zarządu Stowarzyszenia Uwłaszczeniowego "Zjednoczeni" rozmawia Roman Słowiński.
Ponad rok temu powołaliście stowarzyszenie uwłaszczeniowe „ Zjednoczeni.” W jakim celu?
Edmund Woźny: Inspiracje do działania dali sami mieszkańcy Raciborza, często zdezorientowani w temacie uwłaszczenia i wynikających z tego korzyści. Z uwagi na to, że uwłaszczenie w raciborskiej spółdzielni „Nowoczesna” następowało w iście żółwim tempie, przy bierności administracji, zwracano się do nas o pomoc, jako do osób mających sporą wiedzę i doświadczenie w tych zagadnieniach. Tak zebrała się grupa ludzi, którzy zjednoczyli się i chcą razem zrobić coś dobrego.
Czyli główne zadanie to walka ze Spółdzielnią?
Marian Witkoś: Nie można walczyć ze swoja własnością. Jesteśmy członkami, właścicielami SM „Nowoczesna”. Uważamy, że nie zawsze ci, których wybraliśmy, godnie nas reprezentują. Dzielimy się naszą wiedzą, dążymy do przekształcania prawa lokatorskiego i własnościowego w spółdzielniach mieszkaniowych i prawa użytkowania wieczystego na prawo własności.
Jakie jest zainteresowanie?
Józef Gadzicki: Kiedy w lipcu 2007 roku weszła w życie ustawa, zapotrzebowanie było olbrzymie. Pełniliśmy wówczas dyżury w poszczególnych dzielnicach. Zorganizowaliśmy kilkanaście spotkań. Udzieliliśmy porad ponad trzystu zainteresowanym. Jako stowarzyszenie prowadzimy działalność w szczególności w zakresie prawa spółdzielczego, prawa własności, prawa użytkowania wieczystego. Organizujemy spotkania, stowarzyszenie daje nam możliwość występowania z określonymi wnioskami do odpowiednich instytucji, organów władzy.
Z dniem 31 lipca 2007 r. weszła w życie ustawa o zmianie ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Najważniejszym dobrodziejstwem są przepisy pozwalające na uwłaszczenie lokali mieszkalnych, użytkowych oraz garaży będących własnością spółdzielni. Nie wszystko jednak idzie gładko. Do dzisiaj wnioski uwłaszczeniowe złożyło około 50% uprawnionych. Na jakie przeszkody napotykają zainteresowani uwłaszczeniem?
Edmund Woźny: Przede wszystkim bariery mentalne, będące dziedzictwem minionej epoki, kiedy to dominowała własność kolektywna. Skutkiem tego jest brak rozróżnienia pomiędzy spółdzielczym własnościowym prawem do lokalu, a prawem własności lokalu inaczej zwanym prawem odrębnej własności lokalu. Szczególny chaos, ba strach, sieją mity antyuwłaszczeniowe rozsiewane przez przeciwników uwłaszczenia w SM. Przykładowo straszy się wyssanymi z palca teoriami o podwyższonych opłatach eksploatacyjnych po uwłaszczeniu, groźbą płacenia podatku katastralnego, chaos jaki nastąpi po uwłaszczeniu w bloku spółdzielczym, czy możliwość likwidacji spółdzielni mieszkaniowych jako rezultat uwłaszczenia. Te obawy nie maja nic wspólnego z rzeczywistością, jednak budzą wśród ludzi niepokój.
Józef Gadzicki: Przykro, że ta niechęć do uwłaszczenia wychodzi od tych, którzy zostali wybrani do reprezentowania interesów członków. Myślę tu o zarządach niektórych spółdzielni oraz samej administracji, która uprawia swoistego rodzaju dezinformację wśród członków spółdzielni. Celem tych działań jest zniechęcenie członków do uwłaszczenia. W sprawie przepisów praktycznych wygląda to w ten sposób, iż członkowie przy składaniu wniosków o uwłaszczenie słyszą: a po co to Pani, czy jest Pani u nas źle, czy wie Pani co będzie jak stanie się właścicielem swego mieszkania, czy wie pani ile to wszystko będzie kosztować, kto będzie Pani remontować to mieszkanie, itp.
Marian Witkoś: Zdarzają się również sytuacje dezinformowania i jawnego torpedowania ustawy uwłaszczeniowej. W takich przypadkach najprostszą radą jest złożyć doniesienie do prokuratury rejonowej o popełnieniu przestępstwa przez urzędników spółdzielni, którzy utrudniają lub uniemożliwiają realizowanie obowiązującej ustawy
o spółdzielniach mieszkaniowych.
Możecie podać przykłady takich działań?
Edmund Woźny: Proszę zaglądnąć do drukowanych i kolportowanych (za nasze pieniądze?) biuletynów SM Nr 12/2001 str. 3 i Nr 34/2007 str. 1 i 2. Można też samemu wykonać telefon do naszej administracji. Ja taki telefon wykonałem do działu członkowskiego. Poprosiłem o informację o postępie akcji uwłaszczeniowej w SM „Nowoczesna”.
I co?
Edmund Woźny: Uzyskałem odpowiedź odmowną. Poinformowano mnie, że musze napisać do członka zarządu i po jego akceptacji dostanę ewentualnie odpowiedź.
W jaki sposób przełamać te bariery mentalne?
Józef Gadzicki: Jedynym sposobem dotarcia z informacją o uwłaszczeniu jest upowszechnianie wiedzy uwłaszczeniowej poprzez prywatne kontakty sąsiedzkie, parafialne, osiedlowe, które doprowadzą do tego, że wszyscy członkowie spółdzielni dowiedzą się o uwłaszczeniu i sami zajmą się tym problemem, a przede wszystkim złożą wniosek uwłaszczeniowy. Mogą się do tego istotnie przyczynić lokalne, osiedlowe czy parafialne organizacje, stowarzyszenia, kręgi młodzieżowe czy ruchy katolickie.
Znane są przypadki nieprzestrzegania przez SM przepisów wynikających z ustawy co do harmonogramu postępowania w procedurze uwłaszczenia oraz niedotrzymywanie przez zarządy spółdzielni ustawowego terminu podpisywania aktów notarialnych…
Edmund Woźny: Jest to niczym nieusprawiedliwione. W takich sytuacjach pozostaje droga sądowa, prawo jest po naszej stronie.
Niektóre zarządy spółdzielni domagają się przed uwłaszczeniem pokrywania przez członka spółdzielni całkowitych kosztów ocieplenia budynku lub innych kosztów modernizacji. Sanowi to dla wielu członków spółdzielni poważną barierę finansową dla uwłaszczenia.
Edmund Woźny: Postawienie członkom spółdzielni tego rodzaju wymagań nie znajduje żadnego uzasadnienia w świetle znowelizowanej ustawy. Jest to niezgodne z przepisami, świadczy to strachu zarządów i administracji, przed utratą posiadanej władzy. Spółdzielnia takiej bariery finansowej stawiać nie może. Należy domagać się, by koszty za ocieplenie budynku były realizowane w sposób dotychczasowy, tj. dalej spłacane w funduszu remontowym.
Co zrobić, aby uwłaszczyć mieszkanie?
Józef Gadzicki: Należy pobrać w SM „Nowoczesna” wniosek, wypełnić wyrażając wolę uwłaszczenia, tj. przeniesienia przez spółdzielnię prawa odrębnej własności lokalu i złożyć wniosek do SM. Następnie spółdzielnia jest zobowiązana do rozpoczęcia procedury uwłaszczeniowej. Końcowym etapem tej procedury jest podpisanie aktu notarialnego w kancelarii notarialnej.
Jakie koszty przy uwłaszczeniu będziemy musieli ponieść.
Marian Witkoś: Ustawodawca określił w ustawie bardzo precyzyjnie zasady wynagrodzenia notariusza. Zgodnie z tymi zasadami. wynagrodzenie notariusza za ogół czynności notarialnych dokonywanych przy zawieraniu umowy cywilnoprawnej może wynosić tylko 285 zł, łącznie z podatkiem VAT. Opłaty sądowe uiszczane w kancelarii notarialnej wynoszą 260 złotych. Należy się również liczyć z opłatą za każdą kopię sporządzanego przez notariusza aktu notarialnego w kwocie 10–20 zł od kopii. Licząc po droższej stawce za 4 kopie, będzie to kwota 80 złotych. Łącznie opłaty notarialne oraz opłaty sądowe zamkną się kwotą około 625 złotych.
Możecie powiedzieć nieco więcej o tych korzystnych nowościach dla członków spółdzielczych?
Edmund Woźny: Prawdziwie rewolucyjne zmiany nastąpią w procesie podejmowania decyzji w dużych spółdzielniach takich jak nasza. Głos każdego z członków spółdzielni ma mieć realne znaczenie. Ustawa głęboko ingeruje też w skład rady nadzorczej. Nie mogą w niej zasiadać pracownicy spółdzielni, co było procederem uprawianym do dzisiaj. Często wymuszano na pracownikach SM kandydowanie, aby mieć wpływ na decyzje podejmowane przez takiego członka. Pracownik spółdzielni stawał w trudnej sytuacji, z jednej strony reprezentował interesy spółdzielców, z drugiej miał respekt przed zarządem, który był zarazem jego pracodawcą, wpływając na politykę kadrową czy płacową pracownika.
Józef Gadzicki: Ustawa przewiduje również, że nie można być członkiem rady nadzorczej, dłużej niż przez dwie kolejne kadencje czyli 6 lat, uwagi, że kadencyjność będzie wynosić 3 lata. W obecnej radzie nadzorczej w SM Nowoczesna prawie wszyscy członkowie zasiadają w radzie drugą kadencję. Nastąpi więc prawie 100%-owa wymiana członków.
Marian Witkoś: Ważną informacją jest fakt, że wg nowej ustawy wybory muszą odbyć się do połowy roku, nie będzie też już zebrań przedstawicieli.
W naszym przypadku było ich siedem. Po dwa w osiedlach Północ, Centrum i Południe, oraz jedno w Kuźni Raciborskiej. Zebrania zastąpią walne zgromadzenia, których będzie również siedem, z tą różnicą, ze na nich będą wybierani nie delegaci na walne, ale członkowie rady nadzorczej, w sumie 23, po kilku na jednym spotkaniu.
Wg nowej ustawy każdy członek ma prawo uczestniczyć w walnym zgromadzeniu. Dotychczas bywało w niektórych spółdzielniach tak, że obrotny prezes wybierał delegatów wcześniej wg zasady „Głosowali jak chcieli, a wybrali kogo trzeba”, lub „Nieważne jak glosują ważne kto liczy glosy”.
Marian Witkoś: Teraz to nie będzie takie łatwe z uwagi na to, że nie mogą być wybierani pracownicy spółdzielni. Ważna nowością jest, też to, że każdy członek musi być zawiadomiony osobiście. Członkowie spółdzielni mają też dość drenaży portfeli. Ludzie widzą przerost administracji. Trudno też znaleźć spółdzielnię, która ma tak wysoki fundusz remontowy i eksploatacyjny. Patrząc na inne spółdzielnie, chociażby niedaleki Knurów, mający podobne zasoby, koszty te są mniejsze o 20%.
Jeżeli dobrze liczę to rocznie można by po roku zaoszczędzić na dobre wczasy.
Marian Witkoś: Gdy przyjdziemy na walne zgromadzenie i zechcemy kandydować do rady nadzorczej, aby sprawy naszej spółdzielni w własne ręce, to tak.
Nowa ustawa reguluje też szereg praktycznych kwestii np. prowadzenie funduszu remontowego czy dostęp do dokumentacji spółdzielni. Czy nie w uważa Pan, ze przepisy te będzie bardzo trudno egzekwować.
Edmund Woźny: Nie, albowiem działanie sprzeczne z ustawą rodzi konsekwencje karne. Za uniemożliwienie dostępu do opisów oraz kopii dokumentów, których żądają spółdzielcy, członkowie zarządu, pełnomocnicy, mogą otrzymać grzywnę do 5 tys. zł. Ważne jest, że wśród dokumentów, do których ma wgląd członek jest nie tylko statut, czy uchwały, ale również członek może żądać protokołów lustracji, rocznych sprawozdań finansowych, a nawet faktur i umów zawieranych przez spółdzielnię z osobami trzecimi.
Słowem mieszkańcy łatwiej skontrolują prezesa?
Edmund Woźny: Na pewno tak.
Jakie działania Pan proponuje, aby akacja uwłaszczeniowa była sprawniejsza?
Józef Gadzicki: Przede wszystkim można pomóc rozpowszechniając informację o korzyściach wynikających z uwłaszczenia. Należy trafić z tym apelem do tych sąsiadów, krewnych czy znajomych, którzy ciągle sądzą, że nie potrzebują się uwłaszczać, „bo przecież mają spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu mieszkalnego”. Trzeba do nich trafić z dobrym słowem i wyjaśnić im, że to, co mają, nie jest jeszcze prawem własności, lecz jest substytutem własności z „minionej epoki”. Żeby uzyskać prawo własności, należy po prostu złożyć wniosek o uwłaszczenie, i to jak najszybciej, oraz nie zazdrościć tym, którzy uzyskali już własność na korzystnych warunkach zgodnie z przepisami znowelizowanej ustawy.
Edmund Woźny: Warto przyczynić się chociaż trochę do budowania większej więzi między ludźmi w swojej klatce schodowej, w swoim bloku mieszkalnym czy osiedlu spółdzielczym. Należy też uświadomić, że nowa ustawa o spółdzielczości daje olbrzymie możliwości nie tylko w samym uwłaszczeniu, ale daje też możliwość wpływania na zarządzanie spółdzielnią, a co za tym idzie ograniczenia kosztów. Dzisiaj zarząd spółdzielni zbyt często wyciąga rękę do naszego portfela.
Edmund Woźny – inżynier geodeta, prezes Stowarzyszenia Uwłaszczeniowego Zjednoczeni
Józef Gadzicki – inżynier budownictwa lądowego, członek zarządu SU Zjednoczeni
Marian Witkoś – inżynier energetyk, członek zarządu SU Zjednoczeni
/Zaczerpnięto z "Oblicz" nr 1 (39) z 2008 roku/