Prezydent Mirosław Lenk nie jest zadowolony z poziomu czystości w mieście. Szczególnie nie podoba mu się to, jak wygląda Racibórz tuż po weekendach.
– Bywają miejsca z zalegającymi papierzyskami, a to sprawia, że całe miasto wydaje się być zapuszczone – uważa Lenk. Zdaniem prezydenta powodem jest nie dość szybka reakcja służb porządkowych. Najwięcej zastrzeżeń ma co do utrzymania ulic, placów i rond, najmniej parków. Prezydent chce, by w ramach PK, w gestii którego leży utrzymanie porządku w mieście, działała grupa interwencyjna, która będzie pracować w tzw. międzyczasie. – Chodzi o to, by nie trzymać się kurczowo grafiku. Jeśli przedsiębiorstwo sprzątanie danego miejsca wyznacza sobie na konkretny dzień, to nie może czekać aż on nadejdzie, jeśli już dziś jest tam brudno – wyjaśnia Mirosław Lenk.
Przedsiębiorstwo Komunalne przeprowadza obecnie akcję oczyszczania tzw. terenów spornych, gdzie trudno ustalić właściciela. Informacja o powołaniu grupy interwencyjnej do prezesa PK Krzysztofa Kowalewskiego jeszcze nie dotarła, ale przyznaje, że miasto z czystością problem ma i to spory. – Mieszkańcy nie dbają o porządek. Kubeczki, papiery, woreczki wyrzucają gdzie popadnie, zapominając do czego służy kosz na śmieci – mówi Kowalewski.
Z kolei prezydent uważa, że koszy w mieście jest za mało, dlatego gmina zakupiła ostatnio 200 dodatkowych pojemników. – Ostatnio mamy z tym problem, kosze stały się ulubionym obiektem ataku wandali – twierdzi Lenk. Tymczasem raciborskiej policji 5 marca udało się zatrzymać 19-latka, który przyznał się do zdewastowania w ostatnim czasie kilkunastu śmietników i ławeczek w parku Roth (Pisaliśmy o tym w W. Szczygielski: Wandale niszczą parkowe śmietniki.). – W trakcie przesłuchania mężczyzna przyznał się przy okazji do innych przestępstw: wybicia szyb w kilku sklepach i dewastacji klatek schodowych – podaje komendant Edward Mazur. 19-latkowi z Raciborza grozi nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
/SaM/